Strona główna

Przypadek kompletny na Mestalla!

Dominik Piechota | Arkadiusz Bryzik | 04.11.2012; 00:24

Valencia CF 2:0 Atlético Madryt

Koncertowy występ! Perfekcja taktyczna! Walka do ostatnich minut! Cudowny spektakl mogli oglądać w sobotni wieczór sympatycy walenckiego klubu. "Nietoperze" przerwały serię 23 meczów bez porażki drużyny Diego Simeone. Pomimo wielu przeciwności, Los Ches odnieśli sukces w najlepszym występie bieżącego sezonu. Wynik otworzył Soldado, a katem okazał się Nelson Valdez!

Skład Blanquinegros nie mógł zaskakiwać, chociaż hiszpańscy dziennikarze pomylili się w kilku kwestiach. Między słupkami stanął Diego Alves wspierany przez duet stoperów Rami-Costa. Na bokach usytuowali się Pereira i Cissokho. W środku pola dominowali Argentyńczycy Gago oraz Tino. Na bokach pomocy znaleźli się Feghouli i Guardado, którzy ostatnio z różnych względów nie grali w pierwszym składzie. Za zdobywanie bramek odpowiedzialny był Soldado do spółki z Jonasem.

Początek meczu należał do gospodarzy, bo dłużej utrzymywali się przy piłce i dokładniej kreowali kolejne sytuacje. Walencki klub lepiej wszedł w to spotkanie, choć groźniej było pod bramką Diego Alvesa. Zawodnicy z Madrytu szukali swoich okazji w indywidualnych akcjach, próbując przebojem dostać się w pole karne rywali. Najgroźniej było jednak po stałych fragmentach gry. Najpierw Radamel Falcao przeniósł piłkę nad poprzeczką po strzale z wolnego, a chwilę później brazylijski golkiper w cudowny sposób musiał interweniować po uderzeniu z główki Mirandy.

Obie drużyny nastawiły się na ostrą grę, bo stawką było zwycięstwo nad silnym przeciwnikiem. Nie brakowało ostrych starć, wślizgów, a czasem zagrań niezgodnych z duchem gry. W pewnym momencie Falcao musiał opuścić murawę, by lekarze zatamowali krew, która zadomowiła się już na całej jego twarzy. Kolumbijczyk po powrocie szybko odpłacił się na Gago, a następnie Soldado. W obu ekipach panował duch rewanżyzmu - nikt nie odpuszczał.

Po dwudziestu minutach całkiem dobrego pojedynku Atletico Madryt otrzymało bodziec do znacznie lepszej gry. Adil Rami - w tradycyjny dla siebie sposób - wyprowadził piłkę za linię środkową, a później zdecydował się na perfekcyjny dorzut futbolówki w pole karne. Doskonale zamiar Francuza zrozumiał Roberto Soldado. Hiszpan wyprzedził defensorów, zastawił się, wypracował dobrą pozycję i bez przyjęcia cudownym wolejem umieścił piłkę w siatce! Akurat w tym przypadku "Żołnierz" wykazał się całkowitym kunsztem i profesjonalizmem w fachu napastnika. Zgromadzeni na Mestalla dawno nie oglądali tak pięknego gola - 1:0!

Wymuszone cofnięcie do obrony "Nietoperzy", bo Los Rojiblancos włączyli kolejny bieg. Warto zwrócić uwagę, że przez kilkanaście minut atak pozycyjny gości nie przyniósł najmniejszego skutku, bowiem Radamel Falcao został całkowicie wyłączony z gry. Rami i Ricardo Costa nie odstępowali 26-latka ani na krok, za co należą im się ogromne wyrazy uznania.

Dopiero tuż przed przerwą Falcao odnalazł się w podbramkowej sytuacji, jednak nieudanie złożył się do uderzenia z przewrotki. W efekcie defensorzy zgarnęli piłkę i ruszyli z kolejną próby kontrataku.

Przed przerwą nie zabrakło jeszcze emocji, a zwłaszcza w strefach dla sztabu szkoleniowego. Po niepierwszej błędnej decyzji arbitra, Mauricio Pellegrino powiedział sędziemu technicznemu, co sądzi o zachowaniu jego współpracownika. Nie poznaliśmy dokładnej przyczyny reakcji technicznego, bo sędzia główny nawet nie zareagował na to zajście. Po prostu walencki trener został odesłany na trybuny po swoim ataku złości. Na ławkach zagrzmiało po raz kolejny!

