Strona główna

Marzenie José Gayi

Michał Muszyński | 02.11.2017; 17:24

Lewy defensor spełnił swoje marzenie

Mija pięć lat od debiutu José Gayi w seniorskiej drużynie Valencii. Pięć lat, w ciągu których dojrzał i spełniał swoje marzenia. Największym z nich było zagrać w koszulce z nietoperzem na piersi.

Deszczowe popołudnie 30 października 2012 roku, zabłocone boisko w Llagosterze, a na nim José Luis Gayà. Młody obrońca chciał od pierwszego dnia brylować w drużynie „Nietoperzy”. Tego dnia Mauricio Pellegrino wezwał młodego piłkarza, by poinformować go, że rozpocznie spotkanie z Llagosterą, w ramach Copa del Rey, w wyjściowym składzie. Wiadomość od trenera była jasna: „graj spokojnie, tak jak zawsze”. Młody obrońca w tym momencie doznał wyjątkowego uczucia, był tak skoncentrowany na spotkaniu, że nie miał czasu zadzwonić z radosną nowiną do swojej rodziny. Na boisku zaś pokazał, że będzie walczyć o stałe miejsce w pierwszej drużynie.

W tym tygodniu mija pięć lat od debiutu Gayi w seniorskiej drużynie Valencii. Pięć sezonów, w trakcie których powoli przygotowuje się do roli kapitana zespołu „Nietoperzy”. Roli o której marzy, bo jak sam mówi – Los Ches to zespół jego życia: „Ten debiut był dla mnie wyjątkowy, ponieważ jestem związany z Valencią od dzieciństwa. Jestem dumny, że mogę nadal nosić tę koszulkę, Valencia pozwoliła mi spełnić marzenie”.

Z numerem „36” na plecach, Gayà był wcześniej powoływany do kadry meczowej na spotkania z Celtą Vigo w LaLiga oraz LOSC Lille w Lidze Mistrzów, w których ostatecznie nie wybiegł na boisko. Zachował swoje koszulki z tamtych spotkań, jednak ta z debiutu przeciwko Llagosterze jest dla niego wyjątkowa, zajmuje uprzywilejowane miejsce w jego domu. Spełnił swoje marzenie, zaczął grać na boku obrony, co sprawiło, że młody chłopak wypełnił się szczęściem, podobnie jak jego rodzina, która pokonywała ponad 240 kilometrów dziennie, jakie dzielą rodzinną miejscowość Gayi (Pedreguer – przyp. red.) od Miasteczka Sportu w Paternie, by towarzyszyć mu w ważnych momentach jego kariery, takich jak dzień debiutu.

Do akademii Valencii przybył jako napastnik, ale szybko został przemianowany na lewego obrońcę, na tej pozycji gra do dziś. Zadebiutował w pierwszym zespole w wieku 17 lat, z każdym kolejnym treningiem jego pozycja w drużynie umacniała się. W sezonie 2013/2014 Gayà wystąpił w rozgrywkach Ligi Europy: przeciwko Kubaniowi Krasnodar oraz późniejszemu triumfatorowi rozgrywek – Atlético Madryt. W kolejnym sezonie Gayà wykonał ostateczny krok w celu wywalczenia miejsca w podstawowej jedenastce Valencii i od tego czasu jest jej bardzo ważną częścią.

Spośród 117 spotkań, jakie 23-latek rozegrał z nietoperzem na piersi, z pewnością można wyróżnić kilka, które utkwiły mu w pamięci. Żaden jednak nie będzie tak wyjątkowy jak jego debiut. Innym spotkaniem, które lewy obrońca uznał za ważne w swojej karierze, była rewanżowa potyczka z AS Monaco na Stadionie Ludwika II: „Tego dnia, wszyscy bardzo się cieszyliśmy, radość w szatni była ogromna”. W najważniejszych rozgrywkach klubowych w Europie Gayà zadebiutował w spotkaniu przeciwko Zenitowi Sankt Petersburg. Do tej pory zdobył 4 gole i zanotował 14 kluczowych podań. I na tym bynajmniej nie zamierza poprzestać.

Kategoria: Felietony | Źródło: SuperDeporte