Strona główna

Wymęczone zwycięstwo z Leganes

Bartłomiej Płonka | 28.02.2017; 23:29

Valencia 1:0 (1:0) Leganes

W czwartym meczu w tym sezonie przeciwko Leganes drużynie Los Ches ponownie udało się wygrać. Gospodarze wymęczyli wygraną 1:0 i dopisali ważne trzy punkty, a jedynego gola strzelił Eliaquim Mangala, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Valencii.

Do pierwszego składu po ostatniej nieobecności powrócili Mangala, Gaya i Perez. Wyczekiwaną szansę od pierwszych minut otrzymał Zakaria Bakkali, który do tej pory mógł liczyć jedynie na minuty po wejściu z ławki rezerwowych.

Valencia była faworytem spotkania — własny stadion, trzy wygrane z Leganes w trakcie tego sezonu, a przyjezdni wystąpili jeszcze w rezerwowym składzie chcąc najprawdopodobniej oszczędzić siły na niezwykle ważny weekendowy pojedynek z Granadą. Od pierwszych minut gospodarze faktycznie mieli przewagę, jednak często brakowało dokładności i szybkości w ofensywnych akcjach. Natomiast rywale nie mieli wiele do zaproponowania i bardziej nastawili się na obronę.

Pierwszą stuprocentową szansę do otworzenia wyniku miał Zakaria Bakkali. Belg dość przypadkowo otrzymał piłkę w polu karnym i znalazł się w sytuacji sam na sam, lecz oddał bardzo zły strzał daleko od bramki. Kłopoty golkiperowi gości przysporzył za to Parejo, który strzelał z rzutu wolnego, ale ostatecznie Iago Herrerin zdołał odbić futbolówkę na rzut rożny!

Kilka chwil później stały fragment gry, tym razem rzut rożny, ponownie egzekwował Parejo. Obrońcy Leganes nieudolnie wybijali piłkę z szesnastki, po czym Munir zagrał ją do Mangali. Francuz znajdujący się na piątym metrze najpierw oddał uderzenie głową, które obronił Herrerin, ale wobec dobitki stopera był już bez szans! 1:0!

Leganes jeszcze przed gwizdkiem zapraszających piłkarzy na przerwę przeprowadziło swoją jedyną groźną akcję. Zakończyła się ona jednak kontrowersją, bowiem Darwin Machis, który w tym sezonie zdobył już dwie bramki w meczach przeciwko Valencii (jeden ligowy i dwa w CdR — przyp. red.), padł na murawę po starciu z Garayem. Sędzia jednak nie zamierzał wskazywać na wapno.

Obraz gry nie zmienił się w drugiej części meczu. Niekiedy można było odnieść wrażenie, że podopieczni Voro grają minimalistycznie i starają się dowieźć skromne 1:0, jednak tak naprawdę ani przez moment Los Ches nie stracili kontroli nad boiskowym wydarzeniami. Klarownych szans na podwyższenie rezultatu było jednak niewiele. Najbliższy szczęścia był Carlos Soler, który oddał nieprzyjemny strzał sprzed pola karnego i Herrerin poradził sobie z nim nie bez kłopotów.

Goście próbowali otwierać się do ataków, jednak nie do końca wychodziło im to udanie. Na dodatek swojej drużynie nie pomógł kapitan, Alberto Martin, który przedwcześnie opuścił boisko po zainkasowaniu dwóch żółtych kartek. Tymczasem w ostatnich minutach na murawie pojawili się Toni Lato i Nacho Gil, dzięki czemu Valencia kończyła spotkanie z czteroma wychowankami na placu gry.

Gospodarze wygrali skromnie, 1:0 ale najważniejsze są trzy punkty. Los Ches kolejny raz oddalili się od strefy spadkowej i wydaje się, że nie dojdzie do degradacji, która w pewnym momencie sezonu wydawała się naprawdę realna. Teraz, po maratonie czterech meczów co trzy dni walencki zespół czeka przerwa dłuższa o dwa dni — w niedzielę czas na wyprawę na Vicente Calderón.

La Liga, 25. kolejka: VALENCIA 1:0 (1:0) LEGANES

Gol: Mangala

czerwona kartka: Alberto Martin

Valencia CF: Diego Alves, Joao Cancelo, Garay, Mangala, Gayà, Enzo Pérez, Dani Parejo, Carlos Soler, Bakkali (Lato, m. 79), Munir (Nacho Gil, m. 90) y Zaza.

Leganés: Herrerín, Víctor Díaz, Insua, Siovas, Adrián Marín, Alberto Martín, Rubén Pérez, Samu García, Machís, Unai López (El Zhar, m. 55) y Bueno (Guerrero, m. 73).

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne