Strona główna

Bez goli w Andaluzji

Bartłomiej Płonka | 16.02.2014; 23:08

Sevilla – Valencia 0:0

Spotkanie na Estadio Ramon Sánchez Pizjuán mogło, a nawet powinno przynieść kibicom nieco większych emocji. Pomimo, iż walencka ekipa przez ponad 30 minut grała o jednego zawodnika mniej zdołała utrzymać do końca wynik 0:0, a duży w to wkład miał Diego Alves, który obronił m. in. jedenastkę Ivana Rakiticia.

Ani Unai Emery, ani Juan Antonio Pizzi nie postanowili zaskoczyć kogokolwiek swoimi wyborami. Na plac gry wybiegłby takie jedenastki, jakich spodziewano się w większości mediów. W porównaniu z ostatnią potyczką z Betisem zabrakło jedynie Senderosa i kontuzjowanego Piattiego. Zastąpili ich odpowiednio Ricardo i Fede.

Pierwsze kilkanaście minut zapowiadało nam interesujący mecz. Rozpoczęło się od dwóch okazji sam na sam po obu stronach. Najpierw Rakitić wypuścił Baccę i kiedy ten był już bardzo blisko bramki z ofiarną interwencją, jeszcze przed oddaniem strzał zdążył Jeremy Mathieu. Tymczasem w dobrej sytuacji znalazł się też Paco, który dopadł na połowie do wybitej przez Ricardo piłki, ale ostatecznie niecelnie uderzył.

Im dalej wlazł w mecz, tym ten był mniej dynamiczny, a coraz słabiej wyglądali głównie gospodarze. W zespole Valencii wyróżniali się głównie skrzydłowi – Sofiane Feghouli i Fede Cartbaia. Ten pierwszy nawet mógł pokonać Beto, jednak wówczas wślizgiem interweniował Vicente Iborra. Z kolei Fede nieraz okazywał się lepszy od rywali w pojedynkach jeden na jeden, ale zbyt często swoje akcje kończył strzałami z dystansu. Trzy razy oddając uderzenie ani razu nie udało trafić mu się w bramkę.

Pierwszą część spotkania obie ekipy kończyły bez celnego strzału. Minimalne lepsze wrażenie sprawiała walencka ekipa. Tymczasem od 41. minuty przedstawienie ze sobą w roli głównej rozpoczął arbiter tego spotkania. Pan Javier Alfonso Izquierdo dając żółtą kartkę Ricardo za zbyt wysoko podniesioną nogę na Bacce, który… niemal leżał na murawie w czasie ów przewinienia.

Druga część rozpoczęła się beznadziejnie dla Valencii. Sprawy w swoje ręce znów wziął Alfonso Izquierdo! Po strzale Rakiticia ręką zagrał Ricardo Costa. Sędzia nie miał wątpliwości dyktując rzut wolny podopiecznym Emeryego, mimo, że należała im się jedenastka. Jednakże Blanquinrgros ucierpieli w inny sposób, bowiem druga żółta kartka dla kapitana VCF oznaczała czerwoną. Wydaje się, że co najmniej jeden z dwóch kartoników dla Portugalczyka nie powinien mieć miejsca.

W tym momencie dla przyjezdnych celem było zdobycie jednego oczka. Błyskawicznie zareagował Juan Pizzi, który na plac gry posłał Philippe Senderosa, a w późniejszych fragmentach gry na boisku pojawili się również Joao Pereira i debiutant w Los Ches, Seydou Keita. Tymczasem Sevilla szybko mogła wykorzystać grę w przewadze. Przed szansą stanął Vitolo, jednak strzał, jaki oddał był tak słaby jak cały mecz w wykonaniu 24-latka.

Mimo, iż do końca spotkania pozostawało 30 minut Sevilla stworzyła sobie jeszcze tylko dwie sytuacje godne uwagi. Pierwszą sprezentował im sędzia. Czeryszew w obrębie pola karnego kopnął piłkę przed siebie i wpadł w Juana Bernata, który nie miał szans, by jakkolwiek uniknąć zderzenia z wypożyczonym z Realu piłkarzem. Sędzia wskazał na wapno, jednak na wysokości zadania stanął Diego Alves nogami broniąc strzał Ivana Rakiticia!

Chwilę później czas na drugie zagrożenie pod bramką Los Ches. Tym razem dośrodkowanie z rzutu wolnego strzałem głową wykańczał Iborra, jednak znów bohaterem „Nietoperzy” był Alves, który piękną paradą kolejny raz pokazał, że miejsce w bramce należy się tylko i wyłącznie jemu.

To nie był jednak koniec wyczynów rozjemcy tego spotkania. Alfonso Izquierdo następnie nie podyktował dwóch karnych dla miejscowych. Najpierw zatrzymywany nieprzepisowo przez Pereirę był Moreno, a chwilę później Senderos brutalnie ściął Fazio – dwukrotnie gwizdek arbitra, ku zaskoczeniu wszystkich milczał. Na koniec z boiskiem pożegnał się również Czeryszew, który drugą żółtą kartkę dostał na symulację kwitując bezsilność swojego zespołu.

Punkt wywieziony z Estadio Ramon Sánchez Pizjuán można uznać za dobry wynik. Grając w osłabieniu przez niemal połowę spotkania walencka ekipa zdołała wytrzymać do końca. Jednak z drugiej strony nie trudno było zauważyć bierność i brak pomysłu Sevilli w ofensywie. Najlepszych chwil nie przeżywał również sędzia tego spotkania, który przez całe 90 minut odstawił nie lada szopkę, konsekwentnie myląc się w obie strony. W tej chwili sytuacja w ligowej tabeli jest nad wyraz ciekawa, bowiem aż cztery drużyny mają po 32 punkty i zaciekle walczą o Europę.

Zobacz skrót meczu:

Sevilla - Valencia 0:0

Sevilla: Beto; Coke, Fazio, Nico Pareja (Gameiro, m.59), Alberto Moreno; Iborra (Cristóforo, m.87), Carriço; Reyes (Cheryshev, m.59), Rakitic, Vitolo; Bacca.

Valencia: Diego Alves; Barragán, Ricardo Costa, Mathieu, Bernat; Javi Fuego, Dani Parejo (Joao, m.82); Feghouli, Vargas, Fede (Senderos, m.54); Paco Alcácer (Keita, m.70).

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne