Strona główna

Udany debiut Prandellego

Bartłomiej Płonka | 16.10.2016; 20:40

Sporting Gijón 1:2 (1:1) Valencia

Po dość emocjonującym meczu Valencia wywozi trzy punkty z El Molinón i tym samym debiut Cesare Prandellego można zaliczyć do udanych. Zwycięstwo zagwarantowały dwa trafienia Mario Suáreza, tymczasem da gospodarzy strzelił Carlos Castro. W tabeli Los Ches na koncie mają 9 punktów i wydostali się ze strefy spadkowej.

Cesare Prandelli nie zaskoczył i posłał na plac gry jedenastkę bez niespodzianek. Kontuzjowanych Mangalę i Naniego zastąpili odpowiednio Santos oraz Mina.

Spotkanie mogło świetnie rozpocząć się dla piłkarzy Sportingu. Po jednym z dośrodkowań Cop zgrał piłkę do Carlosa Castro, a ten z kilku metrów zaliczył fatalne pudło po strzale z woleja. Chwilę później do pierwszego ataku ruszyli przyjezdni. Piłkę na prawej stronie otrzymał Rodrigo. Hiszpan zauważył wbiegających w pole karne pomocników Los Ches, po czym oddał im futbolówkę, którą pomiędzy nogami przepuścił Parejo, a potężnym strzałem do sieci akcję zwieńczył Mario Suárez! 1:0!

„Nietoperze” prowadzili już po sześciu minutach gry i nadal ruszali do ofensywy. Siłą była prawa strona, gdzie znakomite zawody rozgrywał Joao Cancelo. Portugalczyk wstępujący na skrzydle napędzał większość akcji przy okazji niejednokrotnie ośmieszając defensywę Sportingu. Gospodarze zaczęli budzić się po upływie ponad trzydziestu minut gry i jeszcze przed przerwą zdołali zaskoczyć defensywę Valencii. Operujący na lewej flance obrony Isma López posłał dobre dośrodkowanie w pole karne, sporo do życzenia pozostawiało krycie Santosa, co pozwoliło wpakować futbolówkę do siatki Carlosowi Castro. 1:1.

Tym samym podopieczni Prandellego schodzili do szatni z remisem, choć gdyby mieli odrobinę więcej koncentracji mogliby uniknąć takiego obrotu spraw. Po wznowieniu gry pierwsze kilka minut należały do gospodarzy, ale ci długo nie mogli stworzyć sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Natomiast Blanquinegros z czasem przechodzili do ofensywnych działań, a w 63. minucie zdobyli rzut wolny. Piłkę w szesnastkę z 25 metrów dośrodkował Dani Parejo, po czym strącił ją jeden z graczy Sportingu, a ta znalazła się pod nogami niepilnowanego Mario Suáreza. Pomocnik gości huknął z pięciu metrów pod poprzeczkę i ponownie wyprowadził Valencię na prowadzenie!

Po golu na 2:1 Prandelli desygnował do gry z ławki Zakarię Bakkaliego. Młody Belg swoim wejściem wniósł dużo ożywienia, był aktywny w grze, co wyraźnie nie podobało się piłkarzom Sportingu, którzy konsekwentnie prowokowali i zaczepiali piłkarza. Agresywna gra przeniosła się na całość widowiska i chwilami mecz przypominał futbolową rzeźnię rodem z Wysp. To jednak niewiele dawało miejscowym, którzy musieli gonić wynik, ale zdecydowanie bliżej zdobycia kolejnej bramki byli Los Ches. Do tego jednak nie doszło, chociaż przed bardzo dobrymi szansami stawali Rodrigo Moreno czy Joao Cancelo. Dodajmy, że ostatnich minutach pojedynku murawę powąchał Alvaro Medran.

Rezultat 2:1 dla przyjezdnych nie zmienił się do ostatniego gwizdka. Spotkanie na El Molinón nie należało do najpiękniejszych, ale ostatecznie Cesare Prandelli zaliczył zwycięski debiut. „Nietoperze” wydostali się ze strefy spadkowej, ale za tydzień czeka ich pojedynek z Barceloną i będzie to znacznie trudniejszy test dla włoskiego szkoleniowca.

La Liga, 8. kolejka: SPORTING GIJÓN 1:2 (1:1) VALENCIA

Gole: 0:1 Mario (6 min), 1:1 C. Castro (41 min), 1:2 Mario (64 min)

Sporting: Cuéllar, Lillo, Jorge Meré, Amorebieta, Isma López, Víctor Rodríguez (Afif, m. 79), Sergio Álvarez, Rachid, Moi Gómez (Burgui, m. 71), Carlos Castro y Cop (Borja Viguera, m. 64).

Valencia: Diego Alves, Montoya, Garay, Santos, Gayá, Enzo Pérez, Mario Suárez, Parejo, Cancelo, Santi Mina (Bakkali, m. 65) y Rodrigo (Medrán, m. 91).

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne