Strona główna

Podsumowanie 12 kolejki Liga BBVA.

sebol | 25.11.2008; 22:44

Niespełna tydzień temu przypominaliśmy o zakończeniu 11 serii spotkań Liga BBVA, a już za sprawą ekspresowo upływającego czasu mamy za sobą 12 serię zmagań. Ponownie ogromne futbolowe emocje towarzyszyły 10 stadionom rozmieszczonym w słonecznej Espanii, gdzie, zazwyczaj na opak pogodzie, uzbrojeni w szaliki kibice dopingowali z całych sił swych ulubieńców. Ci w zamian starali się odpłacić obfitym w gole widowiskiem, adekwatnym do kwot wydanych przez ich sympatyków na bilety. Najpiękniejszy ze sportów w wykonaniu najlepszej z lig jeszcze raz dał w wyniku prawdziwą sztukę, godną tylko prawdziwego jej pasjonata.

Real-Recreativo 1:0 (Seijder)

Wędrówkę po stadionach Liga BBVA zacznijmy od Santiago Bernabeu, gdzie rozgrywał się jeden z dwóch meczów początkujących tę serię spotkań. Real Madryt mierzył swe siły z Recreativo Huelva, chcąc koniecznie zatrzeć po sobie złe wrażenie, jakie pozostawiał ostatnimi czasy. Rywal królewskich przed tą serią spotkań był przedostatni w ligowej klasyfikacji mając zaledwie jeden triumf na koncie. Okazuje się, że po utracie kluczowych piłkarzy (odeszli m.in: Pongolle (Atletico), Carlos Martins (Benfica), Caceres (Barcelona)) i zmianie trenera (Zambrano-Alcaraz) Recre nie jest już w stanie skutecznie wojować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mimo to przyjezdni z Huelvy nie mieli zamiaru tanio zaprzedać skóry. Choć nie zdołali stworzyć sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych, bronili się dzielnie i wynik remisowy był niewątpliwie w ich zasięgu. Niestety mistrzowie Hiszpanii zdołali wykorzystać tę jedną z licznych szans. Z 25 metrów kropnął rozpaczliwie Wesley Sneijder, piłka odbiła się jeszcze od jednego z graczy rywali i myląc golkipera wpadła bezkarnie do siatki.

Villarreal-Valladolid 0:3 (Sesma, Sanchez, Prieto)

Rezultat kolejnego ze spotkań to bez wątpienia olbrzymie zaskoczenie. żółte łodzie podwodne Manuela Pellegriniego powitały na El Madrigal ekipę Valladolid spodziewając się łatwiutkiej przeprawy. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Aspiranci do końcowego triumfu zostali porażeni tym co stało się tego wieczora i prędko o nim nie zapomną. Chociaż gracze Valladolid zdołali pokonać w ubiegłej kolejce Real Madryt, nie spodziewano się, że są w stanie dokonać w kolejnym meczu czegoś o wiele bardziej imponującego. Bo pokonanie silnej, walczącej o najwyższe cele ekipy, która jeszcze smaku porażki w lidze nie zaznała, dodatkowo grając na ich terenie, niewątpliwie robi wrażenie. Piłkarze Valladolid komplet trzech bramek zaaplikowali przeciwnikowi już w pierwszych 45 minutach, nie pozostawiając złudzeń Villarreal. Nie pomogły cięgi zebrane w szatni od trenera, ani podwójna zmiana na początku drugiej połowy; ten wieczór należał do graczy Pucela i nic nie było w stanie tego zmienić.

Mallorca-Malaga 2:2 (Josemi, Webo- Ramis(sam), Baha)