Pałeczkę po Argentyńczyku przejął jego asystent, Carlos Compagnucci. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie. Jednobramkowe prowadzenie klubu z Mestalla, ale prawdziwy dreszczowiec dopiero przed nami.

Los Colchoneros w drugiej odsłonie odżyli zdecydowanie. Nabrali większej swobody w rozgrywaniu piłki, a stwarzanie groźnych sytuacji przychodziło im z większą łatwością. Świątynia Diego Alvesa została przez pewien moment całkowicie otoczona i oblegana. Asystent tylko uspakajał i nastawiał na inteligentną grę oraz kontrataki.

Nie trzeba było długo czekać na serię prób dla Brazylijczyka - Arda Turan minimalnie nad bramką, Juanfran chybił obok słupka, a Radamel Falcao strzałem głową musnął poprzeczkę. Diego Alves musiał być czujny przez cały czas. Godna uwagi jest dobra postawa 27-latka przy walce w powietrzu. Ze względu na niski wzrost ten aspekt był mankamentem reprezentanta Brazylii, lecz tym razem bardzo pewnie piąstkował kolejne dośrodkowania.

Arda Turan prowadził Los Indios w kolejnych atakach i siał popłoch swoimi nadzwyczajnymi zagraniami. Utrudnieniem dla walenckiego klubu była kontuzja Adila Ramiego. Francuz znacznie ucierpiał po kolejnym starciu, lecz skutecznie krył Falcao, zanim mógł opuścić murawę. Charakterystycznym obrazkiem w tym spotkaniu było "leczenie ekspresowe" przez fizjoterapeutę gospodarzy. Rosły obrońca sygnalizował okropne bóle, a medyk położył się na reprezentancie Francji i próbował odpowiednimi "sztuczkami" załagodzić ból oraz nastawić odpowiednie części ciała. Rami zdołał wrócić jeszcze na murawę i - pomimo kontuzji - radził sobie całkiem sprawnie.

W końcu Ruiz zastąpił cierpiącego Adila. Hiszpan kilka sekund po wejściu na boiska otrzymał żółtą kartkę za faul taktyczny. Arbiter, Teixeira Vitienes, przestał panować nad przebiegiem pojedynku i otworzył worek z indywidualnymi karami.

Nawet Diego Godin próbował rajdów do przodu, by wesprzeć partnerów. Stołeczni nie przestawali atakować, wręcz przeciwnie - ich ofensywne poczynania znów się nasilały.

W szalone próbie odrabiania strat przez stołecznych, należy zwrócić uwagę na postawę zawodników z Walencji. Pod wodzą Mauricio Pellegrino nie mieliśmy przyjemności oglądać tak zgranych i walecznych piłkarzy z nietoperzem na piersi. Prawie wszyscy - z małymi wyjątkami jak Jonas - bronili, walczyli, starali się. Trio Pereira-Gago-Feghouli odznaczało się wyjątkową ambicją i zaangażowaniem. Sofiane biegał w bocznej strefie po całej długości. Każde spóźnienie Joao kończyło się natychmiastową asekuracją. Perfekcjonizm taktyczny zaprezentowany tego wieczoru był nietypowy dla walenckiego klubu. Niczym jedna wielka rodzina - każdy zasuwał i wspierał swoich kolegów. Falcao został wyłączony przez stoperów, szalejących skrzydłowych zatrzymywali często wracający pomocnicy, a obraz Roberto Soldado odbierającego piłkę we własnej szesnastce nie mógł nikogo szokować. Po prostu z przyjemnością oglądało się postawę i poświęcenie "Nietoperzy"!

Stołeczni dalej w natarciu - próby szybkich wymian piłek niczym z Katalonii. Po jednej z takich akcji Arda Turan znalazł się przed Diego Alvesem, ale futbolówka obiła tylko boczną siatkę w tej dobrej sytuacji.

Napięcie wzrastało, nie brakowało kolejnych fauli i niepohamowanej irytacji zawodników z Madrytu. Teixeira Vitienes wykartkował całą linię defensywną Blanquinegros. Każde ostre starcie kończyło się długimi wymianami słów i odsyłaniem przez sędziego piłkarzy z żółtym kartonikiem.

