Strona główna

Sociedad znów lepszy na Mestalla

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 19.10.2013; 20:04

Los Ches rady nie dali

Piłkarze Djukicia po przerwie reprezentacyjnej najwyraźniej zgubili swój rytm. Na Mestalla trzeci sezon z rzędu triumfuje Real Sociedad. Baskowie wygrali 2:1, a jedyną bramkę dla gospodarzy dopiero w doliczonym czasie gry zdobył Dorlan Pabón.

Minimalnym faworytem spotkania wydawali się podopieczni Miroslava Djukicia, którzy przed reprezentacyjną przerwą zanotowali serię pięciu meczów bez porażki. Odwrotna sytuacja miejsce miała w szeregach zespołu gości, którzy ostatni raz smaku zwycięstwa zaznali dwa miesiące temu. Przeszkodzić Baskom w przełamaniu się mieli Postiga i Pereira, którzy po kontuzjach powrócili do składu „Nietoperzy”.

Pierwsze minuty należały do Los Ches. W 11. minucie dośrodkowanie Evera Banegi wykorzystał Jonas, który strzałem głową przelobował Bravo. Sędzia dopatrzył się przy tym najwyraźniej faulu Brazylijczyka na defensorze przyjezdnych i anulował trafienie.

Gospodarze dalej naciskali Basków. Blisko gola był Sofiane Feghouli, który próbował zaskoczyć Bravo uderzeniem z woleja, zza pola karnego. Niedługo potem golkiper Sociedad wypluł piłkę po strzale Pabóna, do dobitki dojść mógł Postiga, lecz uniemożliwił mu to Martinez. Pytanie, czy zrobił to przepisowo?

Powoli do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni. Najpierw Griezmann groźnie strzelał na bramkę z rzutu wolnego, natomiast później Baskowie domagali się rzutu karnego, za rzekomy faul na Martinezie. Valencia odpowiedzieć chciała uderzeniem Banegi z dystansu, lecz górą ponownie okazał się Bravo.

Jeszcze przed końcem pierwszej połowy to Sociedad zdołał wyjść na prowadzenie. Zurutuza świetnie zgrał piłkę głową do Griezmanna, a francuski gwiazdor ekipy z Anoeta mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Vicente Guaitę. Konsternacja na trybunach, 1:0 dla gości.

Jeszcze przed przerwą powinno być 2:0. Podopieczni Arrasate wyprowadzili szybka kontrę, którą kończył Agirretxe, lecz fatalnie spudłował. „Nietoperze” do szatni schodzili przegrywając 0:1. Po przerwie niezadowoleni kibice oczekiwali od nich szybkiego odrobienia strat, lecz piłkarze nie stanęli na wysokości zadania…

W przerwie Miroslav Djukic zdecydował się na jedną, aczkolwiek dość zaskakującą roszadę. Postigę zastąpił Fede Cartabia. Wobec tego, na szpicy operować miał Jonas.

Dla Basków w wymarzony sposób rozpoczęła się druga odsłona. W 57. minucie walenccy obrońcy niestarannie wybijali piłkę z własnej połowy. Futbolówkę przejął Vela, oddał Pardo, a ten fenomenalnym strzałem z dystansu nie dał szans Guaicie. 0:2.

Próby odpowiedzi miejscowych były słabiutkie. Bardzo niecelnie uderzał Mathieu. Później przed niezłą szansą stanął Pabón, lecz ostatecznie Bravo mógł odprowadzić piłkę wzrokiem. Niegroźne były także strzały Jonasa czy Feghouliego.

Jeżeli ktoś myślał, że Valencia rzuci się na bramkę rywali to mocno się pomylił. Wprawdzie „Nietoperze” często znajdowali się na połowie przeciwników, ale tak na dobra sprawę nie potrafili poważnie zagrozić bramce Bravo. Dopiero w 93. minucie do siatki trafił Pabón, dając Blanquinegros trafienie honorowe.

Przed reprezentacyjną przerwą wydawało się, że Valencia powoli, ale nabiera rytmu. Jednakże w sobotę znów widzieliśmy słaby zespół, a najbardziej przerażał fakt, iż goniąc wynik, Ches nie byli w stanie stworzyć stuprocentowych sytuacji. Natomiast Baskowie zanotowali szalenie ważne zwycięstwo i trzeci raz z rzędu zdobyli Estadio Mestalla.

Valencia CF - Real Sociedad 1:2 (0:1)

Gole: Pabón - Griezmann, Pardo

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne