Strona główna

Z obozu rywala - Villarreal

Ediss | 23.05.2009; 12:20

Finał. To krótkie, a zarazem treściwe słowo ostatnimi czasy robi zawrotną karierę w kręgach ludzi odpowiedzialnych za wyniki Valencii. Choć Los Ches z europejskich pucharów odpadli w ich wczesnej fazie, a w Copa del Rey także nie zaprezentowali gry na miarę obrońcy trofeum, są najprawdopodobniej jedyną drużyną w Europie, która każdego tygodnia gra mecz o najwyższą stawkę. Mecz o swoje ‘być albo nie być’ na piłkarskiej mapie Starego Kontynentu.

Sytuacja jest o tyle zrozumiała, gdyż zdeterminowały ją marne wyniki zespołu w środkowej części sezonu, kiedy piłkarze wychodząc na boisko, bardziej niż o pokonaniu przeciwnika zdawali się myśleć o terminie wypłaty zaległych pensji, dając tym samym dowód braku profesjonalizmu. Czym jednak można wytłumaczyć ostatnie wyniki, kiedy podopieczni Emery’ego – już z pieniędzmi na kontach – dobre występy przeciwko Barcelonie czy Realowi przeplatają fatalnymi, wręcz katastrofalnymi, jak te z broniącym się przed spadkiem Espanyolem czy Atletico? Potencjalnych odpowiedzi na to pytanie jest tak wiele, jak wiele jest kolejnych zapytań.

Jedno z tych pytań brzmi z pewnością następująco – czy zawodnikom Valencii, pomimo własnych słabości, uda się zrealizować plan i awansować do Champions League? Zadanie z każdym tygodniem zdaje się być trudniejsze do realizacji, tym bardziej, iż nikt piłkarzom Emery’ego nie chce go ułatwić.

Dziś na drodze, nie tylko do Ligi Mistrzów, ale także stabilizacji finansowej, która wiąże się ze startem w tych najbardziej elitarnych klubowych rozgrywkach, Nietoperzom stanie lokalny rywal – Villarreal. Dowodzeni przez Manuela Pellegriniego piłkarze z położonego w bliskim sąsiedztwie Walencji, Vila-real są jednym z czwórki – obok wspomnianych Atletico, Valencii oraz Deportivo - kandydatów do startu w przyszłorocznej edycji LM, zatem z pewnością nie braknie im motywacji do walki. Dodatkowo do konfrontacji z Valencią zawodnicy „Żółtej Łodzi Podwodnej” podchodzą w dobry nastrojach, w przeciwieństwie do swoich adwersarzy, bowiem w ostatniej kolejce odnieśli bardzo cenne zwycięstwo nad Realem Madryt. Wynik spotkania, które było 700 oficjalnym meczem Raula w barwach Realu, otworzył Robert Pires, który precyzyjnym strzałem głową zmusił do kapitulacji Ikera Casillasa. Kiedy zdawało się, że do przerwy nic się nie zmieni, a Juande Ramos w szatni będzie musiał użyć siły perswazji, by zmotywować Los Merengues do lepszej gry, w ostatniej minucie do remisu doprowadził Rafael Van der Vaart. Do przerwy 1:1. Początek drugiej połowy dał jednak do zrozumienia, że Villarreal nie ma zamiaru zmarnować przywileju własnego boiska, co w 63 minucie potwierdził Cani zmuszając Casillasa do wyciągnięcia piłki z siatki. Wychodząc na prowadzenie zawodnicy Pellegriniego jednak mocno spuścili z tonu, co stanowiło zachętę do częstszych ataków dla Realu. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 2-1, drugi strzał w spotkaniu (w 88 minucie!) oddali zawodnicy Realu. Tym razem szczęśliwym strzelcem okazał się Gonzalo Higuain. Manuel Pellegrini miał jednak tego dnia w składzie człowieka od zadań specjalnych, Joana Capdevillę. Lewy obrońca już w doliczonym czasie gry wykorzystał błąd Casillasa i ustalił wynik na 3-2 dla Villarreal.

Po spotkaniu krótkiej wypowiedzi prasie udzielił jeden z bohaterów spotkania, Robert Pires, który swoją skuteczną grą bezsprzecznie przyczynił się do pokonania Realu: „To był bardzo ważny mecz. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie może nam się przytrafić strata punktów. Dzisiaj udowodniliśmy, że zasługujemy na grę w Lidze Mistrzów. Niestety nie wszystko zależy od nas, bowiem w lepszej sytuacji są gracze Atletico. Chcemy jednak zdobyć komplet punktów w dwóch ostatnich spotkaniach, gdyż emocje będą towarzyszyć nam do końca sezonu. Teraz liczy się jedynie to, że jesteśmy w dobrych nastrojach, gotowi do walki”.

W podobnym tonie wypowiedział się, Joan Capdevilla, choć w jego słowach nie dało się wyczuć hurraoptymizmu: „Zagraliśmy dobrze, ale nie był to szczyt naszych możliwości. Potrafimy więcej i chcemy to udowodnić. Jednak na tym etapie najważniejsze są już tylko punkty. Z pewnością bardzo ważny będzie mecz z Valencią. Musimy go wygrać, aby zapewnić sobie prawo gry w Lidze Mistrzów. Chcemy sprawić kibicom radość, gramy dla nich”.

Swoje zdanie na temat spotkania, a także najbliższej przyszłości zespołu wyraził również trener, Manuel Pellegrini. Chilijski szkoleniowiec powiedział: „Włożyliśmy w to spotkanie wiele wysiłku. Obaj bramkarze mieli dużo pracy, co świadczy o poziomie spotkania. Dla nas liczy się jednak ostateczny wynik. Chciałbym podziękować kibicom. Ich gorący doping sprawił, że zawodnikom grało się lżej. Zespół potrzebuje takiego wsparcia w kluczowych momentach. Teraz przed nami ważny mecz z Valencią. Aby dalej walczyć musimy wygrać, tylko to się liczy” – zakończył Pellegrini.

Bez względu na pozycję w tabeli, jaką na koniec sezonu zajmą piłkarze Villarreal, w klubie już myślą o wzmocnieniach. Priorytetem jest uzupełnienie linii obronnej, która w obecnym sezonie nie spisuje się najlepiej, czego dowodem jest 51 goli straconych w dotychczasowych 36 kolejkach. Kandydatem do uzupełnienia defensywy jest Pablo Ibanez. Stoper, który nie uzgodnił warunków nowego kontraktu ze swoim obecnym klubem, Atletico Madryt, jest kandydatem do zastąpienia w szeregach El Submarino Amarillo wiekowego Francuza, Pascala Cygana, kończącego po tym sezonie swoją przygodę z hiszpańską piłką. Na tym jednak nie koniec spekulacji transferowych, bowiem działacze z Castellon dosyć intensywnie przeszukują rynek w poszukiwaniu solidnego bramkarza będącego w stanie zastąpić Diego Lopeza. Młody Hiszpan znalazł się w orbicie zainteresowań czołowych klubów z Anglii i jego rozbrat z Villarreal, w którym potwierdził swój niebywały talent, jest nieunikniony. W takim przypadku pierwszym kandydatem, któremu przyglądać się będą skauci, jest Igor Akinfeev. Rosjanin pomimo młodego wieku jest pewnym punktem CSKA Moskwa oraz reprezentacji Rosji, w której barwach rozegrał już 31 spotkań.

Niestety dla wszystkich sympatyków Villarreal, w przyszłym sezonie na El Madrigal może zabraknąć Giuseppe Rossiego. Włoch przybyły do Hiszpanii z Manchesteru United znalazł się na celowniku dwóch klubów – Arsenalu i Zenitu Sankt Petersburg. W przypadku transferu do The Gunners, Rossi byłby idealnym partnerem do gry u boku Andreya Arshavina. Jednak, jeśli zdecyduje się na transfer do Rosji, będzie tym, który lukę po Andiuszy postara się wypełnić. Niezależnie od kierunku, jaki włoski atakujący obierze, jego nowy pracodawca będzie zmuszony do wydatku rzędu 16 milionów euro.

Odejście Rossiego jest także z pewnością uwarunkowane potencjalną kwalifikacją Villarreal do Ligi Mistrzów. Jeśli działacze z El Madrigal nie zagwarantują mu występów w Champions League, Włoch z pewnością odejdzie w poszukiwaniu nowych wyzwań. Zatem, aby zatrzymać Rossiego Villarreal musi wygrywać. Zwrócił na to uwagę Ariel Ibagaza, mówiąc w wypowiedzi dla hiszpańskiej prasy: „Przed nami mecz z Valencią. To bardzo istotne spotkanie. Wierzę, że będziemy w stanie wygrać, a kibice będą z nas zadowoleni. Zwycięży zespół z większą siłą w ataku”. Według Ibagazy jedynym problemem jest fakt, iż w obecnej sytuacji wszystko leży w rękach Atletico: „Jedyne, co możemy zrobić, to wygrywać. Niestety nawet, jeśli zwyciężymy we wszystkich spotkaniach, nie daje nam to gwarancji udziału w LM. Atletico nas wyprzedza i trudne będzie je dogonić”.

Dzisiejsze rozstrzygnięcia mogą okazać się ostateczne. Zespół, który przegra, przy jednoczesnej wygranej Atletico pożegna się z przyszłoroczną edycją Ligi Mistrzów. Jeżeli będzie to Valencia, pożegnanie może rozciągnąć się także na największe gwiazdy zespołu, w których utrzymanie w drużynie wierzy już bardzo skromne grono sympatyków. Czy Nietoperze staną na wysokości zadania i udowodnią, iż nie zatracili w sobie tak ważnego przymiotu, jakim jest wola walki? Czy grając w osłabieniu, bez Davida Silvy, ale z wracającym po wykluczeniu za kartki Carlosem Marcheną, Valencia okaże się twardym przeciwnikiem dyktującym warunki gry i narzucającym własny styl? Czy może Villarreal powtórzy znakomity występ przeciw Realowi, odprawiając z kwitkiem kolejnego rywala, który łudził się na zdobycie punktów na El Madrigal? Odpowiedzi na wszystkie powyższe pytania oraz na to odwieczne – być, albo nie być? – poznamy dziś, późnym wieczorem, kiedy to po raz ostatni gwizdka użyje Undiano Mallenco, arbiter desygnowany do prowadzenia spotkania.

Przewidywany skład Villarreal: Diego López, Javi Venta, Gonzalo, Godín, Capdevila, Eguren, Bruno, Cani, Pires lub Ibagaza, Rossi i Llorente.

Kategoria: Ogólne | Źródło: różne