Strona główna

Betis sPACOwany do Segunda

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 08.02.2014; 17:57

Manita na potwierdzenie aspiracji

Choć mecz z Barceloną był z pewnością zjawiskowy, ciężko było przewidzieć, czy nie jest to zwyczajny wypadek przy pracy. Ostatecznie okazało się, że Valencia powoli wkracza na właściwe tory i nabiera odpowiedniej prędkości. Drugą ofiarą maszynisty Pizziego został Real Betis, który zmiażdżony pod kołami jego lokomotywy, niechybnie zmierza w kierunku Segunda División.

Barragan, Senderos, Mathieu, Berant – taką linię obrony postanowił desygnować do gry Juan Antonio Pizzi. W porównaniu z ostatnim spotkaniem z Barceloną zabrakło tylko pauzującego za kartki Ricardo Costy. Przed linią defensywy ustawiani zostali Javi Fuego oraz Daniel Parejo. Za strzelanie goli odpowiadać mieli skrzydłowi Feghouli i Piatti, oraz Paco wraz z Vargasem, który operował za plecami tego pierwszego. Przed spotkaniem ponownie minutą ciszy oddano hołd zmarłej tydzień temu ikonie hiszpańskiego futbolu – Luisowi Aragonesowi.

Przed spotkaniem zdecydowanym faworytem byli Blanquinegros, co potwierdzali od początku meczu. Wprawdzie nie oglądaliśmy huraganowych ataków na bramkę Adana, lecz przewaga nad przeciwnikiem i sama gra mogła się podobać. Gabriel Calderón już od początku miał spory orzech do zgryzienia – jego zespół niekiedy nie mógł wyjść z własnej połowy.

Valencia, grająca cierpliwie i wyrachowanie czekała na swoją pierwszą szanse. Taką miał Eduardo Vargas, którego strzał z nieco ponad pięciu metrów od bramki po rzucie rożnym nieznacznie minął słupek. Wspomniany wcześniej golkiper Verdibalncos, Antonio Adan nie mógł narzekać tego dnia na brak pracy. Jego koledzy z linii pomocy sami sobie utrudniali życie i łatwo tracili piłkę. Blisko wykorzystania nieudolności rywala był znów był Vargas, którego podaniem uruchomił Paco, lecz dobrą interwencje zaliczył wspomniany wyżej Adan.

Jednakże dosłownie kilkadziesiąt sekund później nic nie uchroniło Andaluzyjczyków od straty bramki. Wykonujący rzut rożny Piatti posłał długą piłkę, a na medal spisał się Jeremy Mathieu, który we wzorowy sposób zamknął całą akcję precyzyjną główką, która okazała się nie do obrony. 1:0!

Mimo, że wyżej opisana bramka padła na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy, Los Ches jeszcze przed przerwą chcieli zaaplikować rywalom kolejną. W sytuacji sam na sam znalazł się Paitti, minął Adana i kiedy piłka zmierzała do siatki została wybita tuż sprzed linii, a następnie wyekspediowana na aut. „Nietoperze” błyskawicznie wznowili grę, kluczowe podanie na wbiegającego Paco wykonał Vargas, a ten pierwszy z najbliższej odległości strzelił na 2:0!

Dwie bramki zdobyte w końcówce pierwsze połowy z pewnością dodały pewności siebie ekipie Pizziego. Cierpliwa gra, którą prezentowali Blanquinegros opłaciła się i ostatecznie zaowocowała. Po przerwie gościom werwy i determinacji starczyło tylko na sam jej początek. Wówczas Valencię postraszył Antonio Amaya, ale mocny strzał głową stopera odbił Diego Alves.

Odpowiedź gospodarzy była zabójcza. Mathieu zanotował odbiór jeszcze przed własnym polem karnym, po czym futbolówka przebyła drogę Parejo-Feghouli-Parejo-Paco-Feghouli i ugrzęzła w siatce! Przepiękna akcja zakończona strzałem Feghouliego kompletnie rozmontowała zarówno linię pomocy jak i obrony Betisu, a spotkanie zostało rozstrzygnięte na korzyść Valencii!

Kompletnie bezradny Betis z każdą minutą słabł, co nie mogło zostać niewykorzystane. W 68. minucie zrobiło się już 4:0. Walkę o piłkę w narożniku rywali wygrał wcześniej wszedłszy z ławki Michel, futbolówka trafiła pod nogi Barragana, a dośrodkowanie Antonio wykorzystał Paco Alcacer zdobywając drugie trafienie tego dnia! To jednak wciąż nie koniec, koncert „Nietoperzy” trwał w najlepsze! Wyśmienitą piłką nad linią obrony Michel obsłużył Vargasa, a Chilijczyk mocnym i przymierzonym strzałem wprowadził Mestalla w szaleństwo radości! La Manita - pierwsza ligowa od 2011 roku!

Następnie na placu gry następnie pojawili się Jonas i wreszcie… Portugalczyk, Ruben Vezo. Ten pierwszy miał jeszcze szanse do wpisania się na listę strzelców, jednak zbyt dużo kiwania miał w głowie i ostatecznie nie udało się zdobyć szóstego trafienia.

Pomimo, iż przed spotkaniem można było mieć obawy, bo przecież to jest Valencia, tak teraz możemy powiedzieć, że wszystko faktycznie kroczy ku dobremu. Betis przyjechał na Mestalla będąc ostatnią drużyną w tabeli, został rozbity i sPACOwany do Segunda Division. Już za tydzień starcie z Sevillą na wyjeździe, gdzie Ches nie mogą wygrać od kilku dobrych lat, ale skoro niedawno udało się w Katalonii… to, czemu nie w Andaluzji?

Valencia CF - Real Betis 5:0 (2:0)

Gole: Paco x2, Mathieu, Feghouli, Vargas

Valencia: Diego Alves, Barragán, Senderos (Vezo, m.81), Mathieu, Bernat, Javi Fuego, Parejo, Feghouli, Vargas, Piatti (Míchel, m.65), Paco Alcácer (Jonas, m.75).

Betis: Adán, Juanfran, Amaya, Jordi, Didac (Nosa, m.66), N'Diayé, Lolo Reyes, Cedrick (Jorge Molina, m.46), Verdú Leo Baptistao (Matilla, m.58), Rubén Castro

Linki do pobrania całego meczu:

Serwis I; połowa 1
Serwis I; połowa 2
Serwis II; połowa 1
Serwis II; połowa 2
Serwis II; cały mecz

Zachęcamy do obejrzenia skrótu spotkania:





Kategoria: Składy | Źródło: własne