Strona główna

Wzlot podupadłych aniołów

Dominik Piechota | Arkadiusz Bryzik | 12.01.2013; 23:58

Sevilla pokonana

Uskrzydlone "Nietoperze" tryumfują w starciu podupadłych gigantów, kontynuując wspaniałą hossę. "El Txingurri" tym samym udowadnia, że jak za dotknięcem czarodziejskiej różdżki potrafi przepędzić kryzys. Rywali dwoma trafieniami wykończył Roberto Soldado.

Ernesto Valverde z każdym spotkaniem udowadnia, że krystalizuje mu się grupa zawodników pewnych występów w podstawowej jedenastce. Przeciwko Andaluzyjczykom wybiegli dokładnie ci sami zawodnicy co przed tygodniem w meczu z Granadą. Zaskakujący był kolejny występ Daniego Parejo od pierwszych minut.

Pojedynek rozpoczęto minutą ciszy, by oddać hołd zmarłemu byłemu wiceprezydentowi walenckiego klubu, Vicente Alegre.

Obie ekipy chciały godnie zakończyć rundę jesienną, bowiem był to ostatni pojedynek przed spotkaniami rewanżowymi. Ani Valencia, ani Sevilla nie mogły zaliczyć pierwszej części sezonu ligowego do udanych, więc w starciu "upadłych aniołów" mieliśmy zobaczyć, komu bliżej do wzbicia się w górę.

Jedyną groźną bronią przyjezdnych byli szybcy skrzydłowi, którzy czasem urwali się bocznym obrońcom. W zasadzie większego zagrożenie nie doświadczaliśmy pod bramką "Nietoperzy", gdyż obrońcy zaprezentowali bardzo solidną postawę. Adil Rami wręcz wzorcowo wyłączył z gry Alvaro Negredo.

Blisko pokonania Diego Lopeza był Ricardo Costa po jednym z rzutów rożnych. Futbolówka niespodziewanie minęła wszystkich i dotarła do Portugalczyka, lecz stoper nie spodziewał się takiej ewentualności, więc jego strzał - a w zasadzie szturchnięcie piłki kolanem - wylądował nad bramką.

Częściej przy piłce znajdowali się Blanquinegros, których przewaga była zauważalna. Lepiej radzili sobie w operowaniu i pieszczeniu piłki niż goście z Andaluzji. Czasem Jesus Navan lub Jose Antonio Reyes spróbowali groźnego dośrodkowania, jednak podopieczni Valverde "kasowali" każde dogranie.

Jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony, boisko musiał opuścić David Albelda. 35-latek doznał urazu, więc musiał go zastąpić Tino Costa. Nierozgrzany Argentyńczyk natychmiast dostał szansę na wykonanie rzutu wolnego z dobrej pozycji, ale nie zaliczył wejścia idealnego. Jego uderzenie minęło bramkę.

Do przerwy bez większego szumu i emocji. Jak ma w zwyczaju grać zespół "El Txingurri'ego", z dużą dozą spokoju i cierpliwości podchodzili do kolejnego ataku gospodarze z Estadio Mestalla. Ewidentnie jednak po przerwie włączyli większe obroty. Od razu Pablo Piatti, który zszedł na prawą stronę, zanotował dobre wejście do środka i niesygnalizowane uderzenie. Lopez z trudnościami złapał piłkę, lecz było to poważne ostrzeżenie.

Nie minęło wiele czasu, by po wznowieniu gry Los Ches udokumentowali wreszcie swój lepszy byt na boisku. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Dani Parejo, niezawodny Adil Rami strącił piłkę, a Diego Lopeza zaskoczył Roberto Soldado, który zmienił tor lotu futbolówki przed samym bramkarzem. "Żołnierz" posiada jednak dar znalezienie się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Przytomność Hiszpana dała prowadzenie - 1:0.

Po wyjściu na prowadzenie, Valencia cofnęła się ciut do tyłu. Gospodarze oddali inicjatywę, wyczekując na kontrataki. Po jednej z takich akcji Roberto Soldado znalazł się w polu karnym i teatralnie upadł po kontakcie z Fazio. Reprezentant Hiszpanii udowadniał w tym meczu, że prócz tytułu najlepszego hiszpańskiego napastnika, chciałby również otrzymać statuetkę najwybitniejszego "nurka".

W końcu już zawrzało pod bramką Diego Alvesa. Ivan Rakitić bardzo długo przygotowywał się do wykonania rzutu wolnego, aż w końcu zaskoczył obrońców, wystawiając piłkę przed pole karne. Medel otrzymał piłkę idealną, by bez asekuracji defensorów silnym strzałem wyrównać. No właśnie, Chilijczyk przedobrzył ze słowem "siła", gdyż piłka znalazła się wysoko w trybunach. Rakitić był najjaśniejszym punktem zespołu, gdyż chwilę później Chorwat wypuścił swojego bałkańskiego kolegę oko w oko z Alvesem. Potężne uderzenie z powietrza Stevanovicia sparował jednak Brazylijczyk, ratując tym samym walencki klub.

Końcówka - jak określali komentatorzy - to prawdziwe "partidazo"! Akcja za akcję. Po "setce" Sevilli, natychmiast z kontrą wyszła Valencia. Jonas wypuścił Soldado prostopadłym podaniem, a Hiszpan minął bramkarza, jednak później jego strzał do pustej bramki zdążył rozpaczliwą interwencję zablokować Gary Medel. Pomocnik wybił piłkę na rzut rożny, ale...

..."Żołnierz" nie wybaczył sobie po zmarnowaniu tej wybornej akcji. Dośrodkowywał Banega, a w polu karnym znów najlepiej odnalazł się Soldado. Napastnik rodem z Walencji skierował piłkę do bramki głową, kończąc wszelakie spekulacje. 2:0.

Roberto trafił na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, więc Sevilla nie miała już szans na odwrócenie losów tego pojedynku.

Ernesto Valverde jak zawodowy strażak ugasił pożar panujący na Estadio Mestalla. Kolejne zwycięstwo osiągnięte filozofią minimalisty, jednak z bardzo solidną, regularną i skuteczną grą. Kolejny egzamin, tym razem trudniejszy, "El Txingurri" znów zalicza jak piątkowy uczeń. Obecnie "Nietoperze" tracą do miejsca premiowanego grą w Lidze Mistrzów zaledwie jeden punkt, jednak dziś swoje mecze rozegrają jeszcze Betis i Malaga. Widać już spory progres w poczynaniach lewantyńskiej drużyny. Już we wtorek kolejny egzamin. Valencia może otrzymać pytania najwyższego poziomu trudności, gdyż na Santiago Bernabeu rywalem będzie podirytowany, rozzłoszczony i chętny do rewanżu Real Madryt.

Zapraszamy do zagłosowania na najlepszego piłkarza meczu, wytypowania poprawnego wyniku w meczu z Realem i zapoznania się z garścią pomeczowych statystyk:

Przypominamy również, że w dziale Video regularnie pojawiają się skróty całej kolejki Primera Division. Skrót meczu z Sevillą można obejrzeć tutaj.

Kategoria: Składy | Źródło: Własne