Valencia 0:1 (0:0) Sporting
"Twierdza" Mestalla została zdobyta. Valencia uległa Sportingowi Gijón 0:1 i zanotowała jedenasty mecz z rzędu w lidze bez wygranej. Los Ches mają raptem 6 punktów przewagi nad strefą spadkową.
W składzie, jaki od pierwszej minuty do gry posłał Gary Neville uwagę zwracała nieobecność Daniego Parejo. Poza absencją byłego kapitana trudno było mówić o jakichkolwiek zaskoczeniach.
LINE-UP I Here is the confirmed starting XI @GNev2 has chosen for #VCFsporting... is going to be a really good day! pic.twitter.com/UopzmumWNE
— Valencia CF English (@valenciacf_en) January 31, 2016
Początek spotkania w wykonaniu Valencii był obiecujący. Gospodarze z werwą atakowali przez pierwsze kilkadziesiąt minut a gol wydawał się kwestią czasu. Bliski otworzenia wyniku był Pablo Piatti, który po ładnej akcji oddał mocny strzał w poprzeczkę. Kilka chwil później doskonałą szansę miał także Álvaro Negredo, jednak Tiburón przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, a późniejsze dobitki innych „Nietoperzy” były blokowane przez obrońców.
Matt Ryan długo pozostawał bezrobotny, jednak natarcie Valencii ustawało. Piłkarze Sportingu po tym, jak przetrwali ataki gospodarzy sami nie pokusili się o większe działania ofensywne i pierwszą połowę dokończyli z bezbramkowym remisem, który — zważywszy na okoliczności — mógł ich zadowalać.
Druga część meczu rozpoczęła się dość spokojnie, jednakże ów spokój nie trwał długo. W 49. minucie Jony został ewidentnie sfaulowany w polu karnym przez Danilo i goście otrzymali rzut karny. Bezbłędny strzał z jedenastu metrów oddał Sanabria i dał Sportingowi prowadzenie.
Gary Neville błyskawicznie chciał zareagować i wprowadził na boisko Zakarię Bakkaliego oraz Daniego Parejo. Kilkanaście minut później na murawie pojawił się również Rodrigo Moreno.
Od momentu straty gola niemal do końca spotkania Valencia atakowała w dość paniczny sposób, co niekiedy przypominało ogromny bałagan. Pomimo to Los Ches udało się stworzyć kilka stuprocentowych sytuacji, jednakże trzy z nich koncertowo zmarnował Álvaro Negredo. Hiszpan najpierw uderzył słupek po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, następnie w sytuacji sam na sam przerzucił piłkę nad bramkarzem, ale trafił w boczną siatkę, a na deser z kilku metrów przestrzelił nad pustą bramką.
Niezłą okazję miał także Rodrigo Moreno, którego uderzenie głową minęło słupek. O gola chciał pokusić się również Feghouili wykorzystując rzut sędziowski pod bramką rywala, jednakże ostatecznie Algierczyk został powstrzymany. Desperackie ataki „Nietoperzy” nie przyniosły efektu i Sporting mógł cieszyć się z trzech punktów.
Walencka drużyna nie wygrała jedenastego meczu z rzędu w lidze, w tabeli jest już na dwunastym miejscu, ale Gary Neville na pomeczowej konferencji stwierdził, że jego ekipa grała nieźle i można spać spokojnie. Wydaje się, że Anglik nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się w Valencii lub nie jest szczery. Niemniej cała sytuacja przestaje już być śmieszna i wciąż nie wiadomo ile będziemy musieli czekać na ligowy tryumf.
La Liga, 22. kolejka: Valencia 0:1 (0:0) Sporting Gijón
Gol: 0:1 Sanabria 51. min (k.)
Valencia: Ryan, Barragán, Mustafi, Abdennour, Gayà, Enzo Pérez (Rodrigo, m. 71), Danilo (Parejo, m. 50), André Gomes, Piatti (Bakkali, m. 50), Feghouli oraz Negredo.
Sporting: Cuéllar, Ognjen, Luis Hernández, Meré, Isma López, Sergio Álvarez, Rachid, Carmona, Ndi (Halilovic, m. 77), Jony (Álex Menéndez, m. 86) oraz Sanabria (Mascarell, m. 83).
Kategoria: Ogólne | Źródło: własne