Strona główna
Mimo 37 lat na karku Santiago Canizares - bramkarz Valencii nie myśli o piłkarskiej emeryturze i ma zamiar jeszcze przez lata reprezentować barwy Los Ches i wraz z Nietoperzami walczyć najważniejsze trofea.

W ilu przygotowaniach do sezonu brałeś udział?

Nie chciałbym skłamać, ale zdaje mi się, że do tegorocznego było ich 23. Zacząłem w wieku 15 lat z młodzieżową drużyną Calvo Sotelo, a miało to miejsce w 1985 roku.

Jak po 23 latach porównałbyś dzisiejsze obozy do swoich pierwszych?

Z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej cieszę się na myśl o obozie i przygotowaniach do nowego sezonu. Myślę, że jest to spowodowane tym, iż wraz z upływem lat zbliża się koniec kariery i nie wiemy, który obóz będzie ostatnim w naszym życiu. Nie mam żadnych problemów z przygotowaniem fizycznym, przez wakacje ćwiczyłem na własną rękę, by być dobrze przygotowanym do nowego sezonu.

Czy jest możliwe żebyś do treningów podchodził tak samo, jak wówczas, gdy miałeś 25 lat?

Oczywiście. Ale jestem bardziej dumny niż przed laty z tego co już osiągnąłem. Trenuję jednak tak samo - motywacji mi nie brakuje.

Wygrywałeś Ligę, zdobyłeś Puchar Króla, Puchar UEFA, triumfowałeś w Lidze Mistrzów. Czego Ci jeszcze brakuje?

Niczego. Osiągnąłem więcej niż można było sobie wyobrazić. Jeśli dziś skończyłbym karierę to nie byłoby niczego, czego nie zrealizowałem. Jednak w dalszym ciągu gra w piłkę nożną sprawia mi przyjemność i ciągle chcę odnosić sukcesy.

Czy podpisana niedawno umowa z Valencią to Twój ostatni zawodowy kontrakt?

Nie, nie myślę wcale o piłkarskiej emeryturze. Wiem, że za rok i dziesięć miesięcy, kiedy wygasa moja umowa z Valencią mogę patrzeć na to inaczej, jednak jak na razie chcę grać. Czuję się bardzo dobrze, jestem w formie i nie mam zamiaru kończyć kariery, chcę grać. Wierzę, że podpisany ostatnio kontrakt z Valencią nie jest ostatnim w mojej karierze.

Oczywiście chcesz grać w Valencii do końca kariery.

Tak. Nie wyobrażam sobie gry w barwach innego klubu, w koszulce bez nietoperza na piersi.

Wiele jednak będzie zależało od woli prezydenta klubu oraz od relacji z członkami drużyny.

Z kolegami oraz nowym dyrektorem sportowym mam dobre, ciepłe relacje, więc nie powinienem mieć obaw, że ktoś będzie starał się mnie zniszczyć nie chcąc podpisać ze mną nowego kontraktu.

Twoim zdaniem odejście Carboniego było dobre dla klubu?

Moim zdaniem zamiast rozmawiać o nim, lepiej mówić o nowym dyrektorze sportowym. Moim zdaniem to profesjonalista w każdym calu i dzięki niemu atmosfera w drużynie jest lepsza niż przed rokiem. Wierzę, że pomoże nam w osiąganiu sukcesów.

Jak zareagowałeś na decyzję o zwolnieniu Włocha?

Po prostu zaakceptowałem decyzję klubu. Nie chciałbym jednak być w skrórze Carboniego oraz włodarzy klubu, którzy taką decyzję podjąć musieli.

Jaka atmosfera panuje w drużynie?

Podczas obozu przygotowawczego jest ona naprawdę dobra. Wszyscy pracują na pełnych obrotach.

A jak Ty się czujesz?

Bardzo dobrze. Podczas wakacji przeanalizowałem wiele rzeczy i wróciłem do treningów w dobrej dyspozycji psychicznej, jak i fizycznej.

Nie czujesz się osamotniony po odejściu Ayali, z którym łączyły Cię przyjazne stosunki?

Nie. Już od dawna wiedziałem, że nie będziemy od nowego sezonu grać w jednej drużynie. Nie czuję się osamotniony podczas obozu, ponieważ mam w Valencii innych kolegów, z którymi również dobrze się rozumiem.

Jak widzisz przyszłość Valencii, tej nowej Valencii, która się tworzy?

Dla mnie przyszłością jest dzień jutrzejszy. Nie wybiegam w nią dalej niż do kolejnego trenigu.

Wiele się mówiło o tym, że mogą być kłopoty we wzajemnych stosunkach pomiędzy Tobą a nowym bramkarzem - Timo Hildebrandem.

Timo to bardzo dobry zawodnik, do którego zachowanie nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Nigdy nie miałem problemów w stosunkach z tego typu ludźmi.

Quique powiedział, że czeka Was zacięta walka o miejsce w pierwszym składzie. Jak na razie trener nie wie, kto będzie pierwszym bramkarzem.

Jak dla mnie nie ma w tym nic dziwnego. W chwili obecnej muszę dawać z siebie - jak zawsze zresztą - wszystko, by pokazać trenerowi, iż jestem w dobrej dyspozycji i może na mnie liczyć. Ja zrobię wszystko, by grać w pierwszym składzie.

Czy fakt, iż czeka Cię ciężka rywalizacja o miejsce w pierwszym składzie wpłynął w jakiś sposób źle na Twoje samopoczucie?

Oczywiście, że nie. Przecież zawsze musiałem udowodnić, że to mi się należy miejsce w pierwszym składzie. Bramkarz zawsze musi pokazać, że jest lepszy od rywali i uważam rywalizację za coś normalnego.

Jaka była Twoja reakcja na wieść o zwolnieniu trenera bramkarzy - Emilio Alvareza?

To są decyzje trenera, na które ja nie mam wpływu, a więc nie wypada mi ich komentować. Niemniej każdy wie, że bardzo sobie ceniłem współpracę z Emilio, który wiele mnie nauczył i pomógł mi w osiągnięciu wysokiej formy.

Mam jeszcze jedno pytanie. Czy wierzysz, że Valencia może nawiązać do sukcesów sprzed kilku lat?

Nie chcę tak daleko wybiegać w przyszłość. W chwili obecnej najważniejsze jest jak najlepsze przygotowanie się do zbliżających się rozgrywek.

Co roku wymagania są ogromne. Jednak patrząc na tegoroczne wzmocnienia Realu i Barcelony wydaje się, iż będzie trudniej niż zazwyczaj, nieprawdaż?

Nie da się ukryć, że zarówno Barcelona, jak i Real dokonały głośnych transferów i zakontraktowały zawodników znanych na całym świecie. Ale nie możemy się bać nikogo i musimy grać swoje. Przegrać można z każdym. Wygrać również.

Kategoria: Wywiady | Źródło: AS