Strona główna

Drużyna 8. kolejki Primera Division

Łukasz Kwiatek | 18.10.2011; 23:00

Kto zasłużył na wyróżnienie?

Tym razem Barcelona i Real Madryt okazały się odporne na „wirus FIFA”. Przerwa na mecze reprezentacyjne uderzyła przede wszystkim w Valencię i Atletico, nie pomogła również w przezwyciężeniu kryzysu Villarrealu. Trudno wyjaśnić formę Levante – podopieczni Juana Ignacio Martineza wygrali piąty mecz z rzędu i w tabeli ustępują wyłącznie „Dumie Katalonii”.

Leo Messi kolejny raz powetował sobie nieudany wyjazd reprezentacyjny w spotkaniu Primer Division. Ofiarą intuicyjnej współpracy Argentyńczyka z Andresem Iniestą i Xavim padł Racing Santander, ale zielono-biali i tak wypadli najlepiej ze wszystkich hiszpańskich zespołów wizytujących w tym roku Camp Nou.

Niby wszyscy wiedzą, że pozwolenie Realowi Madryt na błyskawiczną wymianę kilku podań na większej przestrzeni nieuchronnie prowadzi do tragedii, a jednak Real Betis stał się kolejnym zespołem, który, zamiast się zamurować i zmuszać „Królewskich” do wchodzenia z piłką do bramki, przyjechał na Santiago Bernabeu „grać swoje”. Za radosny, beztroski futbol „Verdiblancos” zostali skarceni przez Gonzalo Higuaina, który nie miał problemów z wykańczaniem sytuacji stwarzanych przez Cristiano Ronaldo i Angela Di Marię. To była już trzecia porażka Betisu z rzędu, o wcześniejszej serii czterech zwycięstw chyba nikt już nie pamięta.

Levante idzie na mistrza

17 punktów – w tym 15 w pięciu ostatnich meczach – to więcej, niż Levante zdobyło w całej pierwszej rundzie ubiegłorocznych rozgrywek. Wspaniała seria „Granotes” nie musi się skończyć tak gwałtownie jak ta Betisu. Zespół, który ograł Real Madryt, a ostatnio rozprawił się z Malagą, jak dotąd stracił zaledwie trzy bramki i ciągle nie zasmakował goryczy porażki, ma prawo śmiało spoglądać w terminarz. Nawet jeśli trudno podać jakiekolwiek argumenty za tym, że Levante może nadal wygrywać.

Przypadek Levante można opisać historią dwóch bodaj najbardziej wyrazistych postaci tej drużyny. 36-letni stoper Sergio Ballesteros musi racjonalnie gospodarować parą w płucach. Nie goni za rywalami do utraty tchu, mijają wieki, zanim zdoła zebrać się do sprintu, ale za to wie, gdzie się ustawić, by rywal odbił się od niego w drodze po piłkę albo został na spalonym; potrafi przewidzieć, kiedy mocniej nacisnąć ciałem (którego mu bynajmniej nie brakuje), kiedy ukradkiem odepchnąć przeciwnika i jak kogoś staranować, by sędzia nie odgwizdał przewinienia. Z kolei skrzydłowy Juanlu, zanim z powodzeniem osiadł w drużynie z Walencji, tułał się od klubu do klubu, w osiem lat trenując w ośmiu różnych zespołach. Zdarzało się, że w którymś nawet nie zadebiutował.

Cała kadra Levante to jeden wielki zbiór weteranów, przeganianych z klubu do klubu, w których zawodzili lub zostawali spisani na straty. Średnia wieku wyjściowej jedenastki z meczu z Malagą wyniosła niemal 32 lata, niemal wszyscy trafili do Levante bezpośrednio przed obecnym lub poprzednim sezonem. Poza wiekiem i doświadczeniem, nie brakuje im również wyrachowania, siły fizycznej i taktycznej konsekwencji. Bezlitośnie wykorzystują każdy błąd rywala, wykańczając kontrataki w stylu, jakiego nie powstydziłby się Real Madryt.

