Strona główna

Granada vs. Valencia — zapowiedź

Krystian Porębski | Bartek Płonka | Marcin Śliwnic | 07.12.2014; 18:14

Przełamać zaporę

Po czwartkowym starciu pucharowym przyszedł czas na spotkanie z Granadą. Ekipa Nuno już w lepszych humorach wyruszyła do Andaluzji. Tam jednak czeka na nich trudna przeprawa, z drużyną prowadzoną przez doświadczonego Joaquína Caparrósa.

Historia pojedynków

Granada to bardzo łaskawy dla Valencii przeciwnik. Blanquinegros wygrywali do tej pory aż w 60%. Ogólny bilans dotychczasowych 40 spotkań to 24 wygrane, 6 remisów i 10 porażek. Rezultat bramkowy to 76:41.

Pierwsze starcie miało miejsce 12 października 1941 roku. Wtedy to Valencia pokonała Granadę na wyjeździe, 2:1. Najwyższy wynik padł w sezonie 1974/75 w Walencji. Na własnym terenie „Nietoperze” pokonali Andaluzyjczyków aż 7:1.

Po powrocie do La Liga Granady, zespoły rozegrały 6 spotkań. Wszystkie te mecze wygrywała drużyna z Mestalla, na dodatek jedną bramką. Ostatnie zwycięstwo Andaluzyjczyków nad „Nietoperzami” to 28 grudnia 1975 rok. Prawie 40 lat temu.

Z obozu rywala

Fragment przygotował Bartek Płonka

To drugi sezon z rzędu, kiedy po Granadzie spodziewano się czegoś więcej. Przed rokiem, pomimo ambitnych planów, dobrych zakupów (chociaż może tylko z pozoru) spodziewano się walki, co najmniej w środku tabeli, jednakże zapędy te szybko zostały pochamowane. Z zespołem nie radził sobie ówczesny szkoleniowiec, Lucas Alcaraz, który na koniec sezonu, do ostatniej kolejki walczył o utrzymanie klubu w Primera División. To się udało, ale wszyscy, łącznie z samym trenerem zdawali sobie sprawę, że misja nie została wykonana. Wobec tego klub podziękował za współpracę Alcarazowi i zatrudnił Joaquina Caparrósa, który miał zrobić to z drużyną to, czego nie udało się poprzednikowi.

Oczekiwania znów były większe niż batalia o ligowy byt. Nawet pierwsze kolejki potwierdziły i pokazały, jaki potencjał ma Granada i, że w najbliższym sezonie może płatać figle największym, a może nawet powalczyć o miejsca dające prawo gry w Lidze Europy. Sezon został rozpoczęty bardzo dobrze, jednak wszystko, co pozytywnego zakończyło się raptem pod koniec września.

Zaczęło się od porażki u siebie z Levante 0:1, która rozpoczęła złą passę. W następnych starciach wrócił obraz szarej, złej i bezbarwnej Granady, tej z zeszłego sezonu, a może nawet gorszej, bo tamtej czasem zdarzał się naprawdę znakomity mecz. Raz udało się nawet wygrać z Barceloną i dwukrotnie dzielnie walczyć z Realem. Tymczasem teraz w spotkaniach z dwoma gigantami podopieczni Caparrósa nie podjęli nawet rękawic i otrzymali łomot tracąc 10 goli (6 z Barceloną, 4 z Realem), a jedyne, na co było ich stać to jeden strzał w poprzeczkę.

Wydaje się, że, tak, jak rok wcześniej, problemem drużyny jest trener, mimo, że na ławce nie zasiada już Lucas Alcaraz. Caparrós radzi sobie słabiej niż jego poprzednik, o czym świadczy szesnaste miejsce przed spotkaniem z Valencią. Były opiekun Levante wyraźnie przegrywa z presją, czego dowodem jest, co najmniej kontrowersyjne zachowanie trenera podczas konferencji prasowej przed starciem z Realem Madryt, kiedy 59-latek podarł okładkę gazety, w której podobno w zły sposób zrozumiano jego słowa. Nawet, jeśli tak było, sytuacja idealnie pokazała, jak bardzo nie radzi sobie z prowadzeniem zespołu i nowym wyzwaniem.

Ostatnio wprawdzie w, Copa del Rey Granada wygrała z Córdobą, co pozwoliło przerwać dłuższą passę meczów bez wygranej. Styl tradycyjnie pozostawiał wiele do życzenia, jednakże piłkarze podkreślają, iż ów tryumf pozwoli im nabrać wiatru w żagle. Wydaje się jednak, że to słowa rzucane na wiatr i ciężko być do nich przekonanym, tym bardziej, jeżeli w tej samej wypowiedzi z ust Allana Nyoma pada stwierdzenie: „Wiemy, jak trudna jest nasza sytuacja, ale dobrze. że jeszcze nie jesteśmy w strefie spadkowej”. Dokładnie, jeszcze.