Real Mallorca na swojej wyspie podejmował beniaminka z Malagi. Gospodarze podobnie jak wcześniej wspomniane Recreativo stracili w letnim mercado kilku niezwykle ważnych graczy, stanowiących uprzednio o sile drużyny. Malaga natomiast prezentuje się najlepiej spośród trójki beniaminków jeśli chodzi o zajmowaną w tabeli lokatę, więc zapowiadało się ciekawe widowisko, bez wyraźnego faworyta. Strzelanie rozpoczęła drużyna gości, ale piłkę do siatki wpakował piłkarz Mallorci. 13\' minuta okazała się pechowa dla młodego Ivana Ramisa, który jak rasowy napastnik zachował się we własnym polu karnym posyłając futbolówkę do własnej bramki. W minucie 19\' za sprawą przecudnego uderzenia Josemiego wyrównali przyjezdni. Wynik remisowy nie utrzymywał się zbyt długo. 5 minut później prostopadłe podanie na gola zamienił Nabil Baha i beniaminek znów wysunął się na prowadzenie. Po przerwie podopieczni Manzano walczyli zacięcie o jak najkorzystniejszy rezultat. w 67\' minucie kicks jednego ze stoperów Malagi wykorzystał Pierre Webo, który odpowiednio przygotował się do strzału i uderzył obok golkipera. Remis to wszystko na co obie ekipy było tego dnia stać i tak też mecz się zakończył.

Racing-Espanyol 3:0 (Marcano, Serrano, Pereira)

Tym razem gościmy na El Sardinero, gdzie konfrontowały się ze sobą stołeczny Racing oraz Espanyol. Był to pojedynek sąsiadów z tabeli, choć przewaga leżała po stronie racinguistas, grających przed własną publiką. Gospodarze wcześnie postarali się o pierwsze trafienie. Rzut wolny z głębi pola wykonywał Munitis. Zagranie w pole karne, a tam niezdarnie interweniujący Kameni, dał szansę dopaść do piłki Ivanowi Marcano, który w tej sytuacji się nie pomylił. Jeszcze dwa trafienia zaliczyli piłkarze z Santander, pieczętując zwycięstwo nad słabo prezentującym się Espanyolem. Ich autorami Oscar Serrano i Jonathan Pereira. Racing zamyka pierwszą dziesiątkę tabeli, choć podopieczni Juana Muniza będą się zapewne starać o miejsca wyższe, te premiowane występami w pucharach, co udało im się osiągnąć w sezonie ubiegłym pod wodzą Marcelino.

Osasuna-Almeria 3:1 (Pandiani, Pellerano, Vadocz-Negredo)

Następna potyczka to mecz pomiędzy Osasuną a Almerią. Przed tą kolejką gracze z Pampeluny zamykali ligową tabelę, bez jakiegokolwiek zwycięstwa na koncie. Ubiegłoroczny beniaminek natomiast zadaje się być już na stałe udomowiony w Primera Division, prezentując się na tyle dobrze by trzymać się z dala od strefy spadkowej. Mimo przewagi własnego boiska łatwiej na zwycięzcę tegoż spotkania było typować Almerię, aniżeli prezentujących się poniżej wszelkiej krytyki Los Rojillos. Pomyślne zakończenie zwiastował gościom początek meczu, bo już 7 minucie rzut karny zamienił na gola niezawodny Alvaro Negredo. Niestety 2 minuty później poważnie zaszkodził swoim kolegom Brazylijczyk Guillerme, który po brzydkim faulu obejrzał kartkę koloru czerwonego, zmuszając zespół do gry w osłabieniu. Szybko zdołali tę sytuację wykorzystać gospodarze, a bramkę zdobył ex-gracz Espanyolu Barcelona, Walter Pandiani. Grający w przewadze piłkarze Osasuny długo nie mogli wyjść na prowadzenie. Dopiero w drugiej odsłonie, w 71\' minucie meczu dokonał tego Hernan Pellerano. Dzielnie stawiających się graczy Arconady dobił Węgier Krisztian Vadocz, podwyższając na 3:1 i ustalając wynik spotkania.

Numancia-Atletico 1:1 (Barkero-Forlan)

Atletico Madryt wygrywając ostatnio wysoko miało tym samym potwierdzić swym kibicom, że jest w stanie nawiązać wreszcie do walki z czołówką. Na potwierdzenie tej tezy, podopieczni Meksykanina Aguirre wybrali się do Sorii, by pokonać tamtejszą Numancię. Chociaż beniaminek pokazał w tym sezonie, że nie ma zamiaru spełniać roli chłopca do bicia, oczekiwano jednak w miarę gładkiej przeprawy po Forlanie i spółcę. Właśnie Urugwajczyk dał prowadzenie Los Colchoneros, wykorzystawszy świetne zagranie Simao Sabrosy. Jedna bramka zdawała się wystarczać gościom, którzy nie kwapili się aby sięgnąć po kolejne trafienia. Czekając na sygnalizację końca meczu, pewni sukcesu wreszcie doczekali się gwizdka... wraz ze wskazaniem na wapno. Po rzekomym faulu Luisa Perei, do jedenastki podszedł Jose Barkero nie dając żadnych szans Leo Franco. Kolejna wpadka Atletico i 11 punktów straty do lidera dają do myślenia, że to może jeszcze nie ten sezon drużyny z Madrytu.

