Strona główna

Z obozu rywala - Espanyol

Ediss | 13.12.2008; 13:00

Po ubiegłotygodniowej porażce z Barceloną na Camp Nou (przyp. 4:0) zespół z Valencii tym razem także zmierzy się z Katalończykami. Nie będzie to jednak zespół Blaugrany, który dziś podejmuje w Gran Derbi Real Madryt, lecz jego ‘mniejszy brat’ – Espanyol. Popularne ‘Papużki’ po dwóch premierowych zwycięstwach, w ostatnich kolejkach nie zachwycały swoją postawą na boisku, ani kibiców ani zarządu klubu, który w konsekwencji postanowił pożegnać się z dotychczasowym szkoleniowcem zespołu, Bartolome „Tintinem” Marquezem. Zatrudniony na miejsce Tintina, Jose Manuel Esnal, zwany także ‘Mane’ przygodę z Espanyolem rozpoczął od remisu na terenie zawsze mocnego, Betisu Sewilla (przyp. 1:1, 1-0, 57 m.: Emaná. 1-1, 71 m.: Coro), jednak dopiero w dzisiejszym meczu z Nietoperzami, które z pewnością będą pałały chęcią rewanżu za ostatni blamaż z Barcą, Mane będzie mógł potwierdzić, iż w rzeczywistości tchnął w Espanyol drugie życie.

Po niedzielnym spotkaniu z dużą dozą optymizmu na temat najbliższej przyszłości Espanyolu wypowiadał się Coro, strzelec gola, dającego Papużkom cenny punkt. Zawodnik powiedział: „W naszej grze widać było wiele entuzjazmu i musimy to kontynuować. Co prawda znajdujemy się w skomplikowanym punkcie, ale chcemy wygrywać. Punktem zwrotnym okazała się wiara we własne umiejętności”. Corominas odniósł się także do osoby nowego trenera: „Mane pracuje nad naszą psychiką, strategią oraz poprawą gry w ataku. W meczu z Betisem widać było poprawę, choć czasu na wiele zmian nie mieliśmy. Wiemy, że możemy grać lepiej”.

Doniesienia z poniedziałkowego treningu nie wróżyły jednak zbyt optymistycznie dla Espanyolu. Otóż poza grupą zajęcia zakończyli Ivan de la Pena, Pareja oraz Angel Martinez, którym różne urazy nie pozwoliły na kontynuowanie ćwiczeń z resztą kolegów. Angel Martinez już w trakcie niedzielnego meczu uskarżał się na dyskomfort podczas biegu, de la Pena także w spotkaniu z Betisem doznał ciężkiego urazu ścięgna Achillesa w prawej nodze i już po pierwszej połowie zmuszony był do zejścia z murawy, co pod dużym znakiem zapytania stawiało w poniedziałek jego występ przeciwko Valencii. Pareja natomiast uskarżał się na przeciążenia mięśniowe.

Wtorkowe wydanie Marci opublikowało wywiad z Angelem Martinezem, który z równym optymizmem, co jego kolega Coro, ocenił obecną sytuację, w jakiej znajduje się Espanyol: „Prawdą, jest, że znajdujemy się w strefie spadkowej. Myślę jednak, że mamy szanse na wyprzedzenie kilku drużyn. Z odpowiednim podejściem możemy ruszyć w górę, nie mam ku temu żadnych wątpliwości”. „W meczu z Betisem naszym zamierzeniem było zdobycie trzech punktów, lecz patrząc przez pryzmat spotkania, remis nie jest dla nas, złym wynikiem. Zespół nie załamał się, pracowaliśmy równo przez dziewięćdziesiąt minut i mamy tego efekty.” Zapytany o sposób, w jaki mają zamiar opuścić strefę spadkową, Martinez odparł: „Zespół gra dobrze, teraz trzeba poprzeć to punktami. Myślę, że jedyne, czego potrzebujemy to więcej zaufania”. Zaufanie może się jednak okazać niewystarczającym środkiem na pokonanie Valencii, która upokorzona wynikiem 4-0 przez Barcelonę, będzie chciała udowodnić swoją wyższość nad innym zespołem z Katalonii. Martinez twierdzi, jednak: „Każdy zespół jest trudny do pokonania, a Valencia to jeden z najlepszych zespołów w lidze i na pewno utrudnią nam zadanie. W każdym razie nie możemy zbytnio martwić się przeciwnikiem. Naszym zadaniem jest wyjść i zdobyć trzy punkty”.

Środa przyniosła mieszane informacje dla kibiców oraz wszystkich ludzi sympatyzujących z Espanyolem. Właśnie 10 grudnia treningi wznowił Oscar Sielva, piłkarz, który w wyniku kontuzji obojczyka nie mógł występować w barwach swojego klubu od 7 października. Dobre wieści docierały także w związku z rekonwalescencją Angela Martineza, który pomimo swego urazu przeprowadził intensywne zajęcia treningowe. Jednak niewspółmierną stratą okazać się może wykluczenie Ivana de la Peny, który w tym roku na pewno nie pojawi się już na boisku. Jego uraz, który początkowo miał się okazać nie tak groźnym, wykluczył „Małego Buddę” ze spotkań przeciwko Valencii i Atletico Madryt. Poza tym, Steve Finnan i Raul Tamudo są coraz bliżej powrotu do pełnej sprawności, jednak ich występ przeciwko Valencii także nie jest możliwy.

