Strona główna

Barcelona - Valencia

Ulesław | 14.03.2010; 10:30

Mecz wszystkich meczów

Niby nie finał Ligii Mistrzów, nie mecz o krajowe mistrzostwo, a w kontekście walki o trzecią pozycję to mecz jak każdy inny. Ale tylko dziś oczy całej Europy będą wpatrzone w Nou Camp, gdzie Valencia spróbuje wyszarpać Barcelonie choć jeden z trzech punktów. Drugiego tak prestiżowego meczu w tym sezonie możemy już nie zagrać.

Przyzwyczaiła nas Valencia do tego, że nie pozwoli wylęgnąć się żadnym stereotypom, a każdą spójną teorię błyskawicznie falsyfikuje. Zespół zmienia oblicze dwukrotnie w każdym miesiącu, ale nawet cykl zmian nie podlega większym regularnościom.

Wiemy już, że nie zawsze dobrze gramy na własnym stadionie. Nie wygrywamy też ciągle na wyjazdach. Ambitnym drużynom grającym „diamentem” jednak czasami dajemy radę. Co tym razem zostanie przerwane lub obalone? Ja mam nadzieję, że dwie klątwy: wykluczeń oraz epickich porażek na Nou Camp. W sześciu ostatnich meczach zdobyliśmy sześć czerwonych kartek, czasem mniej, czasem bardziej na nie zasługując. Cywilizowanym wizytatorom nie wypada jednak wszczynać burd na salonach. Dwukrotnie, rok po roku, wyjeżdżaliśmy z Barcelony hojnie obdarowani – raz czterema, raz sześcioma bramkami, nie dając zupełnie niczego w zamian. Dziś, jak na gości z wielkiego miasta przystało, nie możemy wyjechać bez zostawiania drobnego upominku.

Chcemy zatrzymać Barcelonę, więc w ruch muszą iść zęby, pazury i rogi. Blaugranę należy zwalczać jej własną bronią – ostrym pressingiem i głębokimi rajdami, bo na spokojne kopanie nie będzie czasu – banda Guardioli nie dzieli się z nikim posiadaną piłką. Dlatego najpierw zmóc musimy samych siebie. Szczególnie – zmorę nieskuteczności i niefrasobliwej obrony.

Postraszmy się wspólnie nieco patrząc na naszych rywali.

Podstawowej słabości Barcelony niestety dzisiaj zabraknie. Zlatan Ibrahimovic, po zadziwiającym początku sezonu, zaczął w pocie czoła pracować na miano boiskowego obiboka. Wyniosły Szwed majestatycznie kroczy po boisku jak marszałek wśród bandy kaprali, posłany na pierwszą linię walki całkowicie za karę i wyłącznie z powodów politycznych. Zastąpić może go Henry. Francuz nie gra wspaniałego sezonu, ale Valencii bramki strzelać potrafi. Hurtowo. Przed rokiem zdobył trzy, a dwa lata temu tylko jednej brakło mu do hattricka.

Na skrzydłach Messi i Pedro. Pierwszy może nam defensywę rozpędzić na cztery wiatry, a Pedro, piłkarz o nodze z precyzją ubiegłorocznego Maty, bramki strzela za każdym dotknięciem piłki. Na szczęście, jest to całkowicie uleczalna przypadłość. Villa i Mata coś o tym wiedzą – obydwaj przeszli wyjątkowo skuteczną kurację.

Dogmat o boiskowej nieomylności Pique i Puyola w tym sezonie przepadł zupełnie, obydwaj popełniają błędy niemal w każdym meczu. Niestety, nie tak często jak nasi obrońcy.

Trzy pojedynki będą szczególnie ciekawe. Xavi vs Banega – dotychczasowy samodzielny król środka pola nareszcie doczekał się groźnego konkurenta do swojej korony. Bosquets i Albelda – ulubieniec Del Bosque i nasz były kapitan, być może w bezpośredniej walce o miejsce na mundialu. Valdes kontra Cesar – czyli świetny bramkarz w reprezentacji podobno niechciany oraz genialny weteran, może nawet najlepszy w kraju, z tylko jednym skromnym marzeniem - żaden tam mundial; jeszcze jeden, kolejny rok w barwach Valencii.

Czy da się w ogóle sensownie ułożyć okaleczoną kadrowo Valencię, by sprostać Barcelonie? Zmusić do gry obolałych Bruno i Villę, czy dać się wykazać zmiennikom? Jeśli tak, to którym – weteranom, czy nastolatkom? Pytań jest więcej - Pablo czy Joaquin, Albelda czy Fernandes, Alba czy Mata.

Trudno byłoby dzisiaj być Unaiem, choć ja bym zaryzykował. Może dlatego, że o swój kontrakt z Valencią nie mam się co obawiać – nawet przezorny Fernando Gomez nie domyśli się, by mi trenerską posadę zaoferować...

Oraz przedmeczowy komentarz z drugiej strony barykady, autorstwa użytkownika naszego serwisu, Barrsy.

