Strona główna

Drużyna czwartej kolejki Primera Division

Ulesław | 24.09.2010; 16:26

Kto zasłużył na wyróżnienie?

Za nami przełomowa kolejka Primera Division. Po remisie Valencii z Atletico nie ma już drużyn z kompletem punktów. Dzięki trafieniu Sergio, Levante może się cieszyć z pierwszego zwycięstwa. Deportivo zakończyło serię remisów porażką z Villarreal, a Osasuna zdobyła pierwsze bramki w sezonie.

Juan Calatayud jest jednym z ośmiu bramkarzy, którzy zachowali czyste konto w czwartej kolejce Primera Division, ale to właśnie 31-letni filar Herculesu najbardziej napracował się na ten wynik. Czasem pomagało mu szczęście, gdy piłkarze Saragossy obijali słupki, ale sam zaliczył sześć interwencji. Głównie spektakularnych.

Racing zatrzymał Sevillę, bo Pablo Pinillos nie dał się rozszaleć Diego Perottiemu. Doświadczony obrońca Racingu zagrał w defensywie po profesorsku, a jego włączanie się w akcje Racingu przysparzało Andaluzyjczykom wiele problemów. Kwintesencją występu 34-latka była piękna bramka z dystansu, odbierająca Sevilli pozycję lidera. Spośród lewych obrońców wyróżnić można Nacho Monreala, którego dokładną wrzutkę na pierwszą bramkę dla Osasuny zamienił Walter Pandiani. Reprezentant Hiszpanii zaliczył ponadto bardzo poprawny występ w obronie, choć miał naprzeciw siebie niebezpieczny duet Xabi Prieto – Carlos Martinez.

Po niefortunnym występie w meczu Barceloną, Diego Godin wraca do występów na morderczym poziomie. Stoper Atletico dyrygował całą defensywą Colchoneros i uniemożliwiał rozpaczliwie atakującej Valencii swobodne przeprowadzanie natarć. 33-letni Jiri Jarosik dwoił się i troił, by napastnicy Herculesu nie wywieźli z Estadio La Romareda kompletu punktów, ponadto sam chętnie sunął do przodu i raził bramkę Calatayuda atomowymi uderzeniami.

Środek pomocy Valencii dokonywał w spotkaniu z Atletico takich cudów, że do jedenastki kolejki należy go importować w całości. Tino Costa postanowił jednocześnie przebywać pod bramkami obydwu zespołów i trudna sztuka boiskowej bilokacji niemal mu się udała. Nie zatrzymując się nawet na sekundę, Argentyńczyk prowadził swój zespół na bramkę Davida de Gei, a przy kontratakach wracał pod własne pole karne, odbierał piłkę i bez znużenia rozpoczynał kolejny cykl. Nie mniej wysiłku w spotkanie włożył David Albelda. Weteran wyglądał na młodzieniaszka, gdy zaliczał kolejne odbiory czy pędził naprzód wzmacniać siłę ognia Los Ches. W kluczowym momencie Albelda znalazł się na prawym skrzydle, opanował piłkę i dośrodkował w pole karne, gdzie czekał już mistrz powietrznych pojedynków Aritz Aduriz, bezlitośnie wykorzystujący takie podania.

O tym, jak szybki jest Eliseu boleśnie przekonali się piłkarze Getafe. 27-letni Portugalczyk stale siał spustoszenie w szeregach „Azulones”, posyłał zabójcze podania i wywalczył rzut karny. Andres Iniesta starał się jak mógł, by jego Barcelona szybciej zmogła ograniczający się do przeszkadzania Sporting. Stałoby się tak, gdyby partnerzy lepiej wykorzystywali podania Iniesty.

W klasyfikacji strzelców na prowadzeniu Nilmar, który również w ostatnim spotkaniu rozegrał świetne zawody i wywalczył dla Villarreal trzy punkty. Brazylijczyk był niezwykle aktywny, nie ograniczał się do roli wysuniętego napastnika - mijał rywali, strzelał i podawał kolegom z drużyny. Oprócz wspomnianego już Eliseu, wielki mecz na Coliseum Alfonso Perez zagrał Rondon, autor pierwszej bramki dla Malagi. Dynamiczny napastnik bije rekordy prędkości, gdy mknie na bramkarza, uciekając nieuważnym obrońcom.

