Strona główna

Wywiad z Villą

Tapczan | 25.04.2006; 15:07
Swoimi trzema bramkami strzelonymi na San Mames, David Villa nie tylko przybliżył Valencię do zdobycia wicemistrzostwa Hiszpanii, lecz także ożywił rywalizację w klasyfikacji na najlepszego strzela ligi, gdzie dotąd niezagrożenie liderował Samuel Eto'o. O swoim niecodziennym wyczynie w meczu z Bilbao, rywalizacji z Kameruńczykiem i szansach Valencii na wicemistrzostwo, "El Guaje" opowiedział w wywiadzie przeprowadzonym dla Las Provincias.

To był Twój pierwszy hattrick w życiu?

Tak. Kiedyś udało mi się strzelić cztery bramki w meczu z Sevillą, ale klasyczny hattrick po raz pierwszy skompletowałem dopiero w mecz z Bilbao.

Czy to prawda, że zabrałeś do domu piłkę, którą trzy razy umieściłeś w bramce strzeżonej przez Lafuenete?

Tak, to prawda. Będzie mi przypominać o tych magicznych 5 minutach. Na piłce podpisali się wszyscy moi koledzy z drużyny, bo to osiągnięcie, to także ich zasługa.

Jak opisałbyś wszystkie trzy bramki? Pierwsza to popis Twoich umiejętności...

Przyjąłem piłkę po znakomitym zagraniu Angulo i zauważyłem, że najłatwiej będzie pokonać bramkarza posyłając mu płaską piłkę. Tak też zrobiłem i chyba bramke tą zawdzięczam właśnie swoim umiejętnościom.

Przy drugiej bardziej musiałeś użyć siły, prawda?

Przy tej akcji, podanie Barajy otworzyło mi drogę do bramkę. Nie powiedziałbym, że przy tym golu musiałem bardziej użyć siły, bo obrońca Bilbao sam się przewrócił. Pozostało mi tylko skierować piłkę do pustej bramki.

Trzecia bramka to zasługa Misty?

Tak. Idealnie wysunął mi piłkę. To jego bramka, nie moja.

Hattrick z pewnością bardzo Cię uszczęśliwił.

Oczywiście. Zawsze staram się strzelić bramkę i cieszę się, kiedy moje trafienia pozwalają drużynie wygrywać. Te trzy gole były bardzo ważne, gdyż do 81 minuty to piłkarze Atheltic przeważali i w każdej chwili mogli przechylić szale zwycięstwa na swoja korzyść.

Pierwsza bramka była kluczowa dla końcowego wyniku meczu?

Jestem przekonany, ze tak, ponieważ odwróciła bieg spotkania. W pierwszej połowie to my kontrolowaliśmy grę, mieliśmy więcej okazji strzeleckich, ale po przerwie to nasi rywale mocno nas przycisnęli. Dzięki Bogu, udało się nam strzelić pierwszego gola, który umożliwił nam ponowne przejęcie kontroli nad wydarzeniami na boisku.

Dzięki tym trzem trafieniom znacząco przybliżyłeś się do Eto’o w w klasyfikacji na najlepszego strzelca...

To dobrze, ale jedyne o czy teraz myślę, to drużyna. Jeśli zdobędę Trofeo Pichichi, byłoby wspaniale, ale nie jestem opętany jakąś obsesją wygrania tej klasyfikacji. Najważniejsze jest dobro zespołu, dopiero później można myśleć o indywidualnych osiągnięciach.

Jedno trofeum masz już prawie w garści – Trofeo Zarra, dla najlepszego hiszpańskiego napastnika.

Bycie najskuteczniejszym hiszpańskim napastnikiem to powód do dumy. W dodatku już w pierwszym sezonie w Valencii mam szansę wygrać tą klasyfikację, co byłoby pierwszym takim przypadkiem w historii.

To Twój najlepszy sezon w karierze?

Patrząc na liczbę strzelonych przeze mnie bramek, tak. W przyszłym sezonie mam jednak zamiar poprawić się jeszcze bardziej w tym aspekcie.

Którą ze strzelonych przez Ciebie bramek w tym sezonie zapamiętasz najbardziej?

Nigdy o tym nie myślałem. Być może, gol przeciwko Deportivo La Coruna, gdyż nigdy jeszcze nie trafiłem do bramki z tak daleka. Ten gol był wyjątkowy, ze wzglądu na odległość, z której oddałem strzał i to, że dzięki niemu wygraliśmy spotkanie 0-1.

Pomimo tego, że Valencia notuje w ostatnich tygodniach same zwycięstwa, Wasi rywale - Real Madryt i Osasuna nie odstępują Wam kroku.

W niedziele oba te zespoły wygrały swoje mecze i starają się nas gonić. Ciągle mamy jednak nad nimi mała przewagę. Nie powinniśmy liczyć na potknięcia innych, tylko skupić się własnej grze i wygrywaniu wszystkich pozostałych meczy.

Kalendarz rozgrywek bardziej sprzyja Valencii...

To prawda, ale nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. W tym tygodniu mamy szanse im odskoczyć, gdyż my gramy na swoim stadionie, oni zaś przeciwko sobie.

Najlepszy byłby remis w ich meczu?

To byłoby dobry dla nas rezultat. Jeżeli my wygramy swój mecz a oni zremisują, możemy powiększymć nad nimi przewagę. Postawiłoby to nas w bardzo komfortowej sytuacji.

Twoja żona – Patricia, praktykowała kiedyś grę w piłkę nożną, prawda?

Tak, kiedyś grała w piłkę, ale była wtedy jeszcze bardzo młoda.

Na jakiej pozycji występowała?

Na prawej obronie.

Co sądzi o Twojej grze?

Nic. (śmieje się) Jest bardzo zadowolona z tego jak wiedzie mi się w klubie.

Rozmawiacie w domu o futbolu?

Tak. Na szczęście Patricia lubi rozmawiać ze mną na ten temat. Dyskutujemy o meczach, o sezonie...

Nie sądzisz ze powinno się oddzielać życie rodzinne od spraw boiskowych?

Nie. Myślę, że to dobrze, gdy piłkarz ze wszystkich stron otoczony jest futbolem. Mi wystarczy ktoś, z kim mogę o tym porozmawiać i zapytać o radę.

Kategoria: | Źródło: lasprovincias.es