O ile na początku tygodnia zawodnicy Espanyolu mieli nadzieje, by na mecz z Valencią spoglądać z optymizmem, o tyle z każdym kolejnym dniem tygodnia i kolejną kontuzją zawodnika swojego zespołu optymizm zdawał się pryskać. Oto czwartkowa prasa podała do wiadomości, iż do grona zawodników, którzy mecz z Valencią obejrzą z perspektywy kibiców, dołączył Angel Martinez. Kontuzja jego prawej nogi, której nabawił się przeciwko Betisowi okazała się na tyle poważna, że jego miejsce w składzie na mecz z Valencią zająć musiał Roman. Jedyną dobrą wiadomością, może być fakt, że do składu po wykluczeniu wraca Moises Hurtado.

Głos przed meczem z Ches zabrał także w czwartek łączony wielokrotnie z ta drużyną, Luis Garcia. Napastnik ostrzegał: „ Valencia jest bardzo niebezpieczna. Posiada wielkie indywidualności, a w sobotę będzie chciała uszczęśliwić swoich fanów po klęsce odniesionej z Barceloną. Grają agresywnie i posiadają wiele wariantów gry, które są dodatkowo popierane wysokimi umiejętnościami zawodników. Będziemy mieli trudne zadanie, gdyż z pewnością, Valencia podyktuje twarde warunki”. Garcia zauważył jednak, że Espanyol będzie w stanie skutecznie zagrozić Valencii: „Grając kolektywnie i nie myśląc o przeciwniku, mamy szansę odnieść sukces. Jesteśmy w skomplikowanej sytuacji, a takie trzeba rozwiązywać wspólnie”. Na temat trenera atakujący wypowiedział się w sposób następujący: „Mane stara się przekazać nam, swoje pomysły, ale zajmuje to trochę czasu. Stara się wpoić swoją koncepcję i wzmocnić obronę. To dobra droga”.

Droga może okazać się w istocie dobra, jednak, co począć w sytuacji, kiedy nie ma, czym jej przejechać? Jose Manuelowi Esnalowi „pojazd” posypał się doszczętnie. Silnik wypadł razem z Angelem Martinezem, z kół powietrze zeszło wraz z absencją Finnana i Tamudo, a w ostatnich dniach Espanyol pozbył się także „kierownicy” w osobie Ivana de la Peny. Czy tak doszczętnie rozbity Espanyol będzie w stanie o własnych siłach wrócić z podróży do słonecznej Walencji? Głos w tej sprawie w przeddzień meczu z Valencią zabrał Jose Manuel Esnal ‘Mane’, który zdaje się nie widzieć defektów kierowanego przez siebie mechanizmu: „Wszyscy przeciwnicy mają pewne słabości. Jeżeli zaprezentujemy konsekwentną grę w obronie, Valencia może mieć kłopoty” – powiedział Mane, który siły swojego zespołu, upatruje właśnie w formacji defensywnej.

„Najlepszym lekiem na nasze położenie są dobre wyniki i wierzymy, że uda się je osiągnąć, co ustabilizuje nastroje”. Na temat absencji de la Peny Mane wypowiada się z dystansem: „Mam wystarczająco dużą liczbę zawodników w zespole. Są zawodnicy, którzy tylko czekają, aby potwierdzić swoją klasę”. Co do samej Valencii, coach „Papużek” powiedział: „Jest to bardzo solidna drużyna, jedna z najsilniejszych w tych mistrzostwach. Aspirują do gry w Lidze Mistrzów jednak grają nierównomiernie. Posiadają także w swoim składzie Ville, który gwarantuje siłę oraz bramki. Na boisku wszyscy są jednak równi”.

Czy słowa ‘Mane’ okażą się tylko buńczucznymi zapowiedziami, czy rzeczywiście Espanyol będzie w stanie skutecznie stawić opór Valencii, pomimo faktu, iż w jego składzie zabraknie wielu czołowych zawodników? Odpowiedź na te oraz wiele innych pytań zapewne poznamy około godziny 22, kiedy to, po raz ostatni w spotkaniu zagwiżdże, desygnowany do jego prowadzenia, arbiter Iturralde Gonzalez.

Przewidywany skład Espanyolu: Kameni; Lacruz, Jarque, Pareja, Beranger lub David García; Moisés Hurtado, Román Martínez; Rufete, Luis García, Nené oraz Callejón.

Serdecznie zapraszamy na mecz. AMUNT VALENCIA!

Kategoria: Ogólne | Źródło: różne