Chciałoby się powiedzieć Déjà vu… Znów, po półrocznej przerwie, zobaczymy zespoły z Barcelony i Valencii bez swoich najlepszych „9” (co prawda występ Villi nie jest wykluczony, ale czytając komentarze kibiców Valencii i patrząc na prognozy medyczne ciężko będzie Emeremu „zarznąć ostatecznie” Ville wystawiając go w niedzielę). Tylko teraz można śmiało powiedzieć, że dużo więcej na tym traci Valencia, gdyż Villa mimo ostatnio przejawianej nieskuteczności nadal jest tym piłkarzem, który może zrobić najwięcej złego obronie Barcy. Ciężko natomiast wyrokować, co zrobiłby Ibrahimović w nadchodzącym meczu, który po dobrym początku sezonu zatracił formę i ostatnio gra w kratkę. Jego brak na pewno oznacza mniej wrzutek od Alvesa w pole karne. Gdyby grali, to jeśli chodzi o tę pozycję, mielibyśmy jeden do zera dla VCF, jednak nie grają…

Oba zespoły mają kilka alternatyw, Valencia: Mata, Zigić oraz nowy nabytek Domínguez, natomiast Barca: Henry, Messi, Bojan. Kolejność przypadkowa, bo nie mam pojęcia, co strzeli obu trenerom do głowy. Osobiście chciałbym zobaczyć w akcji Choriego, choć to chyba nie do końca jego pozycja oraz Bojana. Kończąc motyw ofensywny wydaje mi się, że na tym etapie sezonu przy tak sobie grających Silvie i Pablo, słabo spisującym się obecnie Macie (cieżko porównać „11” Barcy i Valencii, więc zdecydowałem się dla ułatwienia zaliczyć wymienioną trójkę Nietoperzy do ataku) oraz konserwatyzmie w doborze składu u trenera Valencii, który pewnie nie zmieni wiele w ataku, wydaje mi się, że Barca z Messim, Pedro, Bojanem i Henrym, a może Iniestą - nie ważne kto z tej 5 zagra - prezentuje się lepiej.

Jeżeli już po katalońsku zaczęliśmy od ataku, to czas przejść do pomocy. Tu trzeba się chwilkę zatrzymać przy objawieniu tego sezonu, czyli Everze Banedze. Pamiętam, jak kilka miesięcy temu stoczyłem na którymś z blogów bój z Ulesławem o tym, że Banega to jeszcze nie gracz pokroju Xaviego i nadal tak sądzę, ale jestem coraz bardziej pod urokiem gry młodego Argentyńczyka. Utrzymuje formę przez dłuższy czas grając w takim zespole jak Valencia, cóż wielkie brawa, jeszcze ze dwa sezony i będzie można go z Xavim, Ulesławie, porównać ;) Niestety na pozycji drugiego środkowego pomocnika Valencia ma już problem, niezależnie od tego, czy gra tam Marchena czy Baraja. W Barcie natomiast lekko pod formą (jak prawie cały team) są środkowi pomocnicy oraz pivoci, jednak liczę na dobry spektakl w wydaniu Xaviego i Iniesty oraz solidnego Toure lub Sergio.

Obrona… Wydaje mi się, że w Valencii w obronie zagrają Miguel, Dealbert, Navarro i Albelda, natomiast w Barcie Alves, Puyol, Pique i Maxwell. Obiektywnie rzecz ujmując, Barca ma tutaj przewagę, choć kontry VCF mogą trafić na podatny grunt. Tak jak pisałem, dużo zależy od obrony Valencii - gdy obrońcy Nietoperzy zagrają na wysokim poziomie, będzie nudny mecz, gdy trochę się pogubią może być ciekawiej… pod bramką Cesara. Ciekawi mnie, jak zagra Valencia przy wyprowadzaniu przez Barcę piłki, czy będzie to jak w pierwszym meczu wysoki pressing, czy tylko przeszkadzanie na własnej połowie, ale w tym elemencie nie będzie się liczyła tylko obrona, ale cały zespół.

Jeżeli chodzi o obsadę bramki w Barcelonie, to jestem spokojny, nie ma Villi, Valdes nie ma do kogo podawać. Ale, koniec z żartami, Victor od kilku sezonów prezentuje bardzo dobrą formę, szczególnie w bardzo ważnych dla zespołu meczach, więc myślę, że i po niedzielnym występie będzie można wystawić mu dobrą notę. W VCF na bramce zagra pewnie Cesar, więc też spokój na tej pozycji gwarantowany.

Podsumowując, na kartce zespół Barcy wygląda lepiej, jednak wszystko zweryfikuje boisko. Liczę na piękny spektakl, głownie w ofensywnie - bo to jest domena obu teamów - i zwycięstwo Barcelony 3:1.

PS. Osłabieniem Barcy będzie też brak Pepa Guardioli na ławce trenerskiej…

Kategoria: Ogólne | Źródło: