Strona główna

Z obozu rywala - Real Valladolid

Ediss | 01.03.2009; 12:20

Przygoda z europejskimi rozgrywkami w obecnym sezonie zakończyła się dla Valencii szczególnie boleśnie. Nietoperze wyeliminowani przez ukraińskie Dynamo Kijów, które zgodnie z przewidywaniami kibiców, miało być tylko formalnością w drodze do końcowego triumfu, powracają na ligowe boiska, aby walczyć o miejsce dające gwarancję startu w przyszłej edycji Ligi Mistrzów bądź to Ligi Europejskiej. Upokorzeni przed własną publicznością przez Ukraińców, Los Ches powinni podejść do dzisiejszego ligowego spotkania podwójnie zmotywowani oraz żądni zwycięstwa, jednak zdając się na wcześniejsze doświadczenia, założenie to może okazać się czysto teoretycznym.

Historia, kadra, taktyka rywala - nasza prezentacja Realu Valladolid

Przeciwnik, z jakim przyjdzie dziś toczyć boje podopiecznym Emery’ego, a mianowicie Real Valladolid, w tym sezonie spisuje się nad wyraz przyzwoicie. Choć ostatnie dwie ligowe konfrontacje podopieczni Mendilibara muszą zapisać po stronie strat (kolejno porażki z Almerią 3:2 oraz Malagą 3:1) to w ligowej klasyfikacji plasują się na bezpiecznym dziesiątym miejscu z sześciopunktową przewagą nad osiemnastą Mallorcą. Po ostatnim meczu trener Mendilibar powiedział: „Malaga okazała się od nas lepsza, ale było to wynikiem braku agresji w grze mojego zespołu. Nie stworzyliśmy prawie żadnego zagrożenia, za to Malaga wykorzystała wszystkie okazje. Musimy poprawić skuteczność oraz grać agresywnie, to klucz do lepszych wyników.” Na temat wydalenia z ławki rezerwowych na trybuny szkoleniowiec powiedział: „Nie zrobiłem niczego nagannego. Nie dobrze jest, kiedy sędzia chce być bohaterem spotkania. Niestety w tej sytuacji tak było. Nie wiem, czego wynikiem było usunięcie mnie z ławki rezerwowych, sędzia był oddalony ode mnie o trzydzieści metrów, a jednak coś w moim zachowaniu mu się nie spodobało” - zakończył Mendilibar.

Godne zauważenie jest, iż w spotkaniu z Malagą, swojego pierwszego gola na hiszpańskich boiskach zdobył, brazylijski atakujący Pedro Oldoni (swego czasu łączony z Valencią). Po poniedziałkowym treningu zagadnięty przez dziennikarza, Oldoni udzielił krótkiej wypowiedzi dla prasy: „W meczu przeciwko Maladze czułem się dobrze. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu strzelonej bramki, jednak ważniejsze byłoby zwycięstwo.” Napastnik, który zasilił Valladolid w ostatnim okienku transferowym przyznał, że jest zadowolony ze swojego pobytu, lecz jest przekonany, że czeka go ciężka praca. „Mam nadzieję, że moje bramki pozwolą mi pozostać tutaj na wiele sezonów. Czuję się trochę zmęczony, gdyż treningi są bardzo intensywne, ale mam nadzieję, że będę się dostosowywał do panującego tu stylu.” – powiedział Oldoni, który w czasie półgodzinnego pobytu na murawie zdobył gola oraz trafił piłką w poprzeczkę.

Odzyskanie skuteczności przez Oldoniego nie jest jedynym pozytywem. W meczu z Valencią do dyspozycji Mendilibara będzie Nestor Fabian Canobbio. Dobrze znany z występów w barwach Los Ches Urugwajczyk uporał się z kontuzją lewego kolana i będzie mógł pomóc swoim kolegom w walce przeciwko dawnemu pracodawcy. Niestety dla sympatyków Valladolid na tym kończą się dobre wieści, a zaczynają dużo gorsze. Lista nieobecnych w meczu z Nietoperzami jest długa, a brak pewnych zawodników może okazać się dotkliwy dla zespołu Los Pucelas. Jose Antonio Calvo, Oscar Sanchez oraz Sergio Asenjo, choć powrócili do zajęć ze zespołem, w meczu nie wystąpią. Do tego w gronie nieobecnych znaleźli się: Bartolomew Ogbeche, Escudero, a także Javier Baraja. W ten sposób po raz kolejny braciom Baraja nie będzie dane skonfrontowanie swoich umiejętności w bezpośrednim pojedynku.

Na czwartkowej konferencji prasowej, trener Jose Luis Mendilibar przedstawił plan, jaki muszą realizować jego zawodnicy, by uniknąć tak przykrych porażek jak dwie ostatnie odniesione w ligowych zmaganiach: „Przede wszystkim musimy unikać błędów, gdyż błędu kosztują punkty, a nie możemy sobie pozwolić na ich utratę. Może dla innych zespołów błędy nie mają kluczowego wpływu na grę, jednak dla nas tak. Jeżeli przegramy to tylko z zespołem rzeczywiście mocniejszym.” -„Jesteśmy zespołem, którzy przeżywa wzloty i upadki. Jeżeli rywal jest rzeczywiście lepszy i strzela nam dwie bramki, porażka jest sprawiedliwa. Jednak nigdy nie pogodzę się ze stratą punktów w wyniku własnych błędów.” – skomentował Mendilibar.

W odniesieniu do zespołu Valencii, który w dzisiejszym meczu będzie zmuszony występować bez Davida Villi oraz Alexisa, trener Los Pucelas powiedział: „Oczywiste dla wszystkich jest, że absencja Villi jest dla Valencii bardzo kosztowna. To zawodnik, który zdobywa dla nich bardzo wiele goli. Jednak Valencia w odróżnieniu od nas jest zespołem, który nie musi grać dobrze, aby wygrywać. Oczywiście nie grają tak dobrze jak na początku sezonu, ale nadal potrafią zdobywać punkty.” – zakończył wypowiedź Mendilibar.

Czy piłkarze Valencii będą w stanie zdobyć, przed własna publicznością, upragniony komplet punktów? Jak na zespół Emery’ego wpłynie absencja niekwestionowanej gwiazdy drużyny, Davida Villi? Czy zgodnie z przewidywaniami Mendilibara, Valencia będzie w stanie pokonać jego podopiecznych nawet, jeśli nie wzniesie się na szczyty swoich umiejętności? A może to właśnie Real Valladolid wyczulony na popełniane dotąd błędy, wyciągnie wnioski z wypowiedzi Mendilibara i zademonstruje na tyle skuteczną grę, że odbierze punkty Nietoperzom? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań poznamy około godziny 21.00, kiedy to po raz ostatni, gwizdka użyje desygnowany do prowadzenia spotkania arbiter, Fernandez Borbalan.

Kategoria: Ogólne | Źródło: różne