Valencia została zamknięta we własnych zasiekach obronnych. Głęboko cofnięta defensywa wspierana regularnie przez pomocników radziła sobie wzorowo z kolejnymi próbami Atlético.

Wraz z upływem regulaminowego czasu gry, walencki klub otrzymał kolejne utrudnienie. Z boiska wyleciał Ricardo Costa, bowiem rozjemca tego meczu pokazał mu drugą żółtą kartkę za nieprzepisową walkę w powietrzu z rywalem. Decyzja na wyrost, biorąc pod uwagę, że wcześniej jeszcze kilku innych piłkarzy mogło zakończyć swoje zawody. Mało tego, na trybuny został odesłany asystent, Carlos Compangucci. Końcówka była już walką wszystkich zawodników, bez wytyczonego dyrygenta.

Madrytczycy rzucili wszystkie siły do przodu, a Los Ches chcieli przetrzymać piłkę i spróbować kontry. Banega oraz Valdez skutecznie utrudniali rozegranie piłki i zdobywali kolejne cenne sekundy.

W ostatniej minucie doliczonego czasu gry jeden z obrońców przejął i wyekspediował piłkę do przodu. Sofiane Feghouli przejął futbolówkę i ruszył z szybkim atakiem. Samodzielnie przedarł się przez obrońców, a następnie pięknym podaniem - typowy "no look pass" - otworzył drogę do bramki Nelsonowi Valdezowi. Paragwajczyk wykorzystał swoje doświadczenie, przechytrzył bramkarza i skierował piłkę do siatki! Wystarczyło mu zaledwie 7 minut na boisku, by zostać katem rywali! 95. minuta i nadzieje niepokonanego dotychczas Atlético zostały rozwiane - 2:0!

Sympatycy "Nietoperzy" spotkali się na Estadio Mestalla z przypadkiem kompletnym. Można było się spodziewać niepoukładanej gry, jaką dotychczas prezentował walencki klub, lecz zawodnicy zupełnie zaskoczyli. Gra obronna była doskonała - taka jaką obiecywał przed rozpoczęciem pracy Pellegrino. Niczym monolit do ostatniej minuty piłkarze współpracowali na sukces. Wspierali się, pomagali sobie, asekurowali pozycje - widać było oddanie. Efekt był piękny i zapewne zostanie zapamiętany na długo. Rozpędzone, dorównujące Barcelonie, Atlético kończy serię 23 meczów bez porażki. Jednocześnie stołeczni przedłużają serię 10 meczów bez zwycięstwa w krajowych rozgrywkach na Estadio Mestalla - już ponad 10 lat Los Indios czekają na tryumf na tym obiekcie. Nie zabrakło dosłownie niczego w wyczekiwanym dreszczowcu - pięknych bramek, ostrych starć, walki, kontrowersji, nerwów. Po prostu gospodarze zdali egzamin, choć egzaminator był z najwyższej półki. Pewien znany trener powiedział, że każdy mecz należy traktować jako "mecz sezonu". Należy teraz zapomnieć o sobotniej euforii i skupić się na kolejnym meczu sezonu przeciwko BATE Borysów. W środę - w kolejnym egzaminie - powalczymy o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów!

Valencia CF 2:0 Atlético Madryt

Gole: Soldado (20'), Valdez (95').

Czerwone kartki: Ricardo Costa (ukarany dwiema żółtymi kartkami).

Żółte kartki: Joao Pereira, Cissokho, Víctor Ruiz - Arda, Falcao, Miranda, Tiago.

Valencia: Diego Alves, Joao Pereira, Rami (Víctor Ruiz, m.64), Ricardo Costa, Cissokho, Gago, Tino Costa, Feghouli, Jonas (Banega, m.82), Guardado, Soldado (Valdez, m.88).

Atlético: Courtois, Juanfran, Miranda, Godín, Filipe Luis, Tiago (Mario Suárez, m.71), Gabi (Raúl García, m.67), Emre (Cristián Rodríguez, m.57), Arda, Falcao, Adrián.

Widzów: 40 tysięcy.

Skrót spotkania w VCFVideo: Klik!

Kategoria: Składy | Źródło: Własne