Dla Granady będzie to niezwykle ważny pojedynek, bowiem zespół ten potrzebuje punktowej zdobyczy od dłuższego czasu. Gdy realnie spojrzymy na potencjał drużyny absolutnie stać ją na przeciwstawienie się Los Ches, jednakże zważywszy na postawę podopiecznych Caparrósa w ostatnich meczach i fakt, iż ekipa z Nuevo Los Cármenes z reguły leżała Valencii, faworyt niedzielnego spotkania może być tylko jeden.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Marcin Śliwnicki.

Nuno pozostawił w Walencji m.in. Zuculiniego, Cancelo i Roberto. Co sądzisz o tej decyzji?

Zuculini absolutnie powinien zostać powołany na ten mecz. Nie przekonuje Augusto, a co za tym idzie jako zmiennik dla zawodników drugiej linii powinien jechać właśnie Zucu. Tym bardziej, że tak naprawdę nie dostał jeszcze poważnej szansy.

Mecz z Rayo został wygrany rzutem na taśmę. Valencia wraca na odpowiednie tory?

To spotkanie absolutnie nie jest wyznacznikiem czegokolwiek. Wygrana szczęśliwa, nawet biorąc pod uwagę skład jaki desygnował Nuno. Do Valencii w formie zawodnicy w meczu z Rayo nawet się nie zbliżyli, nie mówiąc już o wyjazd z bocznicy na tor główny.

Twoje przewidywania na dzisiejszy mecz. Czy Nuno znajdzie sposób na sforsowanie zapory Caparrósa?

Czy Nuno go znajdzie nie mam pojęcia. Znaleźć go za to mogą Gomes i Parejo. Jeśli więc portugalski szkoleniowiec nie przesadzi z eksperymentami, powinno być dobrze.

Taktycznie

W ostatnich spotkaniach ligowych Valencia nie prezentowała się najlepiej. Podobnie było z resztą w meczu z Rayo, kiedy to wynik w ostatnich minutach meczu indywidualnymi popisami (dzięki uprzejmości bramkarza gospodarzy) uratowali Paco oraz de Paul. Nuno tym razem będzie miał jednak do dyspozycji wszystkich zawodników, więc wszystko wskazuje na to, że może być lepiej. Jeśli chodzi o skład, trudno przewidywać większe zmiany. Niewiadome to praktycznie tylko pozycja skrzydłowych, gdzie o miejsce w składzie walczą Piatti, Feghouli, Rodrigo, de Paul oraz Gil. Szósty zawodnik, który może grać na tej pozycji — Roberto — nie został powołany na ten mecz.

Jeśli chodzi o Granadę, Caparrós stosuje to samo ustawienie, które upodobał sobie Nuno, 4-3-3. Jego problemem jest jednak złe funkcjonowanie pomocy. Tam na równym poziomie gra tylko niezastąpiony dla Granady Fran Rico. Poza nim na uwagę zasługuje prawy obrońca, Allan Nyom, którym jest zainteresowana Barcelona. Niezbyt dobrze radzi sobie natomiast młody Jhon Córdoba, który zaliczył do tej pory zaledwie jedno trafienie. O poziomie ataku niech najlepiej świadczy fakt, że aż 11 spotkań ma do tej pory na koncie 18-letni Nigeryjczyk Success, który niczym szczególnym się do tej pory nie wykazał.

Czego możemy się spodziewać po tym meczu? Caparrós słynie z topornego stylu gry, opartego na obronie. Tak też było w Levante. Ma do dyspozycji Roberto, który mimo tego, że nie jest zbyt medialny, w statystykach wypada świetnie i jest naprawdę solidnym portero. Właśnie z tego zawsze słynął i nadal słynie Caparrós. Jego futbol nie jest może piękny, ale bywa bardzo skuteczny, co pokazał poprzedni sezon. To, że nie idzie mu w tym sezonie, nie oznacza, że wreszcie nie odpali. Przed Valencią dzisiaj trudne zadanie, przełamać zaporę, którą postawi trener Andaluzyjczyków.

Przypominamy o tegorocznych edycjach Forumowego Typera oraz nowości, Fantasy Lidze VCF.pl.

UWAGA! Jeśli sądzisz, że mógłbyś wspomóc swoją ulubioną stronę w tworzeniu pakietu meczowego i chciałbyś by twoje przemyślenia trafiały do newsów, masz taką możliwość. Wystarczy, że napiszesz post na Twitterze, w treści którego zamieścisz hashtag: #VCFpl. Najbardziej błyskotliwe opinie będą publikowane w zapowiedziach, pomeczówkach czy ocenach redakcji, a najciekawsze z nich trafią na nasz facebook’owy fanpage.

Wszystkich kibiców zapraszamy serdecznie do odwiedzenia naszego kanału IRC! oraz strony Lajfy.com, gdzie w trakcie meczu trwać będzie relacja tekstowa.

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne