Strona główna

Koszmar trwa

Bartłomiej Płonka | 18.09.2016; 18:19

Valencia na ostatnim miejscu

Gol Alvaro Medrána na samym początku meczu dawał nadzieje na wywiezienie korzystnego wyniku z Bilbao. Okazało się jednak, że Valencia wróci do domu bez niczego, bowiem jeszcze w pierwszej części dwukrotnie do bramki Alvesa trafił Aritz Aduriz, a wynik 2:1 nie zmienił się do ostatniego gwizdka. Jak na razie Los Ches są jedyną drużyną bez punktu w tabeli.

Zgodnie z przewidywaniami mediów, w wyjściowej jedenastce faktycznie doszło do kilku zmian. Nieoczekiwanie jednak w składzie pozostał słabo spisujący się Nani, a na ławce zasiadł Santi Mina.

Spotkanie idealnie rozpoczęło się dla Valencii. Już w 2. minucie po akcji prawą stroną piłka trafiła do Naniego, który od razu posłał płaskie dośrodkowanie na piaty metr, gdzie pewny strzał oddał nadbiegający Medrán! Bardzo szybko piłkarze Pako objęli prowadzenie, co z pewnością wlało w serca kibiców spore nadzieje na dobry wynik końcowy.

Gospodarze wiedzieli, że z czasem będą musieli przycisnąć Valencię. Baskowie przejmowali inicjatywę i powoli kreowali sobie pierwsze okazje do wyrównania. W 17. minucie znakomite podanie górą w pole karne autorstwa Raula Garcii zmarnował Susaeta, który potężnie uderzył piłkę z powietrza, ale jego strzał minął słupek.

Niedługo potem Athletic zdołało już doprowadzić do remisu w bardzo prosty sposób. Do futbolówki ustawionej w narożniku podszedł Beñat, dośrodkował na dłuższy słupek a tam mocnym strzałem piłkę w siatce umieścił — a jakże — Aritz Aduriz. 1:1.

Gospodarze po strzelonym golu uzyskali już zupełną przewagę. Swoje błędy zaczęła dokładać walencka defensywa, która szczególnie w centrum prezentowała się bardzo niepewnie. Przyjezdni nie zdołali przetrwać nawet do końca pierwszej odsłony, bowiem w 41. minucie drugie trafienie zaliczył Aduriz, którego podaniem za linię obrony obsłużył Beñat, po czym snajper Basków przelobował Alvesa.

Na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 2:1 na korzyść podopiecznych Valverde. Baskowie oprócz kilku pierwszych minut zdecydowanie przeważali na boisku, co nie zmieniło się po przerwie. Co więcej, napór Athletic chwilami był przygniatający a Valencię od straty trzeciego trafienia ratował Alves lub zwykłe szczęście.

Valencia nie miała wiele do zaoferowania w swojej grze ofensywnej. Zazwyczaj kiedy już piłkarzom Pako udało się przekroczyć połowę, to potem kończyło się to stratą spowodowaną niedokładnym podaniem, a niewiele zmieniło także wprowadzenie Cancelo i Miny. Jedyną okazję do wyrównania miał Rodrigo, którego strzał z kilku metrów obronił golkiper miejscowych.

Niekorzystny rezultat nie zmienił się już do samego końca meczu. Valencia czwarty raz została pokonana, co powoduje, że jest jedynym zespołem bez punktu w ligowej tabeli. Obecny stan to niewątpliwie ogromny powód do wstydu. Trudno powiedzieć co czeka nas w najbliższych dniach — niewykluczone, że zarząd podejmie pewne kroki odnośnie przyszłości trenera, tymczasem już w czwartek mecz z Deportivo Alves.

La Liga, 4. kolejka: Athletic 2:1 (2:1) Valencia

Gole: 0:1 Medrán, 1:1 Aduriz, 2:1 Aduriz

Valencia: Alves; Montoya, Aderlan, Mangala, Gayà; Parejo, Suárez (Cancelo 66min), Medrán; Nani, Munir, Rodrigo (Mina 66min)

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne