Strona główna

Nie stracić pozycji lidera

Ulesław | 16.10.2010; 12:20

Przed meczem z Barceloną

W sobotę na chwilę przed 20:00 zakończą się wróżby i wyliczenia – Valencia wyjdzie na murawę Camp Nou by udowadniać światu, że futbol jest bardziej skomplikowanym wycinkiem rzeczywistości, niż się powszechnie wydaje.

Jeszcze przed kilkoma miesiącami Barcelona i Real rozstrzeliwały ligowych konkurentów. Na mundial posłały zastępy piłkarzy, po mistrzostwach ściągnęły kolejne gwiazdy. Primera Division miała znowu wyglądać jak zmagania dwóch Guliwerów na wyspie Lliputów.

Tymczasem, po sześciu ligowych kolejkach, Iker Casillas może powtarzać, że Barcelonę ogląda w lusterku wstecznym, ale w przedniej szybie musi podziwiać rufę Żółtej Łodzi Podwodnej i kupry Nietoperzy. Unai Emery i jego podopieczni obiecują, że po boju na Camp Nou układ tabeli się nie zmieni, bo Valencia jedzie po trzy punkty.

Już dawno media z Walencji nie miały aż takich problemów z hamowaniem ogarniającej jej euforiii. Każdy artykuł przekonuje o szansach na pokonanie Barcelony, w każdej wypowiedzi piłkarze podkreślają, że rywale będą cierpieć na boisku. Roberto Soldado zapewnia, że nie ma kompleksów przed Barceloną i nie boi się konfrontacji z Davidem Villą, Superdeporte przypomina bramkę zdobytą na Camp Nou przez Aduriza, grającego jeszcze barwach Mallorki, David Navarro i Ricardo Costa chwalą się wiedzą, jak zatrzymać atak Barcelony, choć zgodnie uznają go za najgroźniejszy na świecie.

Na obydwa zespoły spłynęła fala cudownych uzdrowień. W Valencii kontuzje wyleczyli Ever Banega i Mehmet Topal, w Barcelonie zdolni do gry są Pedro, Xavi i Villa, choć wiele mówiło się o możliwej absencji całej trójki.

Trudno o lepszy moment na mecz z Barceloną. Pep Guardiola musiał wysłać na mecze reprezentacyjne wielu swoich zawodników, Valencia w tym czasie relaksowała się rejsami na żaglówkach. Nawet powrót do reprezentacji Pablo i debiut Aduriza bardziej niż ich zmęczyły, dodały im pewności siebie. Zesłany do młodzieżówki Mata zaliczył dwie asysty. Valencia wygrała wszystkie wyjazdowe spotkania, a Barcelona na Camp Nou zdobyła cztery z dziewięciu możliwych punktów. Po ostatniej reprezentacyjnej przerwie z kompletu punktów zdobytego na Camp Nou cieszyli się w Alicante. Powodów do optymizmu jest mnóstwo, choć w trzech ostatnich meczach obydwu drużyn w Katalonii Barcelona strzeliła trzynaście bramek. Nie straciła żadnej.

Gdy w przyrodzie znikają gwiazdy, w ich miejscu powstają czarne dziury. W Valencii miało być podobnie. Straty największych gwiazd – Silvy i Villi – miało nie dać się zastąpić, a klub, niczym zasypany czarnymi dziurami Wszechświat, powinien posępnie zmierzać do swojego Wielkiego Kresu. Nic z tych rzeczy. Odejście dwóch nadpalonych gwiazd nie wywołało lokalnej katastrofy. W skromnej galaktyce Nietoperza radośnie rozbłysły nowe obiekty, zdolne swym blaskiem oślepić niejednego nieuważnego obserwatora. I choć niektóre z nowych gwiazd zgasną po dwóch-trzech latach, przypominają podstawową futbolową prawdę - kibic żyje teraźniejszością, a jeden sezon ma długość eonu.

Według Superdeporte, Unai Emery postawi na szybkość. Na lewym skrzydle, podobnie jak w poprzednim sezonie w meczu na Mestalla, zagrać ma Jeremy Mathieu. Francuz będzie wspomagać w defensywie cofniętego Jordiego Albę. W środku pomocy największe szanse na grę ma duet David AlbeldaManuel Fernandes, choć ustawienie z trzecim środkowym pomocnikiem – Everem Banegą albo Tino Costą – nie jest niemożliwe. W ataku prawdopodobnie cofnięty Mata i wysunięty Soldado, który odebrał wczoraj „Trofeo Cubala” - nagrodę przyznawaną przez Catalunya Ràdio, za najładniejszą bramkę sezonu. Redakcja rozgłośni wyróżniła trafienie „Żołnierza” w meczu ze Sportingiem.

Katalońskie „El Mundo Deportivo” boi się straty bramki po rzucie rożnym. W poprzedniej kolejce w ten sposób do siatki Victora Valdeza trafił Nsue, zapewniając Mallorce remis. Almeria trenowana przez Unaia Emery'ego w sezonie 2007/08 strzeliła Barcy Franka Rijkaarda dwie bramki po rzutach rożnych. Również tegoroczna Valencia Emery'ego lubi trafiać po rogach - z Malagą z główki po rogu strzelił Aduriz, z Racingiem Maduro, ze Sportingiem Topal. W dodatku, aż pięć z jedenastu ligowych bramek Valencia zdobyła po strzałach głową.

Prowadzenie w tabeli Valencii nie zaskakuje Guardioli; Pep podkreśla, że Blanquinegros to jeden z głównych faworytów do triumfu w lidze. Dlatego katalońskie media widzą w dzisiejszym spotkaniu idealną szansę na przełamanie Barcelony, lecz oczekują nie tylko zwycięstwa – by nie stracić dystansu do Realu i Valencii – ale i przekonującej gry – by odzyskać zaufanie publiczności.

Kibice Valencii nie są aż tacy wybredni. Każde zwycięstwo nad Dumą Katalonii będzie smakować równie wybornie.

Kategoria: Ogólne | Źródło: różne | własne