Strona główna

Kolejna strata punktów

Bartłomiej Płonka | 20.11.2016; 18:27

Valencia 1:1 (0:1) Granada

Valencia standardowo zawiodła swoich kibiców. Los Ches nie potrafili ani zachować czystego konta, ani wygrać z czerwoną latarnią La Liga, Granadą. Goście prowadzili po golu strzelonym w końcówce pierwszej połowy, a bramkę wyrównującą zdobył Nani.

Cesare Prandelli kontynuował misję pt. „Stabilność wyjściowego składu” i na murawie pojawił się najczęściej używany przez Włocha zestaw piłkarzy. W zespole gości ze względu na klauzulę strachu nie mógł zagrać Ruben Vezo.

Gospodarze rozpoczęli mecz z dużym animuszem, ale nie potrafili przełożyć tego na bramki. Najwięcej kłopotów rywalom, co stało się już normą, sprawiał Joao Cancelo kolejny raz udowadniając, że zajmując miejsce na skrzydle czuje się najlepiej. Defensywa Granady oraz jej bramkarz nie sprawiali wrażenia pewnych siebie, jednak ani Nani, ani Rodrigo nie potrafili wykorzystać swoich szans.

Z biegiem czasu i brakiem skuteczności podopieczni Prandellego zaczynali mieć kłopot, głównie sami z sobą. W jednej z sytuacji Mangala i Parejo cyrkowo zgubili piłkę na swojej połowie wymieniając podania w odległości kilka centymetrów, co skończyło się sytuacją bramką dla Granady, ale nie wykorzystał jej Kravets. Drugiego ostrzeżenia już nie było — tuż przed końcem pierwszej części przyjezdni wyprowadzili szybką kontrę, prostopadłe podanie otrzymał Carcela, a potem zamienił okazję na gola. 0:1.

W przerwie zareagował Prandelli, który na boisko posłał Munira, a uprzedzając fakty, potem szansę otrzymał Zakaria Bakkali. Valencii dość szybko udało się wyrównać. Cancelo zagraniem w powietrzu obsłużył wbiegającego w pole karne Parejo, który świetnie przyjął piłkę i ze spokojem dograł do Naniego, a Portugalczyk dopełnił formalności trafiając do pustej bramki.

Gospodarze wyraźnie poczuli krew i chcieli pójść za ciosem. Kilka minut wystarczyło do tego, by drugi raz znaleźć drogę do siatki za sprawą Rodrigo Moreno, ale sędzia niesłusznie dopatrzył się spalonego. Nie może być to jednak usprawiedliwieniem dla Los Ches którzy kolejne 35 minut spędzili na murawie regularnie waląc głową w mur. Ekipa Cesare wyglądała na grającą bez pomysłu i ostatecznie niezliczona ilość dośrodkowań w pole karne do końca meczu nie przyniosła trafienia, które dałoby wygraną.

Remis z Granadą to fatalny wynik. Valencia nie potrafiła pokonać drużyny, która w tym sezonie ciuła pojedyncze punkty i znajduje się na dnie tabeli. Kolejny mecz w sobotę przeciwko Sevilli i obecnie perspektywy na wygraną w Andaluzji są mizerne.

La Liga, 12. kolejka: VALENCIA 1:1 (0:1) GRANADA

Gole: 0:1 Carcela 45+1 min, 1:1 Nani 47 min

Valencia CF: Diego Alves, Montoya (Munir, m. 46), Garay, Mangala, Gayà, Enzo Pérez, Mario Suarez, Parejo, Cancelo, Rodrigo, Nani (Bakkali, m. 64).

Granada CF: Ochoa; Cuenca, Saunier, Lombán, Gastón Silva, Gabriel; Agbo, Andreas Pereira (Samper, m. 63), Carcela (Toral, m. 86), Boga, Artem Kravets (Barral, m. 78)

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne