Strona główna
Amadeo Carboni nie ma wątpliwości. Valencia nie wygrywa, bo niektórzy zawodnicy zapomnieli o grze zespołowej. Egoizm, który wkradł się w szeregi piłkarzy z Mestalla może mieć fatalny skutek dla całego zespołu. W najważniejszej części sezonu Valencia musi obudzić się z letargu.

Włoch, z usług którego Quique korzysta sporadczynie uważa, że jego partnerom potrzebny jest wstrząs. Ostatnia ostra rozmowa piłkarzy z prezydentem klubu była potrzebna i może przynieść owoce.

Carboni wkorzystując swój autorytet nie szczędził cierpkich słów pod adresem kolegów z drużyny. - Ja nie gram, ale zawsze mogę powiedzieć co jest nie tak. Jeśli potrzeba zrobię to w sposób dosadny i męski. Niektórzy chyba zapomnieli po co tu przyszli. Jednocześnie odpierał zarzuty skierowane w stronę szkoleniowca, którego w dużej mierze obwinia się za brak zwycięstw. - Jemu nie można nic zarzucić. Wykonuje swoją pracę wzorowo i należy mu się szacunek. Czy to sie komuś podoba, czy też nie.

-Zawsze, ale szczególnie teraz ważny jest herb na piersi, a nie nazwisko nad numerem. - zakończył.

Kategoria: | Źródło: www.marca.com