Strona główna

Liga Mistrzów dla Sociedad

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 01.06.2013; 22:55

Smutne zakończenie sezonu

Valencia nie dała rady i uległa na Pizjuan Sevilli. Oznacza to, że w przyszłym sezonie Blanquinegros zobaczymy tylko w Lidze Europy, gdyż swoje spotkanie wygrał Real Sociedad i to on wystąpi w Champions League.

Początkowo nic nie wskazywało na goleadę, jaką ostatecznie zakończyło się spotkanie. Ataki obu drużyn były niemrawe i rzadko zagrażały bramce przeciwnika. Optyczną przewagę w pierwszych minutach zyskała Valencia, która udokumentowała to w minucie 12. minucie za sprawą Evera Banegi, który najpierw w ładny sposób zwiódł trójkę andaluzyjskich obrońców, a potem posłał piłkę w okienko bramki strzeżonej przez Palopa.

Ataki Sevilli nasilały się, co w minucie 40. przyniosło wymierne korzyści. Negredo pokusił się o uderzenie z przwrotki i wpakował piłkę do bramki, tuż obok słupka i bezradnego Guaity. Nie minęło 5 minut, a sędzie zdecydował, że Sevilli należy się rzut karny. Ricardo Costa sfaulował w polu karnym Diego Perotti'ego, a jedenastkę pewnie wykorzystał zdobywca pierwszej bramki — Alvaro Negredo.

Warto zauważyć, że za podobne zagrania sędzia nie zechciał ukarać andaluzyjczyków podobną karą. W polu karnym klubu z południa Hiszpanii niejednokrotnie padali walenccy piłkarze, z Canalesem, Soldado i Jonasem na czele.

Valencia otrzymała cios nr 3 tuż przed przerwą. W ferworze walki, Jonas przypadkowo uderzył jednego z obrońców Sevilli, po czym — dość niespodziewanie i mocno niezasłużenie — musiał zejść z boiska.

Zdawało się, że wraz z nim zejść powinna wola walki Nietoperzy, jednak bramkę kontaktową rychło zdobyli podopieczni Ernesto Valverde. Kapitalne podanie z prawej strony boiska w ekwilibrystyczny sposób wykorzystał Roberto Soldado i nadzieja na powrót wypełniła serca kibiców zespołu ze stolicy Lewantu.

Radość Los Ches nie trwała jednak długo. Dwa dośrodkowania z bocznych rejonów boiska i dwie bramki Alvaro Negredo szybko sprowadziły wszystkich na ziemię.

Valencia próbowała walczyć i w momencie, kiedy Sociedad heroicznie broniło się przed utratą prowadzenia na rzecz Deportivo, Valencia, ponownie za sprawą Soldado doprowadziła do nerwowej końcówki. Podanie od Feghouliego przedłużył Victor Ruiz, a Żołnierz potężnym uderzeniem nie dał szans Palopowi.

Na nic więcej stać Valencii nie było — na przestrzeni całego sezonu lepszy wydawał się być baskijski Real, głównie za sprawą mizernego początku rozgrywek, pod wodzą Mauricio Pellegrino. Ciężko jednak nie być rozczarowanym, gdyż na kolejkę przed końcem, to Valencia była w komfortowej sytuacji i miała awans do Ligi Mistrzów na wyciągnięcie ręki.

Skrót spotkania na VCFVIDEO.

Kategoria: Ogólne | Źródło: wlasne