Strona główna

Wywiad z 28-latkiem

Tym razem z dziennikarzem SuperDeporte, Pau Fusterem, rozmawiał francuski obrońca, Jeremy Mathieu. Defensor odpowiadał na pytania dotyczące kadry, wzmocnień, nowego sezonu, a także jego życia prywatnego.

Rozpocząłeś okres przygotowawczy rozczarowany brakiem wyjazdu na Euro 2012?

Dla mnie lepiej, że nie pojechałem na Euro, ponieważ miałem uraz ścięgna Achillesa, a gra z takimi niedogodnościami jest niemożliwa. Wyszło dobrze, bo i tak bym nie zagrał, jednak przyznaję, że rozczarowałem się brakiem powołania. Okres przygotowawczy zaczynam optymistycznie, ponieważ chcę jak najlepiej przygotować się do ligi.

Myślisz, że z Deschampsem, nowym trenerem Francji, będzie Ci się lepiej układało? Byłeś zaskoczony dymisją Blanca?

Cóż, nie wiem, bo nie znam go osobiście. W każdym razie nie zamierzam się zmieniać. Będę maksymalnie skoncentrowany na grze w Valencii. Jeżeli będę powołany, to będzie to dla mnie ogromne szczęście, a jeżeli nie, to nic się nie stanie. Po prostu będę dalej pracował. Co z Blanciem? Problemem Francji było zbyt wiele indywidualności. W kadrze brakowało zespołu i jedności, więc nadszedł czas na zmiany.

Słowo "zespół" jest dla was ostatnie bardzo ważne. Pellegrino stara się was zjednoczyć i każdego dnia o tym powtarza.

To prawda, on zawsze myśli o dobru drużyny i podzielam jego zdanie. Jedność jest podstawą każdego zespołu.

Tegoroczne lato spędziłeś w Barcelonie, aby pozbyć się wszelkich urazów. Było warto poświęcić trochę czasu na te rekonwalescencje?

Tak, poświęciłem czas na leczenie falą uderzeniową. Muszę zrobić wszystko co możliwe, aby ścięgno było sprawne. Widać znaczną poprawę, choć nadal nie jestem w stu procentach wyleczony.

Twój jedyny konkurent, Jordi Alba, odszedł z klubu, a nadal nie ma wzmocnień. Jak oceniasz tą sytuację?

Według mnie klub niewiele ryzykuje. Jeżeli przydarzyłaby mi się jakaś absencja, to posiadamy zawodników, którzy z dobrym skutkiem zagrają na boku defensywy.

Najpierw z listy życzeń odpadł Siqueira, później Dídac Vila nie przeszedł testów medycznych, a José Ángel wzmocnił Real Sociedad. Czy tak trudno zakontraktować lewego obrońcę?

Zatrudnianie piłkarzy nie jest moją pracą (śmiech).

Uważasz, że posiadanie dwóch zawodników na każdą pozycję jest dobrym ruchem kadrowym?

Myślę, że tak, ponieważ zdarzają się kontuzje lub zawieszenia za kartki. Z mojego punktu widzenia warto posiadać dwóch piłkarzy na każdą pozycję.

W Dżakarcie Pellegrino przetestował opcję z Guardado na lewej obronie. Co o tym myślisz?

Nie wiem, co z tego wyjdzie. Chyba pierwszy raz tam grał. Spisywał się nieźle, ale nie ma takiego pojęcia o grze w defensywie jak ja.

Klub ma wielkie oczekiwania co do 17-letniego Salvy Ruiza, który grał z wami w okresie przygotowawczym. Jak ten dzieciak się spisuje?

To jeszcze bardzo młody chłopak, ale niesamowicie szybko się uczy. Gra z pierwszym zespołem jest dobra dla klubu, ale przede wszystkim dla jego osobistego rozwoju.

Jakie są Twoje cele przed rozpoczęciem zbliżającego się sezonu?

Na przestrzeni ostatnich lat zawsze starałem się dobrze spełniać rolę obrońcy. Chcę po prostu jak najwięcej grać, ile to tylko możliwe. Cieszyłbym się również z dziesięciu lub piętnastu asyst przy bramkach.

Lubisz zaliczać asysty przy golach partnerów?

Owszem, w zeszłym sezonie zaliczyłem osiem asyst, zabrakło mi dwóch do wykonania celu. Teraz będę się starał poprawić swoje osiągnięcie.

Czeka Cię trudne wyzwanie, ponieważ w zeszłym sezonie zamieniałeś się pozycjami z Jordim Albą, a teraz teoretycznie będziesz typowym lewym obrońcą.

