Historia zatoczy koło?
Zawodnik Valencii w latach 2007-2011, a obecnie piłkarz Manchesteru United, Juan Mata, dekadę po zdobyciu z Los Ches Pucharu Króla wspomina triumf, w drodze do którego – podobnie jak teraz – klub musiał wyeliminować FC Barcelonę w półfinale rozgrywek.
Wracając pamięcią do ostatniego trofeum, zdobytego przez Valencię dekadę temu, nie sposób pominąć nieocenionego udziału Maty, który w półfinale przeciwko Barçy zdobył dwie bramki, dokładając gola otwierającego wynik finałowego starcia z Getafe (1:3). „To był niezapomniany dwumecz, szczególnie w drugim spotkaniu, kiedy graliśmy na Mestalli – ze względu na bramki i późniejsze świętowanie awansu do finału” – przywoływał wydarzenia z 2008 roku Hiszpan.
W czasie, gdy obecny szkoleniowiec Valencii, Marcelino (z Ezequielem Garayem w składzie), wywalczał historyczny awans Racingu Santander do Pucharu UEFA, Valencia pod wodzą Ronalda Koemana męczyła się w lidze, kończąc ją ostatecznie na 10. miejscu. Jedyną nadzieją na uśmiech na twarzach kibiców „Nietoperzy” był udział w decydującej fazie Copa del Rey. „Pamiętam, jakby to było wczoraj. Gole... najpierw bomba Barajy, a później moje – po jednej do obydwu bramek. Pierwszy padł po podaniu Villi, przy drugim asystę zaliczył Silva” – wspominał w rozmowie z oficjalną stroną Valencii Mata, który w styczniu, m.in. dzięki działalności charytatywnej, został uznany przez The Guardian piłkarzem roku 2017.
„Pamiętam też wyjście na balkon Mestalli i widok ulicy pełnej ludzi śpiewających i świętujących razem z nami. Fani zasłużyli na kolejny finał. Tak to wspominam”.
„To była niezapomniana noc, która na zawsze pozostanie w pamięci tych, którzy jej doświadczyli” – zakończył ciepło wspominany w Walencji po dziś dzień Juan Manuel Mata. Już w czwartek, 1 lutego o 21:30, Valencia stanie przed szansą zrobienia pierwszego kroku ku stworzeniu nowej historii i nowych wspomnień.
Kategoria: Wywiady | Źródło: valenciacf.com / własne