Strona główna

Rozmowa z Quique

Zibi | 15.04.2007; 21:24
Tak obszernego wywiadu z naszym trenerem jeszcze nie było! Zapewne wszyscy czekali na to, kiedy ten skromny szkoleniowiec, ku uciesze fanów wyrazi swoje zdanie na wiele tematów. Dziś za pośrednictwem słynnego dziennika „AS” przedstawiamy treść niniejszej rozmowy dziennikarzy z Floresem.

Dziennikarz AS’a: Po ostatnich wynikach w Champions League, która pana zdaniem liga jest silniejsza: Angielska czy Hiszpańska?
Quique Sanchez Flores: Trzeba przyznać, że liga angielska jest mocna. Mimo wszystko przewaga jaką co roku tworzy wielka czwórka, mam na myśli Manchester, Chelsea, Liverpool, Arsenal przemawia za tym, iż to nasze rozgrywki są trudniejsze. Drużyny od początku do końca mają własne cele, co wiąże się z dużą rywalizacją i zaciętością, jak i wyrównanymi wynikami w tabeli.

D: Wielu mówiło, że Chelsea jest dla Was nie do przejścia? Czy teraz na chłodno po tym dwumeczu uważa pan, iż zespoły te są sobie równe?
QSF: Tak. Były momenty, w których to nasza drużyna dominowała i atakowała na bramkę Londyńczyków. Niestety na Mestalla Chelsea okazała się lepiej przygotowana, wygrywając całą rywalizację. Warto dodać, że Valencia osiągnęła w tym sezonie więcej niż takie potęgi jak Inter, Real Madryt, Barcelona, Arsenal.

D: Gdybyście awansowali do półfinału trafilibyście na Liverpool. Chciałbyś się z nimi zmierzyć?
QSF: Oczywiście. Wszyscy chcieliby…zawodnicy, sztab techniczny…

D: A Jaki byłby wynik?
QSF: Nie wiem. Z Chelsea przegraliśmy w ostatniej minucie, przy tym grając w bardzo osłabionym składzie. Różnica była taka, iż oni przeprowadzali zmianę za zmianą, a ja patrząc na ławkę rezerwowych nie widziałem Baraji, Edu… Sześciu kontuzjowanych na naszą kadrę to z pewnością za dużo.

D: Co sądzi pan o Rafie Benitezie?
QSF: W Liverpool’u spotkał spokój i tam kontynuuje swą karierę w roli trenera. Jest bardzo dobrym szkoleniowcem. Wszyscy go szanujemy.

D: Jakie były cele Valencii zanim rozpoczął się sezon? W co mierzyliście?
QSF: Celem Valencii było zdobycie jakiegoś trofeum, które wzbogaciłoby klubową gablotę. Liczba kontuzjowanych ogranicza jednak możliwości. Valencia jest tego przykładem.

D: Kibice w Valencii są głodni sukcesów, nieprawdaż?
QSF: O tak… Odkąd tu jestem ciąży na mnie pewna presja. Chciałbym nawiązać do czasów np. Cupera wygrywając ligę i osiągając sukcesy w Pucharach. Mam nadzieję, że stworzę na Mestalla własną historię oraz pomogę klubowi wypromować jak najlepsze zdanie w Europie. W Valencii nie jest się za zasługi, lecz za wyniki.

D: Mówimy o utopii?
QSF: Nie, ja nie tworzę w utopii. Cały czas próbuję coś osiągnąć. Jeśli mamy jakiś kryzys, normalnym jest to, że chcemy z niego jak najszybciej wyjść.

D: Nie męczy pana taka praca?
QSF: Nie. Na co dzień odpowiadam za 40-stu zawodników. Pewnie myślą sobie: Ale z niego cwaniak, z zapałem do pracy i w ogóle… To mnie motywuje. Czasem do kogoś zagadnę, porozmawiam… jak choćby z Silvą czy Albiolem, którzy dzień w dzień myślą pozytywnie chcąc osiągnąć szczyty.

D: Może krokiem naprzód przez władze Valencii byłoby nadanie panu funkcji nie tylko trenera, ale i dyrektora sportowego na wzór Fergusona? Pasowałoby to panu?
QSF: Nie zupełnie. Mam swoje zadanie i to mi wystarczy.

D: Carboni będzie kontynuował pracę na Mestalla?
QSF: Nie wiem. To nie zależy ode mnie.

D: A chciałby pan, aby kontynuował?
QSF: Dlaczego nie?

D: W koszykówce, jeśli zawodnik prosi o przerwę to trener nie ma powodów, by na takową wyrazić zgodę? W piłce nożnej jest jednak na odwrót. Dlaczego?
QSF: W piłce nożnej grają niemal wszyscy. Zaczynając od samych piłkarzy, a kończąc na działaczach sportowych. Być może trenerzy starają się bardziej dotrzeć do zawodnika, zrozumieć go. Każdy może mieć jakiś powód. Czasami na sportowca chwila przerwy działa znakomicie.

D: A jak rozumie pan Ronaldinho?
QSF: Wydaje mi się, że dobrze zrobił. Jego ostatnie widowiskowe, pełne sukcesów lata robią swoje. Mógł być bardzo wyeksploatowany.

D: Co pan sądzi o drużynach w Primera Division?
QSF: Ekipy stoją na wysokim poziomie. Zdarzyć się może, że lider na koniec sezonu może mieć nawet 10 porażek. Z drużyn najbardziej zaimponowały mi Getafe oraz Recre. Są to zespoły z dużymi ambicjami. Stawiają na utalentowanych młodych, perspektywicznych zawodników. Za to najwięcej rozczarowali mnie piłkarze Betisu Sevilla. Przecież mieli oni aspiracje, by zakwalifikować się do Pucharu UEFA. Futbol jest nieprzewidywalny. La Liga jest bardzo wyrównana. Z każdym rokiem trudniej wskazać zdecydowanego faworyta.

D: Mimo wszystko, Barca nadal jest najlepsza?
QSF: Do tego sezonu byli świetni. Myślę, że ciężar wszystkich rozgrywek sprawił, że poszli nieco w cień. Są jednak nadal w czołówce i chwała im za to.

D: Zatrudniłby pan Schustera, Mourinho albo siebie na stanowisku trenera Realu Madryt?
QSF: Ja?! (śmiech) Nie będę się wypowiadał za innych.

D: Jaki element na Bernabeu jest największym problemem? Stabilizacja formy?
QSF: Toż to kłamstwo!

D: Stabilność?
QSF: Jasne, jeśli wygrywasz to tak, a jeśli nie to ze stabilnością: do widzenia. Pierwsze są wyniki, a dopiero później można mówić o stabilności. Bynajmniej tak jest w Hiszpanii. W Anglii wiadomość o tym, że 3 drużyny z Wysp doszły do półfinału nie jest dla nich żadnym zaskoczeniem.

D: Poza wczorajszym wynikiem z Santander, co sądzi pan o Capello?
QSF: Po około 10-ciu latach swej pracy jest tym samym człowiekiem, trenerem, który zmienił tylko otoczenie. Liga Hiszpańska różni się bardzo od Włoskiej, którą nieraz wygrywał. Jego wyników nie można porównywać z tymi, za czasów pracy na Delle Alpi. Próbuje zbudować prawdziwą drużynę od podstaw, mając swoje idee i systemy pracy. Capello pozostaje jednak taki sam. Niczego w sobie i w swej pracy nie zmienił.

D: Tej nocy Sevilla zmierzy się z Nietoperzami na Mestalla?
QSF: Ten klub przypomina mi Valencię z przed pięciu lat. Gra opiera się na zgraniu, tworząc pewnego rodzaju monolit. Idą w dobrym kierunku. Mają prawie wszystko na co zasługują. Nadal grają na 3 frontach.

D: Która z drużyn straci dziś więcej niż 3 punkty?
QSF: Myślę, że porażka jednej z drużyn nie będzie przekreślała szans na zdobycie mistrzostwa ligi. My chcemy pokazać na co nas stać. Ciągle pamiętamy o lekcji na Sanchez Pizjuan, kiedy to mieliśmy 12 kontuzjowanych zawodników, zniżkę formy Edu, a w dodatku sędzia wyrzucił z boiska Silvę. Poza tym tamtego razu z boiska wyrzucony powinien być nie Silva, lecz Alves.

D: Po ostatnich wypowiedziach pod adresem Mejuto Gonzaleza, nie będzie się pan mieszał w sędziowanie?
QSF: Mam trochę do powiedzenia arbitrom. Głównie Megi’emu i Mejuto. Zdarza się, że niektórzy nie przypadkowo krzywdzą którąś z drużyn. Najdziwniejsze w tym jest to, że żyjemy z tego samego i pracujemy w tym samym, a tak niewiele o sobie wiemy.

D: W Bilbao był pan wściekły. Osądził pan arbitra o to, iż był po stronie Athletic?
QSF: Tak. Sądzę, że nas skrzywdził. Athletic ratuje się przed tym, co tak skrzętnie budował. Zrobią wszystko, by nie spaść z ligi. Jeśli narzekałem na San Mames na pracę sędziego, to najwidoczniej miałem takie podstawy. Związek Hiszpańskich Arbitrów powinien dokładnie rozpatrzyć tą sprawę…choćby oglądnięciem tego spotkania pod kątem pracy pana Mejuto Gonzaleza.

D: Chciałby pan widzieć w swoim składzie Raula Garcię z Osasuny albo Luisa z Espanyol?
QSF: Na razie nie. Mnie interesują gracze, których obecnie mam w drużynie i którzy mogą mi pomóc w tej końcowej walce La Liga.

D: Na przykład Silva?
QSF: Właśnie. David jest jak Iniesta. Teoretycznie obaj wyglądają na wątłych, mizernych, a to ze względu na budowę, metrykę. Wyglądają, ale takimi nie są. Potrafią długo utrzymywać się przy piłce, dużo walczą, wkładają w grę swe serca… można by rzec: są zaprogramowani!

D: Widać, że wie pan czego chce…
QSF: Naprawdę?

Kategoria: Wywiady | Źródło: AS