Strona główna

Rami:”Myślami też jestem w Valencii”

Michał Świerżyński | 29.12.2011; 19:12

Wywiad z Francuzem

Koniec roku to dobry moment na wspomnienia i refleksje. Adil Rami udzielił dużego wywiadu, w którym opowiada o życiu w Valencii, świętach Bożego Narodzenia, przyszłości i podsumowuje rok 2011 w swoim wykonaniu. Zapraszamy do lektury!

Jako że obchodziłeś niedawno urodziny (27.12) odważę się zapytać, co byłoby dla Ciebie najlepszym prezentem?

Najważniejsze to być zdrowym, aby w życiu osobistym móc cieszyć się zdrowiem ze znajomymi, ale też w życiu zawodowym. Kontuzje bardzo komplikują sezon sportowcom.

Gdzie spędziłeś Święta Bożego Narodzenia?

Moja siostra, jej narzeczony i ich dziecko byli kilka dni w Valencii, ale potem pojechaliśmy do San Rafael(Francja) do domu mojej mamy i tam świętowaliśmy wszyscy:mój brat, starsza siostra, jej chłopak, jej córka... razem z przyjaciółmi było nas 10-12 przy stole.

Co jest najlepsze w tych świętach?

To że możemy spotkać się wszyscy, całą rodziną i porozmawiać. Mieszkam w Valencii, od sześciu miesięcy ciągle pracuję i dużo dla mnie znaczy możliwość powrotu do rodzinnej atmosfery, zobaczenia starych znajomych, z którymi kumpluję się od dziecka, pośmiać się z nimi... Z wielu względów są to wyjątkowe święta, bardzo je lubię.

Które święta były Twoimi ulubionymi od dziecka, Boże Narodzenie 25 grudnia, Twoje urodziny 27, czy też ostatni dzień roku?

To trudne pytanie. Myślę, że nie miałem szczęścia rodząc się 27 grudnia, bo zawsze dostawałem jeden podwójny prezent, ten Bożonarodzeniowy był również tym na urodziny. To było do du...(śmiech). Też nie byłem zadowolony z tego jako piłkarz, bo 25,27 i 31 to za dużo świąt na raz. Ale teraz jestem dorosły, myślę racjonalnie i robię z tego jedno wielkie święto, które zazwyczaj wypada pośrodku, 27 grudnia, dla mojej rodziny i przyjaciół.

Do tej pory mówiliśmy o rodzinnym Ramim, ale skupmy się na piłce. O jaki prezent poprosiłbyś dla Valencii?

Zakończyć sezon w takiej dobrej sytuacji, w jakiej znajdujemy się teraz. Przede wszystkim, świetnym prezentem byłoby zdobycie Pucharu Króla. Możemy to zrobić. I-dlaczego nie-puchar Ligi Europy. Mocno wierzę w to, że zajdziemy daleko w tych rozgrywkach. Nie zapominajmy o lidze-musimy znów zagrać za rok w Lidze Mistrzów.

Po wygraniu ligi i Pucharu Francji z Lille będziesz chciał podtrzymać passę triumfów w Hiszpanii.

Celem Valencii jest ponowne zdobycie mistrzostwa i pomału na pewno do tego dojdziemy. Oczywiście wiemy że Real i Barcelona to dwie mocne ekipy i mają więcej jakości w grze niż my. To normalne, trzeba się do tego przyzwyczaić, ale nie boję się namieszać w ich rywalizacji.

Rok 2011 był dla Ciebie świetny jako dla piłkarza, nie sądzisz?

No pewnie! Zagrałem bardzo dużo meczów i jestem fizycznie podmęczony sezonem. To był niesłychany rok: podwójna korona z Lille, powołania do reprezentacji Francji, zagramy na Mistrzostwach Europy... no i mój transfer do Valencii. Przyjście tutaj było bardzo ważnym krokiem dla mnie, bo to większy klub niż Lille. Na początku bałem się adaptacji, języka i w ogóle, ale teraz mogę powiedzieć, że kończę rok 2011 bardzo zadowolony.

Zaspokojony, ale zmęczony.

Tak, to trudna sytuacja. Jak jest się już trochę zmęczonym, umysł nie funkcjonuje tak samo. Myślisz, że twoim ciałem jest wszystko w porządku kiedy tak nie jest. W Lille miałem tak samo, grałem wszystko. Przychodzi w końcu taka chwila, w której tracę swoje walory: prędkość, siłę uderzenia.. Teraz mamy kilka dni odpoczynku. Ogólnie mnie to nie martwi, to normalne kiedy gra się dużo spotkań.

Powiedziałeś, że bałeś się adaptacji do drużyny. Wiedząc jakim jesteś żartownisiem trudno mi w to uwierzyć, ale niech będzie... Kto Ci pomagał na początku?

Dużo rozmawiałem i wciąż rozmawiam z drugim trenerem, Juanem Carlosem Carcedo, a potem ze wszystkimi graczami po równo, normalnie. W sumie to było łatwe dzięki mojej otwartości.

Według tego co mi mówili, dobrze pan wpłynął na Francuzów w Valencii. Na przykład na Jérémiego Mathieu.

Nie wiem jaki był wcześniej.

Mało gadatliwy.

Tak? Teraz rozmawia z nami normalnie, śmieje się ze wszystkimi. Nie wiem czy ja miałem na to jakiś wpływ, ale to zawsze coś pozytywnego dla całego zespołu.

Kolejnym, który zyskał na Twoim transferze jest Sofiane Feghouli. Z mało liczącego się gracza wydobył z siebie tyle umiejętności, że często jest brany pod uwagę przy wybieraniu składu.

‘Soso’ to bardzo silny zawodnik. Młody, ale świadomy tego, że ciężką pracą i poświęceniem może stać się wielkim piłkarzem. Feghouli gra i technicznie i fizycznie. Podoba mi się, bo pomaga w defensywie. To typ piłkarza podstawowego, który spaja formacje aby były bardziej trwałe i wkłada w to dużo serca.

Powróćmy znów do Adila Ramiego. We Francji chcieli przedłużyć Twój kontrakt o rok, ale zdecydowałeś się na Valencię. Co myślisz o tej decyzji teraz?

Bardzo podoba mi się tu w Valencii. I ciałem i myślami jestem tutaj, nie zawracam sobie głowy innymi klubami. Chciałbym zrobić tu coś znaczącego, historycznego.Skończyć ligę co najmniej na 3 miejscu, aby znów zagrać w Lidze Mistrzów. Potem zaczynają się Mistrzostwa Europy i nie chcę myśleć o niczym innym. Dogaduję się dobrze z Unaiem, z prezesem klubu, z Carcedo, z innymi zawodnikami. Miasta może tak dobrze nie znam, ale mam czas aby to w spokoju nadrobić.

Więc możemy ogłosić kibicom że co najmniej do sezonu 2012/2013 Rami będzie grał w Valencii?

Tak. Bardzo bym chciał aby tak było. Oczywiście z opaską kapitana (śmiech). To taki żart, ech.. ale naprawdę chciałbym zdobyć coś znaczącego i zostać zapamiętanym.

Nie wzrasta Ci poczucie własnej wartości, kiedy słyszysz o zainteresowaniu takich klubów jak Barcelona i Manchester United?

Takie historie są dobre na plotki, żeby gazety się sprzedawały.

No tak, ale...

Dla mnie to oznacza, że dobrze pracuję na treningach. To będzie też dobre dla Valencii jeśli pewnego dnia przejdę do wielkiego klubu. Ale teraz nie spieszę się, mam jeszcze na to czas.

Wybiegając w przyszłość, co byś wybrał: transfer do Anglii czy kontynuację gry w Hiszpanii?

Jest mi dobrze w Hiszpanii, jest inaczej niż we Francji czy Anglii. Na wyspach dużo zależy od gry fizycznej. Ja na szczęście jestem dobrze zbudowany, ale tu gra się dużo piłką. Wiem, że czasem kiedy jestem przy piłce, odbija mi(śmiech). Pracuję z Unaiem nad tym, chcemy to wyeliminować, bo moja mentalność każe mi czasem wyjść z piłką do przodu.

Czego nauczyłeś się w Valencii?

Wyprowadzenia piłki, gry z bramkarzem i najbliższymi zawodnikami. Tempo gry jest szalone. Lubię pobiegać, wyjść do ataku i wrócić do obrony. Pomimo tego, że teraz jestem zmęczony to lubię nabijać metry.

Który z napastników La Liga sprawił ci najwięcej kłopotów?

W Hiszpanii poziom gry jest wysoki. Nawet ekipy ze środka tabeli grają dobry futbol. Jeśli musiałbym wskazać...Messi albo Falcao. Ech...to trudne! Falcao to zawodnik, który dobrze gra głową, i trzeba być bardzo skoncentrowanym, aby nie miał żadnych szans tego wykorzystać, co jest trudne bo bardzo się stara.

A spośród kolegów z drużyny, kto wywołał na Tobie największe wrażenie?

Éver Banega i Soldado. Éver to piłkarz bardzo techniczny, bardzo ważny dla drużyny, ponieważ w sytuacjach w których znajdujemy się pod presją on pozwala nam z niej wyjść, konstruuje grę. Z kolei Roberto to bardzo silny i skuteczny napastnik ze świetnym wykończeniem. Co więcej, jako osoba jest wspaniały. Elegancki, sympatyczny...

Co ciekawe, możesz się z nim zmierzyć w finale Mistrzostw Europy tego lata.

(Śmiech) Tak, byłoby genialnie. Myślę że Francja dojdzie do finału, a Hiszpania nie wyjdzie z grupy... Niee to taki żart. Myślę że Hiszpania i Niemcy są faworytami. Ludzie wiedzą, że nasza drużyna jest młoda, ale Francja to zawsze Francja.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Superdeporte