Rzeczywiście tak było. W moim zamyśle zawsze preferowałem grę ofensywną od defensywnej, więc kiedy nadarzy się okazja, to pomogę kolegom w ataku.

Pellegrino na treningu ćwiczył z wami odpowiednie elementy, aby w razie wyjścia do przodu, ktoś zaasekurował twoją pozycję. Co o tym sądzisz?

Warto nad tym pracować. Jeżeli istnieje możliwość podłączenia się do akcji ofensywnej, to trzeba wspomóc partnerów, jednak najważniejsze jest zachowanie równowagi między oboma formacjami.

Uważasz, że Valencia jest zdolna zdobyć tytuł, którego pragnie całe Mestalla od wielu sezonów?

To nie takie proste. W Pucharze Króla bardzo trudno było wyeliminować Barcelonę, a w Lidze Europy mogliśmy zagrać inaczej, by pokonać Atlético. Mam świadomość, że zagraliśmy źle i powinniśmy byli zrobić więcej. W tym sezonie postaramy się zawalczyć w Lidze Mistrzów na tyle, ile to tylko możliwe, więc zobaczymy co z tego wyjdzie.

Barca i Real prawie zawsze są o krok do przodu przed innymi drużynami. Myślisz, że Valencia jest w stanie przerwać tą hegemonię?

W ostatnich latach to bardzo trudne do wykonania. Dla mnie problemem są pieniądze, ponieważ poziom gospodarczy Barcelony i Realu Madryt jest zupełnie inny niż nasz. Z naszymi finansami trudno zakontraktować zawodnika na ich poziomie.

Jednak w ostatnich latach zdarzało wam się walczyć z nimi łeb w łeb, a w bezpośrednich meczach wypadaliście momentami bardzo dobrze.

To prawda, bo na Mestalla przeciwko Barçie zremisowaliśmy 2:2, a z Realem Madryt nawiązaliśmy równorzędne pojedynki. Myślę, że możemy powalczyć, ale rywalizacja w lidze jest bardziej skomplikowana.

Dlaczego we Francji jest inaczej? Jednego roku ligę wygrywa Lille, a następnie Montpellier.

W Hiszpanii sytuacja jest następująca, ale tam zawsze było zupełnie inaczej. Zobaczymy w obecnym sezonie. Myślę, że tym razem PSG wygra rozgrywki ligowe i zostaną mistrzem. We Francji zawsze zdarzały się niespodzianki.

Czy nie byłoby bardziej atrakcyjnie, gdyby od początku rozgrywek nie wiadomo było, kto walczy o mistrzostwo?

Pewnie, że tak, ale liga hiszpańskie według mnie jest zdecydowanie silniejsza od francuskiej. Chociaż podobno wiadomo, że mistrzem będzie Barcelona albo Real, to jednak wolę grać w Hiszpanii.

W Walencji czujesz się bardzo komfortowo. Dlaczego?

Jestem szczęśliwy z wielu licznych powodów. Czuję się dobrze, mam ze sobą rodzinę, a moje dzieci są szczęśliwe z tutejszej szkoły. Wiele dobrych aspektów ma na to wpływ.

Jak oceniasz pompki na treningu po każdej przegranej gierce?

(śmiech) Przynajmniej na końcu ramiona będą silniejsze (śmiech). Są przydatne, bo zawodnicy nigdy nie chcą przegrać i dają z siebie sto procent. Nikt nie chce przegrać. To jeden ze sposobów, aby zwiększyć konkurencję w praktyce.

Valencia zagrał przeciwko Indonezji. Czy to nie dziwne, że klub gra z drużyną narodową?

Owszem, ale nie ma większej różnicy. Pierwszy raz w życiu zdarzyła mi się taka sytuacja. Mecz z Indonezją mógł być trudny, ale nie tak jak chociażby z Anglią albo Francją. Nie znamy ich dobrze, ale mają kilku niezłych piłkarzy.

Dostrzegasz rozwój azjatyckiego futbolu? Chcą mierzyć się z lepszymi rywalami i właśnie dlatego m.in. Valencia przyjeżdża do tych krajów.

Nie wiem, bo nie znam żadnego zawodnika z Indonezji, ale kraje takie jak Chiny czy Japonia mają co raz lepsze ekipy.

Twój najstarszy syn gra w klubowej szkółce. Również będzie bocznym obrońcą?

Nie, nie. Gra na bramce, bo bardzo to lubi. Czasami także na środku obrony, bo chciałbym być takim defensorem jak Víctor Ruiz.

Jaki jest jego ulubiony piłkarz?

Uwielbia Pablo Piattiego, bardzo go lubi.

Kategoria: Wywiady | Źródło: SuperDeporte