Sporting-Betis 1:2 (Castro-Monzon, Emana)

Kolejne zawody miały miejsce w Asturii, a konkretnie w małym Gijon. Beniaminek witał u siebie Betis Sevillę, który zwykł w tym sezonie zaskakiwać, choć dwa ostatnie mecze zdołał rozstrzygnąć na swoją korzyść. Graczom Paco Chaparro nie udało się zbyt dobrze wejść w to spotkanie. Zapowiadało się, że gospodarze dążyć będą do udowodnienia, iż 2 kolejne triumfy Verdiblancos to czysty przypadek. Wynik otworzył Diego Castro, wykorzystując koszmarny błąd bramkarza rywali. Ambitni gracze Betisu starali się jednak za wszelką cenę udowodnić przede wszystkim sobie, że ten sezon wcale nie musi być spisany na straty. Ostro zaparli się w drugiej odsłonie, by w końcu w ciągu 6 minut całkowicie odwrócić losy meczu. Najpierw prześlicznym uderzeniem z 40 metrów popisał się Monzon, by klika minut później plasowanym strzałem, zwycięstwo załatwił gościom były gracz Toulusy, Achille Emana.

Getafe-Barcelona 1:1 (del Moral-Keita)

Pora na kilka słów o wicemistrzu Hiszpanii, i jego potyczce z Getafe. Barcelona zwykła ostatnimi czasy pokazywać niezwykle skuteczny futbol, strzelając sporo goli, zarazem tracąc ich niewiele. Pogoń po mistrzostwo została jednak odrobinę spowolniony przez ekipę Munioza, która przez dłuższy czas prowadziła w spotkaniu z Blaugraną. Wyprowadzająca kontratak dwójka graczy zespołu z przedmieść Madrytu, nieco szczęśliwie przedarła się pod pole karne rywali, co stworzyło okazję do oddania strzału, z której skorzystał z Manu del Moral, podnosząc wrzawę na stadionie. Podopieczni Guardioli usilnie starając się o remis zdołali tego dokonać w 71\' minucie meczu, a to za sprawą bramki zdobytej głową przez Seydu Keitę. Żadna z drużyn nie była w stanie wykrzesać z siebie niczego więcej i pewnie obie mogły czuć niedosyt po końcowym gwizdku. Podobnie jak Ronald Koaman, który osobiście pofatygował się do Madrytu, aby zapewne obejrzeć kolejny ligowy triumf swego byłego zespołu.

Deportivo-Athletic 3:1 (Ze Castro, Verdu, Guardado-Martinez)

Ostatnie ze spotkań odbyło się późnym niedzielnym wieczorem. Deportivo La Coruna podejmowało Athletic Bilbao. Joaqiun Caparros miał przed sobą nieco łatwiejsze zadanie niż zwykle, jako że Depor to drużyna, którą jeszcze dwa sezony temu prowadził. Wielkiej przewagi ta okoliczność Baskom raczej nie stworzyła, wpierw musieliby oni posiadać jakikolwiek potencjał, a by być w ogóle w stanie pokonać rywala na wyjeździe. El Depor takiej szansy przeciwnikowi nie dało, pozwalając mu co najwyżej na zdobycie jednego gola. Najpierw sami postarali się o dwa na własny rachunek. Punktowali w minutach 20\' i 43\', by w drugiej części pozwolić sobie na moment rozprężenia. Oponent wykorzystując to sięgnął po kontaktowego gola w 71\' minucie, jednakże na samym końcu zawodów, triumf pieczętuje Meksykanin Guardado, niwelując wszelką nadzieje gości.

Skrót kolejki dostępny rzecz jasna w dziale video

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne