Strona główna

Voro: „Jeśli nie wygramy, to koniec”

Mateusz Nowacki | 16.07.2020; 16:56

Obszerna przedmeczowa konferencja trenera

Na konferencji prasowej zorganizowanej przed meczem z Espanyolem, Voro opowiedział m.in. o swoich odczuciach dotyczących sytuacji Valencii, Espanyolu czy o popełnionych błędach.

O Espanyolu

Gramy z Espnayolem i pomimo tego, że zostali zdegradowani to nie będzie to łatwe spotkanie. Ci piłkarze będą chcieli się dobrze zaprezentować przed następnym sezonem. Espanyol bardzo dobrze zagrał w meczach z Realem Sociedad i Realem Madryt. Wiemy, jak trudne będzie to spotkanie. Jutro gramy mecz, w niedzielę kolejny. Postaramy się wyłonić z pośród wszystkich najlepszych zawodników gotowych do gry w obu meczach. Będziemy się starać, aby drużyna była wypoczęta i, żeby pojawili się młodzi zawodnicy, ale w tej grupie nie ma problemów i każdy chce grać.

O mentalności zespołu

Jedyne, co się liczy, to jutrzejszy mecz. Jeśli jutro wygramy, możemy się rozejrzeć i zobaczyć czy jeśli pokonamy Sewillę, to czy mamy matematyczne szanse, czy nie. Mimo, że mecze w czwartek i niedzielę są bardzo blisko siebie to musimy skupić się na jutrzejszym - ponieważ jeśli nie wygramy jutro, to mecz w Sewilli nie ma znaczenia.

Musimy w tych meczach być konkurencyjni jak na profesjonalistów przystało, którymi zresztą jesteśmy. To daje nam największą szansę na wygraną: zagrać jak profesjonaliści i dla naszej godności. Jutrzejszy mecz zadecyduje, czy możemy pojechać do Sewilli, zdobyć trzy punkty i osiągnąć nasz cel. Jeśli jutro nie wygramy, to koniec. Mecz jest jutro i na tym się skupiamy.

O szatni

Szatnia - biorąc pod uwagę, że przechodzimy do dwóch ostatnich meczów z niewielkimi szansami na awans do Europy – czuje sie OK. Oczywiście przechodziłem przez różne sytuacje tego typu pod koniec sezonu i ta jest jedną z najlepszych, ponieważ to szatnia, która, choć zraniona i rozczarowana, bierze odpowiedzialność za cele. Nie mamy żadnych problemów, a zespół pracuje w akceptowalny sposób. Mamy nikłe szanse na awans do Europy. Mecz z CD Leganés był ciosem młotkiem, ponieważ byliśmy bardzo blisko i okoliczności tego dnia nam nie wyszły.

O odczuciach wobec sytuacji

Jestem zirytowany, tak jak wszyscy: kibice i piłkarze. Powiedziałem pierwszego dnia, że biorę odpowiedzialność na siebie i mogę zagwarantować, że cierpię tak samo, jak wszyscy. Będziemy walczyć do końca. Awans do Europy stał się dla nas bardzo trudny. Klub poprosił mnie, żebym został trenerem tymczasowym i zgodziłem się, aby zrobić wszystko, co w mojej mocy – mając na uwadze moje błędy i sukcesy.

O popełnionych błędach

Nie mam magicznej różdżki. Zawsze powtarzałem, że futbol zależy od piłkarzy. Klub podejmuje taką decyzję, a my staramy się z tym uporać. Zawsze byłem pozytywnie nastawiony. Widząc nasz dobry zespół, byłem bardzo optymistyczny. Każdy zespół gra swój mecz, a my mamy negatywną dynamikę. To nie jest przypadek pojawienia się Voro z magiczną różdżką od której zaczniemy wygrywać. To zespół grał w meczach. Zespół jest odpowiedzialny i profesjonalny, ale nie jest to łatwe. Nie ma magicznej różdżki.

W Granadzie ustawienie muru do rzutu wolnego to drobny szczegół, ale spowodował, że straciliśmy dwa dodatkowe punkty, które dałyby nam dużo. Z Leganés nie mieliśmy tyle szczęścia, którego zawsze potrzebuje drużyna. Tam nie zasłużyliśmy na przegraną. To nie jest wymówka. Będziemy walczyć do końca i skupimy się na pierwszym z dwóch meczów, próbując jutro wygrać. Zawsze mówiliśmy, że korzystając z doświadczeń zdobytych przy innych okazjach, będziemy starać się poradzić sobie z tym jak najlepiej, szukając rozwiązań z absolutną pokorą i odpowiedzialnością za to, co to oznacza dla klubu i kibiców.

Kategoria: Wywiady | Źródło: valenciacf.com | fot. Eldesmarque