Strona główna

Aaa zatrudnię trenera przez duże „T”

Dominik Senkowski | 23.09.2016; 11:19

W poszukiwaniu następcy Pako

Valencia znów bez opiekuna. Na gwałt potrzeba na tym stanowisku kogoś uznanego, z doświadczeniem i charyzmą. Żadnych ekspertów telewizyjnych, klubowych legend czy wiecznych asystentów. A więc kogo?

Cztery miesiące w plecy. Sensacyjna decyzja z maja tego roku o postawieniu na dłużej (docelowo miał pracować do 2018 roku) na Pako Ayestarán szybko okazała się błędną. Zamiast oszczędzać na posadzie szkoleniowca, należało już wtedy wybrać kogoś sprawdzonego. A nie brać kota w worku, który nie musiał wypalić i nie wypalił. Ostatnie miejsce w tabeli po czterech kolejkach La Liga jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.

W poprzednich felietonach nie chciałem podnosić tematu trenera, a w tym zamierzałem jedynie zasugerować, że może należałoby się zastanowić nad zmianą na tym polu. Rzeczywistość wyprzedziła jednak moje rozważania. „Nietoperze” znów są bez opiekuna. Ktokolwiek nim teraz zostanie, będzie to dziewiąta osoba na tym stanowisku w ciągu czterech ostatnich lat. Jeden trener na rundę. Szaleństwo. Nie dziwmy się miejscu w tabeli. Taki rollercoaster nie mógł do niczego innego doprowadzić.

Permanentny chaos. By powstało z tego coś sensownego, niczym w „Iliadzie” („na początku był Chaos”), włodarze Valencii muszą dorosnąć i zrozumieć, że do wielkich planów potrzeba wielkich osobowości. A nie półśrodków. Żadnych ekspertów telewizyjnych, klubowych legend czy wiecznych asystentów. Tylko człowiek z wizją, gotowy TU i TERAZ. Nawet bowiem najbardziej perspektywiczna grupa piłkarzy bez odpowiedniego trenera pozostanie zbieraniną talentów, a nie prawdziwą drużyną.

Z perspektywy czasu najbardziej żal rozstania z Nuno. Bo choć jego zachowanie pod koniec obecności na Mestalla zdawało się być istną prowokacją służącą tylko temu by go zwolnić, to jednak klub mógł do tych licznych błędów Portugalczyka po prostu zawczasu nie dopuścić. Wystarczyło pokazać mu miejsce w szeregu, utemperować. Spójrzmy prawdzie w oczy: portugalski opiekun wykręcił w pierwszym swoim sezonie w Walencji niebotyczny rezultat. 77 punktów, wspaniała gra na własnym boisku, walka na równi z największymi tuzami ligi. Dziś taki wynik każdy kibic Valencii przyjąłby z pocałowaniem dłoni. Nie potrafię powiedzieć kto dokładnie powinien przejąć schedę po Ayestaránie. Musi to być jednak człowiek, który będzie swoim autorytetem potrafił zaczarować nasze gwiazdki. Dalej jestem zdania, że na papierze Valencia 16/17 jest jedną z ciekawszych drużyn w La Liga. Pora to przekuć w rzeczywistość.

A Wy kogo byście (realnie) widzieli jako następcę Pako?

Na koniec dwa zdania w odpowiedzi na komentarze do poprzedniego felietonu. Właśnie, felietonu. Zatem luźnych, niczym (prawie) nieskrępowanych przemyśleń. Zachęcam do dyskusji pod każdym z tych tekstów, bo przecież o to głównie chodzi. O wymianę spostrzeżeń, wspólne przeżywanie emocji. A jak komuś nie odpowiada ten rodzaj internetowego piśmiennictwa to przecież nikt nie zmusza. Zmuszać to się raczej trzeba ostatnio do oglądania wyczynów naszych kopaczy z Mestalla. Oby nachodzące jutro z nowym trenerem było lepsze.

Kategoria: Felietony | Źródło: Własne