Wczoraj o godzinie 22:00 na stadionie La Romerada w Saragossie rozpoczął się mecz pomiędzy Realem Zaragoza i Valencią. Mecz ważny jak każde spotkanie o 3 punkty w lidze, ale dodatkowego smaku temu spotkaniu dodać miał występ Pablo Aimara. Niegdyś ulubieniec kibiców z Mestalla dziś gracz ekipy rywala.
Od pierwszych minut Zaragoza chciała udowodnić, że nie jest tylko drużyną, która miewa przebłyski dobrej formy, lecz zgłasza aspiracje do utrzymania się w czołówce La Liga na dłużej. Valencia broniła się tym co miała i próbowała kontrować, jednak szyki przeciwnika wydawały się być nie do przejścia nawet dla szybkiego jak wiatr Davida Villi. Gospodarze grali piłkę bardziej uporządkowaną i w pewnym momencie zamknęli "Nietoperza" w klatce. Cóż jednak znaczyć mogła w 41 minucie zwykła klatka przeciw kąśliwemu i potężnemu strzałowi Miguela Angela Angulo? Zaiste niewiele. Niektórzy twierdzą, że sama zmarła Matka piłkarza wstawiła się o tę bramkę u Najwyższego. Tak więc po pierwszej połowie wynik brzmiał 0:1, a Zaragoza schodziła do szatni pełna wściekłości.
Z rozpoczęciem drugiej połowy dostrzec można było lepszą grę Ches, choć to Gospodarze nadal przeważali. Grający z numerem 8 Pablo Aimar dwoił się i troił by udowodnić Włodarzom Valencii, że przedwcześnie go skreślili. Raz po raz jednak udawało się go powstrzymać Davidowi Albeldzie lub Ludoviciowi Butelle. W raz z upływem czasu nerwy zaczęły brać górę nad zawodnikami i zaowocowało to wysypem fauli oraz żółtych kartek.
Około 20 minut do końca spotkania Quique Flores zdjął Vicente za Morientesa i przesunął grającego dobre zawody Silvę na lewą flankę. Następnie dał odpocząć sponiewieranemu nieco El Guaje i w jego miejsce wpuścił Joaquina. Efekty tych zmian? Morientes dobrze znalazł się w polu karnym rywala i mało brakowało a pokonałby Cesara. Natomiast Joaquin prawie natychmiast po wejściu zarobił żółtą kartkę. Dodać też trzeba, iż zagraniem tym przerwał dobrze zapowiadającą się akcję Nietoperzy.
Im bliżej końca tym wzrastała nerwowość w szeregach obu zespołów. W końcu jednak pan Perez Burrull odgwizdał "Final del Partido" i fani Valencii mogli zakrzyknąć:
AMUNT VALENCIA ^V^ !!!
Raport
-->Cudowna bramka Agulo<--
Od pierwszych minut Zaragoza chciała udowodnić, że nie jest tylko drużyną, która miewa przebłyski dobrej formy, lecz zgłasza aspiracje do utrzymania się w czołówce La Liga na dłużej. Valencia broniła się tym co miała i próbowała kontrować, jednak szyki przeciwnika wydawały się być nie do przejścia nawet dla szybkiego jak wiatr Davida Villi. Gospodarze grali piłkę bardziej uporządkowaną i w pewnym momencie zamknęli "Nietoperza" w klatce. Cóż jednak znaczyć mogła w 41 minucie zwykła klatka przeciw kąśliwemu i potężnemu strzałowi Miguela Angela Angulo? Zaiste niewiele. Niektórzy twierdzą, że sama zmarła Matka piłkarza wstawiła się o tę bramkę u Najwyższego. Tak więc po pierwszej połowie wynik brzmiał 0:1, a Zaragoza schodziła do szatni pełna wściekłości.
Z rozpoczęciem drugiej połowy dostrzec można było lepszą grę Ches, choć to Gospodarze nadal przeważali. Grający z numerem 8 Pablo Aimar dwoił się i troił by udowodnić Włodarzom Valencii, że przedwcześnie go skreślili. Raz po raz jednak udawało się go powstrzymać Davidowi Albeldzie lub Ludoviciowi Butelle. W raz z upływem czasu nerwy zaczęły brać górę nad zawodnikami i zaowocowało to wysypem fauli oraz żółtych kartek.
Około 20 minut do końca spotkania Quique Flores zdjął Vicente za Morientesa i przesunął grającego dobre zawody Silvę na lewą flankę. Następnie dał odpocząć sponiewieranemu nieco El Guaje i w jego miejsce wpuścił Joaquina. Efekty tych zmian? Morientes dobrze znalazł się w polu karnym rywala i mało brakowało a pokonałby Cesara. Natomiast Joaquin prawie natychmiast po wejściu zarobił żółtą kartkę. Dodać też trzeba, iż zagraniem tym przerwał dobrze zapowiadającą się akcję Nietoperzy.
Im bliżej końca tym wzrastała nerwowość w szeregach obu zespołów. W końcu jednak pan Perez Burrull odgwizdał "Final del Partido" i fani Valencii mogli zakrzyknąć:
-->Cudowna bramka Agulo<--
Kategoria: | Źródło: własne