Strona główna

Vicente a ”syndrom Julena Guerrero”

Tapczan | 04.02.2007; 13:50
Dynamiczne rajdy, doskonałe dośrodkowania i piękne bramki – do tego przyzwyczaił nas Vicente w ciągu kilku lat gry na Estadio Mestalla. Ostatnimi czasy, do tej wyliczanki dopisać można jeszcze jedno – notoryczne kontuzje, które uniemożliwiają naszemu skrzydłowemu powrót do formy, która zachwycał jeszcze dwa lata temu. Sytuacja ta jako żywo przypomina karierę legendy Athletic Bilbao i jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy w historii hiszpańskiej piłki – Julena Guerrero, który z powodu nieustannie prześladujących go urazów, latem ubiegłego roku zmuszony został zawiesić buty na kołku.

Guerrero posiadał wszystko, by zapisać się w historii piłki nożnej złotymi zgłoskami. Wszystko, oprócz szczęścia. W swojej karierze zdobywał nagrody dla najlepszego debiutanta ligi w sezonie 92/93, najlepszego gracza La Liga 93/94, uczestniczył w dwóch Mundialach i na Mistrzostwach Europy. Miał zadatki na piłkarza światowej klasy, niestety w 2002 roku, poważna kontuzja zmusiła go do przerwania treningów. Po powrocie do gry, Guerrero nie przypominał już tego piłkarza, co wcześniej, na dodatek bezustannie trapiły do mniejsze lub większe kontuzje. Choć Julen starał się powrócić do wielkiej piłki i jeszcze przez 4 lata grał dla swojego klubu, ostatecznie przegrał walkę ze swoim organizmem i zakończył karierę, nie kryjąc łez rozgoryczenia na pożegnalnej konferencji prasowej.

Przyglądając się karierze Julena i Vicente, można doszukać się bardzo wielu podobieństw. Obaj byli lojalni swojemu klubowi, niewiarygodnie utalentowani i mieli nie mniejszego pecha. Kochała ich publiczność, zazdrościli kibice rywali, lecz szczęście omijało szerokim łukiem. W przypadku Guerrero, problemy zdrowotne całkowicie pogrzebały karierę piłkarza, kreowanego na gwiazdę futbolu. Vicente jest na najlepszej drodze, by podzielić ten los. Od pamiętnego spotkania z Werderem Brema z września 2004 roku lewoskrzydłowy Che nie może dojść do pełni formy, a każdy rozegrany mecz, okupuje kolejną kontuzją i stratą trzech następnych spotkań. Czy czeka go los starszego kolegi? Niestety nie jest to wykluczone.

Na pozycji skrzydłowego niezwykle ważne jest przygotowanie kondycyjne, ”elastyczność” kostki i odporność fizyczna. W grze Vicente widać natomiast strach przy każdym zgięciu stopy, każdym upadku na ziemię i każdym sprincie. Ta psychiczna blokada utrudnia mu powrót do pełni formy, a każdy stres związany z występem w meczu, zwiększa ryzyko nabawienia się kolejnego urazu. Tylko pozbywając się tego ”niewidzialnego” ciężaru, Vicente na dobre wróci do gry. Upływający czas pozwoli mu zapomnieć o kontuzji, a wraz z nim, powróci także forma.

Cierpliwość jest kluczem, także i dla nas – kibiców Valencii. Julen nigdy nie zrealizował swojego ogromnego potencjału, Vicente jeszcze może. I miejmy nadzieję, ze tak właśnie się stanie.

Kategoria: | Źródło: własne