Strona główna

„Najładniejszego gola chciałbym strzelić Chelsea”

Michał Świerżyński | 03.12.2011; 00:40

Wywiad z brazylijskim napastnikiem

Jonas udzielił wywiadu w pociągu powrotnym z Vallecas, w którym opowiedział o ostatnio zdobytych bramkach i dobrym okresie, jaki obecnie przeżywa Valencia. Zapraszamy do lektury!

– Jak mija podróż?

– Dobrze, podoba mi się bardziej niż lot samolotem!

– Lepiej czujesz się na ziemi niż w powietrzu, tak?

– Tak, wolę podróżować pociągiem.

– Ale jedziemy szybko, prędkość dochodzi do 284 km/h

– (Śmiech) Tak więc dojedziemy wcześniej.

– Powiedzieli mi, że grałeś z kolegami...

– ... w Chińczyka! (śmiech) Ale w samolocie czasem też się to zdarza. Tutaj jest łatwiej... a poza tym to trochę boję się samolotów.

– Widzę, że jesteś szczęśliwy pod każdym względem

– Tak, muszę być szczęśliwy przez to co się dzieje. Wszystkie sprawy idą mi bardzo dobrze i dzięki temu jestem zadowolony i szczęśliwy. Nie mam prawa narzekać.

– To szczęście przenosi się także na boisko, czy to właśnie to, że strzelasz tam gole czyni Cię tak szczęśliwym?

– Po trochę wszystkiego. Rodzina, koledzy, praca... Wszystko układa się świetnie i dzięki temu strzelanie goli przychodzi z łatwością. Ale dalej muszę pracować, aby dalej wszystko tak dobrze wychodziło.

– I strzeliłeś debiutanckiego gola w lidze

– Tak, to był mój pierwszy gol w hiszpańskiej lidze. Już od dawna starałem się, aby coś wpadło, ale nie udawało się. Wytrzymałem ten trudny okres i w końcu przyszedł moment na tę pierwszą bramkę, ale mam nadzieję, że tuż po niej przyjdą kolejne. („Nie mów na niego Jonas, mów gol” mówi do mnie Braulio kiedy przechodzi obok nas. Jonas patrzy na niego, uśmiecha się i podnosi kciuk do góry.)

– Z taką formą to pewne... Trzy bramki w Lidze Mistrzów i jeden w lidze w mniej niż miesiąc.

– Tak, oby ta forma utrzymała się jeszcze długo. Dla napastnika to ważne, aby zawsze być w formie, bo podnosi to pewność siebie i wszystko staje się łatwiejsze.

– I bramkarze mają do Ciebie większy szacunek!

– Tak, zdobyłem bramki w lidze, w Lidze Mistrzów, ale wcześniej pomimo tego, że się starałem to nic nie wpadało. Mimo to wiedziałem, że kiedy już uda się strzelić pierwszego, przyjdą i kolejne. Nie miałem też szczęścia ze słupkami, ale pracowałem nad tym na treningach i to się skończyło.

– Dwa przeciwko Bayerowi, jeden przeciwko Genk i teraz kolejny przeciwko Rayo, dzięki któremu udało się wygrać trudny mecz. Z tych wszystkich, który był najlepszy?

– Wierzę, że ten najlepszy dopiero nadejdzie. Mam nadzieję, że najładniejszego gola strzelę w Londynie przeciwko Chelsea i pozwoli nam to wyjechać stamtąd z awansem do fazy pucharowej.

– Jaki był sposób na to, abyś zmienił się w napastnika, który nie odpuszcza?

– Myślę, że to dzięki ciężkiej codziennej pracy na treningach. Przyszedłem z innego regionu, z brazylijskiej piłki i przez to musiałem od pierwszych chwil starać się zgrać z kolegami i porozumieć z trenerami... Włożyłem duży wysiłek w to, aby osiągnąć to co mam teraz.

– Czy pomogła Ci też zmiana pozycji na trochę bardziej cofniętą, jako drugi napastnik?