Jedenastka kolejki: Calatayud (Hercules) – Pinillos (Racing), Godin (Villarreal), Jarosik (Saragossa), Monreal (Osasuna) – Eliseu (Malaga), Albelda (Valencia), Tino Costa (Valencia), Iniesta (Barcelona) – Nilmar (Villarreal), Rondon (Malaga).

Gdyby reprezentacja Hiszpanii nie miała Ikera Casillasa, David de Gea już w wieku 20-lat mógłby mieć pewne miejsce w składzie „Czerwonej Furii”. Bramkarz Atletico powoli przyzwyczaja wszystkich do swoich nadzwyczajnych występów. De Gea znajdzie się na rezerwie tylko dlatego, że Calatayud miał więcej sytuacji do wykazania się popisowymi interwencjami.

W taktyce Pepa Guardioli Daniego Alvesa trudno jednoznacznie uznać za obrońcę. Brazylijczyk w meczu ze Sportingiem najczęściej atakował prawym skrzydłem i po jego świetnym podaniu padła jedyna bramka, ale często faulował, gdy nie nadążał wracać za wychodzącymi do kontrataku rywalami.

Real Madryt i Barcelona – giganci zmęczeni natłokiem meczów – zaprezentowali raczej ospały futbol. Nie konstruowali olśniewających akcji, ale prezentowali wielki spokój w defensywie, gdzie swoje zadania bezbłędnie wykonywali Ricardo Carvalho i Gabi Milito.

Juanfran przeprowadził akcję kolejki: wpadł pomiędzy dwóch obrońców i znalazł się w polu karnym, gdzie w gąszczu nóg posłał piłkę do Javiera Camunasa. Lass Diarra mógłby być dumny ze swojego występu, gdyby nie zaliczył bezmyślnej straty. W końcówce spotkania zrehabilitował się jednak wywalczoną asystą. Pod nieobecność Leo Messiego, największą gwiazdą Barcelony miał być David Villa. Aktywny „El Guaje” zepsuł jednak kilka niezłych sytuacji, zanim nie przypomniał sobie, jakie potrafi zdobywać bramki.

Rezerwowi: De Gea (Atletico), Alves (Barcelona), Carvalho (Real), Milito (Barcelona), Lass (Real Madryt), Juanfran (Osasuna), Villa (Barcelona)

Okolicznościowe wyróżnienia:

Nagroda im. Dywizjonu 303 – Aritz Aduriz. Niezwyciężony w powietrznych pojedynkach napastnik Valencii zdobył bramkę po wyskoku, jakiego nie wstydziłby się Artur Partyka. Aż trudno uwierzyć, że Bask w dzieciństwie zdobywał krajowe medale w biegach narciarskich, a nie skokach.

Niesamowity lider, nagroda im. Joanny d'Arc – Hedwiges Maduro. Po nieudanej próbie zawładnięcia środkiem pomocy i nielicznych występach na boku obrony, lekceważony przez wszystkich Holender nagle stał się liderem całej defensywy Valencii, dzięki serii świetnych występów na pozycji stopera. Co mecz zalicza niewiarygodną interwencję. W środę wślizgiem od tyłu wygarnął piłkę Diego Forlanowi, biegnącemu na samotnego bramkarza.

Nagroda im. Tomasza Adamka - Tono. Bramkarz Racingu znokautował Alejandro Alfaro przy próbie piąstkowania piłki, powodując rzut karny dla Sevilli.

Przełamanie, nagroda im. bitwy pod Stalingradem - ofensywa Realu Madryt. Krytykowani za nieskuteczność napastnicy „Królewskich” – Ronaldo, Higuain i Benzema – solidarnie zdobyli po bramce.

Nagroda im. Tomasza Frankowskiego - Raul Tamudo. Bezlitosny w wykorzystywaniu błędów rywali łowca bramek zaliczył trzecie trafienie w sezonie. Nie dał szans Ricardo po niefortunnej główce Punala.

Nagroda im. Jamesa Bonda - Manolo Preciado. Podstępnie przyczajony w drugim rzędzie krzesełek ławki rezerwowych, niemal niewidoczny dla otoczenia, Manolo Preciado, trener Sportingu Gijon, ukradkiem wypalił papierosa.

Nagroda im. Stevena Seagala – Clos Gomez. Arbiter spotkania Real Madryt – Espanyol szybko wziął sprawy w swoje ręce i postanowił zapanować nad całym widowiskiem. Wyrzucił z boiska trzech piłkarzy, podyktował dyskusyjny rzut karny. Potęgował zamieszanie na murawie, bezlitośnie karząc każdego, kto się nawinął.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Interia.pl