Strona główna

Nietoperze górą

Marcin90 | 03.03.2007; 22:45

Valencia pokazała, że na własnym stadionie nie ma sobie równych i na Mestalla jest praktycznie nie do pokonania. To bardzo dobra wiadomość przed arcyważnym spotkaniem z Interem Mediolan, które odbędzie się we wtorek właśnie na stadionie Nietoperzy. Miejmy nadzieję, że piłkarze Nerro-Azurrich opuszczą Hiszpanię w takich nastrojach, jak dziś opuszczać będą Walencję zawodnicy Celty Vigo.

Quique Sanchez Flores po niespodziewanym remisie w Tarragonie z miejscowym Nastic postanowił na mecz z zespołem Celty wystawić możliwie najsilniejszy skład. Nie brakło kilku niespodzianek. Bardzo miłych niespodzianek. W barwach Nietoperzy zadebiutował bowiem Asier Del Horno. Były zawodnik Chelsea, na którym niektórzy już postawili krzyżyk i wróżyli mu jedynie emeryturę dostał szansę gry od pierwszej minuty i zaprezentował się dobrze. Poza tym do pierwszego składu powrócili dwaj kontuzjogenni, lecz bardzo dobrzy pomocnicy- Vicente i Ruben Baraja. Nietoperze po raz pierwszy w tym sezonie wyszły w możliwie najmocniejszym ustawieniu.

Faworytem spotkania była Valencia, Celta nie zamierzała jednak cofnąć się do obrony. Pierwszą dobrą sytuację w spotkaniu miał ex-Valencianista- Canobbio, który po podaniu Placente uderzał lewą nogą. Na szczęście dla nas niecelnie. Były zawodnik Ches był w tym spotkaniu niezwykle aktywny, gdyż chciał udowodnić szefostwu Valencii jak bardzo się mylili rezygnując z jego usług. W pierwszym spotkaniu udało mu się nawet pokonać Canizaresa, tym razem miał mniej szczęścia. Kolejne minuty to chwile nudy, piłkarze ograniczali się jedynie do wrzutek w pole karne, które jednak nie przynosiły zamierzonych efektów. W 17 minucie kunsztem bramkarskim wykazał się Canizares. Portero Valencii udanie zatrzymał strzał Tamasa, któremu doskonale piłkę wystawił Pablo Garcia. Ta sytuacja podziałała mobilizująco na Valencię, która zaczęła z coraz większą zawziętością atakować rywala. W 24 minucie piłkę przeciwnikowi odebrał Angulo i uderzył z prawej nogi. Niestety niecelnie. Kolejne minuty to okres brzydkiej gry i mnóstwo przewinień zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Szczególnie ostro Ayalę potraktował Tamas (Foto) oraz Ruben Baraja Gustavo Lopeza (klik). Kiedy wszystkim wydawało się, że piłkarze zejdą z boiska przy wyniku 0:0 bardzo dorbym podaniem popisał się Ruben Baraja. Znalazł on w polu karnym Davida Villę, który starał się zaskoczyć strzałem lewą nogą bramkarza rywali. Górą jednak okazał się Pinto, choć niewiele brakowało, by Celta dostała bramkę do szatni.

W przerwie Quique Flores postanowił zdjąć z boiska Angulo, a w jego miejsce desygnował do gry Silvę. Początek drugiej części spotkania to ataki Valencii i optyczna przewaga Nietoperzy. Po raz kolejny to jednak Celta ma znakomitą okazję, jednak i tym razem wyśmienicie broni Canizares. W 52 minucie po podaniu od Nene na strzał głową decyduje się Baiano, jednak nasz portero kolejny raz potwierdza wysoką formę tego dnia. Odpowiedź Valencii była natychmiastowa. Nietoperze przeprowadziły błyskawiczną okazję, po której szanse na bramkę miał Villa, jednak i tym razem El Guaje nie znalazł sposobu na umieszczenie piłki w siatce przeciwnika. Dwie minuty później po podaniu Canobbio bardzo dobrą sytuację miał Baiano, jednak jego strzał wybronił Cani. Cztery minuty po podaniu tego pierwszego uderzał drugi, jednak Santi ponownie okazał się lepszy od zawodników drużyny przeciwnej. W odpowiedzi strzelał, jednak niecelnie Baraja. Celta przeważała, tworzyła sobie więcej dogodnych sytuacji. W 61 minucie po podaniu Nene strzelał po raz kolejny Baiano i po raz kolejny musiał uznać wyższość naszego portero. Wydawało się, że bramka wisi w powietrzu i... tak rzeczywiście było. Tylko, że z jej zdobycia mogła cieszyć się drużyna gospodarzy. W 65 minucie po wrzutce Silvy strzał Villi głową z największym trudem sparował Pinto. Minutę później nie miał już tyle szczęścia. Po wrzutce Hugo Viany z okolicy 20 metra (Foto) największą przytomność zachował Fernando Morientes, który dobiegł do dośrodkowania i bez problemów umieścił piłkę w siatce obok bezradnie interweniującego Pinto (Klik). 1:0 i ryk radości na trybunach. Celta jednak się nie załamała i ambitnie atakowała. 6 minut po stracie bramki w dogodnej sytuacji znalazł się Nene, jednak spudłował. Dwoił się i troił Canobbio. Chwilę później oddał strzał (na szczęście niecelny), a potem po jego dośrodkowaniu niecelnie głową uderzył Baiano. W 78 minucie Fabian Ayala potwierdził, iż jest jednym z najlepiej, jeśli nie najlepiej grających głową orbońców. Po wrzutce Silvy najwyżej wyskoczył do piłki i oddał strzał głową, niestety niecelny. Dwie minuty później do remisu mógł doprowadzić Baiano, jednak nie znalazł drogi do bramki Canizaresa. W ostatnich minutach ci fani Valencii, którzy mają słabsze serce mogli umrzeć na zawał serca za sprawą ataków Celty. Piłkarze z Vigo do końca walczyli o wywiezienie korzystnego rezultatu i należą im się brawa za ambicję. Najpierw szczęścia próbował Jonathan, później Pablo Garcia. Na szczęście niecelnie. I kiedy fani Valencii nerwowo odliczali sekundy do końca spotkania, inni już świętowali zwycięstwo, jak żywe stanęło przed naszymi oczami spotkanie z Nastic. W 93 minucie tuż przed końcowym gwizdkiem Valencia straciłaby bramkę, gdyby nie znakomita obrona Canizaresa. Po wrzutce Canobbio głową uderzał Baiano i piłka zmierzała do bramki Los Ches, na szczęście na jej drodze stanęły ręce portero Blanquinegros, który pewnie złapał piłkę. Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostani i piłkarze Valencii mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Statystyki meczowe!

Kategoria: | Źródło: as.com