Dyrektor sportowy Nietoperzy - Amedeo Carboni wypowiedział się dziś na temat sytuacji Roberto Ayali, który w osobistej rozmowie z Juanem Solerem domagał się, by pozwolono mu na zmianę barw klubowych.
"Ayalę obowiązuje jeszcze roczny kontrakt, w dalszym ciągu jest więc piłkarzem Valencii. Nie będziemy niczego komentować do czasu, aż cała sytuacja się wyjaśni. Apelujemy jedynie do kibiców o okazanie należnego szacunku wobec piłkarza” – powiedział Włoch. ”Jak w każdej rodzinie, czy firmie, tak i w Valencii zawsze występować będą jakieś problemy, lecz z pewnością znajdziemy sposób, by rozwiązać je z korzyścią dla obu stron” – dodał.
Odnośnie zainteresowania usługami Ayali lokalnego rywala ”Blanquinegros” – Villarrealu, dyrektor sportowy Che wyjaśnił, że w interesie klubu nie leży wzmacnianie potencjalnych rywali i że jeśli defensor zostanie ostatecznie sprzedany, to do klubu spoza Hiszpanii: ”Valencia kupuje piłkarzy, nie sprzedaje. Nie możemy pozwolić sobie na wzmacnianie zespołów, które potem mogą skomplikować nam zajęcie miejsca gwarantującego udział w Lidze Mistrzów” – zapewnił Carboni.
Tym czasem sytuacja Ayali w lewantyńskim klubie skomplikowała się jeszcze bardziej, odkąd atmosferę wokół niego podgrzali członkowie radykalnej grupy kibiców Nietoperzy ”Ultra Yomus”, wywieszając na wczorajszym treningu transparent z napisem ”Ayala mercenario, fuera de Mestalla (Ayala najemniku, precz z Mestalla). Pomimo interwencji Quique Floresa, który nakazał jak najszybsze usunięcie transprentu, Argentyński obrońca zdążył go zauważyć, wdając się przy tym w drobna sprzeczkę z ultrasami.
Jak donosi Radio 9 zmęczony zamieszaniem powstałym wokół własnej osoby "El Raton” poprosił dziś o pozwolenie na 3 dniowy pobyt w Argentynie, na co otrzymał zgodę.
"Ayalę obowiązuje jeszcze roczny kontrakt, w dalszym ciągu jest więc piłkarzem Valencii. Nie będziemy niczego komentować do czasu, aż cała sytuacja się wyjaśni. Apelujemy jedynie do kibiców o okazanie należnego szacunku wobec piłkarza” – powiedział Włoch. ”Jak w każdej rodzinie, czy firmie, tak i w Valencii zawsze występować będą jakieś problemy, lecz z pewnością znajdziemy sposób, by rozwiązać je z korzyścią dla obu stron” – dodał.
Odnośnie zainteresowania usługami Ayali lokalnego rywala ”Blanquinegros” – Villarrealu, dyrektor sportowy Che wyjaśnił, że w interesie klubu nie leży wzmacnianie potencjalnych rywali i że jeśli defensor zostanie ostatecznie sprzedany, to do klubu spoza Hiszpanii: ”Valencia kupuje piłkarzy, nie sprzedaje. Nie możemy pozwolić sobie na wzmacnianie zespołów, które potem mogą skomplikować nam zajęcie miejsca gwarantującego udział w Lidze Mistrzów” – zapewnił Carboni.
Tym czasem sytuacja Ayali w lewantyńskim klubie skomplikowała się jeszcze bardziej, odkąd atmosferę wokół niego podgrzali członkowie radykalnej grupy kibiców Nietoperzy ”Ultra Yomus”, wywieszając na wczorajszym treningu transparent z napisem ”Ayala mercenario, fuera de Mestalla (Ayala najemniku, precz z Mestalla). Pomimo interwencji Quique Floresa, który nakazał jak najszybsze usunięcie transprentu, Argentyński obrońca zdążył go zauważyć, wdając się przy tym w drobna sprzeczkę z ultrasami.
Jak donosi Radio 9 zmęczony zamieszaniem powstałym wokół własnej osoby "El Raton” poprosił dziś o pozwolenie na 3 dniowy pobyt w Argentynie, na co otrzymał zgodę.
Kategoria: | Źródło: marca.com