– Tak, to bardzo ważne. Zostało mi jeszcze wiele rzeczy, których muszę się nauczyć, ale powoli coraz lepiej odnajduję się w drużynie i czuję się wygodniej na mojej pozycji. Zauważyłem też, że poprawiłem się w obronie, co jest ważne dla całej drużyny. Przyjechałem do Valencii z nastawieniem jedynie ofensywnym, nie myślałem, że będę też uczył się bronić. Dużo nad tym pracowałem i teraz zdaję sobie sprawę z tego, że wracam się pod swoją bramkę, czego w Brazylii nie robiłem, odbieram piłki, wychodzę do zagrań i dopiero idę do przodu atakować. To jest to, co lubię najbardziej.

– Co więcej, znalazłeś dobrego partnera w ataku. Łatwiej Ci grać z Soldado u boku?

– Tak (śmiech). Jestem bardzo zadowolony z tego, że mogę grać obok niego. Ale lubię tez grać z Adurizem. Najważniejsze jest to, że pomagamy sobie zdobywać bramki, które sprawiają, że nasza drużyna ciągle wygrywa. Ale nie tyczy się to tylko napastników. Dużo pomagają też tacy zawodnicy jak Feghouli, Pablo, Piatti… Oni wszyscy są dobrymi graczami.

– Kolejnym z nich jest Tino Costa, z którym często świętujesz zdobyte bramki

– (Śmiech) Tak, zawsze sobie żartujemy i dlatego nasze celebracje wychodzą zabawnie. Tino też potrafi zdobywać bramki, co również jest ważne dla Valencii.

– Czy zadedykowałeś komuś gola z Vallecas?

– Tak, zadedykowałem go fizjoterapeucie, Luisowi. Powiedziałem mu w szatni, że jeśli strzelę, to ten gol będzie dla niego. I kiedy tak się stało wskazałem na niego (Jonas mówi to głośniej, aby Luis Baraja, który siedzi dwa miejsca dalej, usłyszał o czym mówimy, i zaczyna się śmiać. „Żartowaliśmy sobie w szatni!” – wyjaśnia).

– Czy to jest Twój najlepszy moment, odkąd jesteś w Valencii?

– Myślę, że tak. W ostatnich meczach strzeliłem kilka goli i jest to ważne tak dla mnie, jak i dla całej drużyny. Ważne są też dla mnie asysty, gram dobrze i coraz lepiej czuję się na boisku, z czego jestem zadowolony.

– O kim sobie przypominasz teraz, kiedy wszystko się tak dobrze układa?

– O moich bliskich, którzy mnie wspierają. Zawsze mam tu ze sobą kogoś z rodziny, co bardzo mi pomaga.

– Gdybym był selekcjonerem reprezentacji Brazylii, nie miałbym wątpliwości co do Twoich powołań

– (Śmiech) Dziękuje. Bycie powołanym to piękne doświadczenie, chciałbym na koniec roku znów być w reprezentacji. To byłoby dla mnie największa nagroda za ciężką pracę, ale jeśli chcę pojechać, muszę pracować równie ciężko jak dotąd. Miejsce w kadrze musiałem sobie wywalczyć, bo jest o nie bardzo trudno, więc teraz bardziej niż kiedykolwiek będę pracował na treningach.

– Pomówmy o Valencii. Idziecie jak burza, ale gdzie znajduje się limit waszych możliwości?

– Wierzę, że trzeba przełamywać bariery, a gdzie jest nasza? Sami tego nie wiemy. Ciągle musimy chcieć więcej i więcej. Wygraliśmy z Rayo, ale już teraz musimy myśleć o meczu z Espanyolem.

– Teraz w waszym zasięgu jest to co wydawało się nieprawdopodobne, awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

– Tak, bardzo chcemy wygrać w Londynie. Obym strzelił i oby to był gol, który pozwoli nam awansować.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Superdeporte