Rozczarowujące remisy Valencii, Atletico i Villarrealu

Nawet odzyskanie „własnych walorów i swojego ducha” – o czym po meczu z Getafe przekonywał trener Juan Carlos Garrido – nie pomogło Villarrealowi w zdobyciu kompletu punktów w starciu z Getafe, między innymi dlatego, że swoje walory odzyskał środkowy obrońca „Azulones” – Roberto Cata Diaz. Argentyńczyk skutecznie uprzykrzał życie Giuseppe Rossiemu, który, mimo kilku niezłych sytuacji, nie zdołał strzelić swojej 55. bramki w barwach „Żółtej Łodzi Podwodnej”, co dałoby mu pozycję najskuteczniejszego zawodnika w historii tej drużyny.

Podobny problem jak z Villarreal z Rossim miały w ostatniej kolejce ze swoimi najlepszymi strzelcami Valencia oraz Atletico. Roberto Soldado został wyproszony z pola karnego przez obrońców Mallorki i chyba sam do końca nie wiedział – podobnie jak cała drużyna Valencii – co w takiej sytuacji ze sobą począć na Iberostar Estadio. Wprawdzie decyzja sędziego o rzucie karnym dla gospodarzy była dla Valencii surowa jak ryba w sushi, to jednak nic nie usprawiedliwia straty punktów „Nietoperzy”. W żadnym meczu w bieżącym sezonie nie potrafili oni wypracować dwubramkowej przewagi, co zemściło się w końcówce ostatniego spotkania.

Taki sam dorobek bramkowy jak Rossi i Soldado wypracował w meczu z Granadą Radamel Falcao. Gwiazdor Atletico może się tłumaczyć, że gdy był na boisku, partnerzy nie obdarzali go zbyt wieloma interesującymi podaniami, a na domiar złego swój dzień miał bramkarz Granady, Roberto. Jednak „Rojiblancos” nie po to wydali na Kolumbijczyka ponad 40 mln euro, by ten dawał pokaz bezproduktywności w starciach z beniaminkami.

Z potknięć Valencii, Atletico, Villarrealu i porażki Malagi najbardziej zadowoleni muszą być fani Sevilli. Ich zespół, choć stylem ciągle nie przekonuje, potrafi rozstrzygać mecze na swoją korzyść. Pierwszą bramkę w sezonie mógł celebrować tradycyjnie bardzo aktywny Manu del Moral, który zabójczym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi Sportingu Gijon.

Muniain olśniewa, Bilbao wychodzi na prostą

Wygląda na to, że z kryzysem pożegnało się za to Bilbao. Marcelo Bielsa zrezygnował z bezowocnego eksperymentowania taktyką i postawił na sprawdzone u Basków ustawienie 4-2-3-1. Najważniejszą innowacją wprowadzoną przez argentyńskiego szkoleniowca jest rola Ikera Muniaina, przesuniętego ze skrzydła na środek boiska. Decyzję można uznać za strzał w dziesiątkę – 19-latkowi można było zarzucić wyłącznie problemy ze zdobywaniem bramek, a teraz będzie miał więcej okazji do wyrabiania instynktu strzeleckiego. Znamienne, że Muniain rozwija się w przerażającym tempie, a mimo to pozostaje w cieniu. Gdyby był piłkarzem Realu Madryt lub FC Barcelony, cały świat już dawno zwariowałby na jego punkcie.

Drużyna kolejki według INTERIA.PL:

Jedenastka kolejki: Roberto (Granada) – Andoni Iraola (Bilbao), Roberto Cata Diaz (Getafe), Sergio Ballesteros (Levante), Didac Vila (Espanyol) – Xavi (Barcelona), Iker Muniain (Bilbao), Andres Iniesta (Barcelona) – Gonzalo Higuain (Real Madryt), Helder Postiga (Saragossa), Leo Messi (Barcelona)

Ławka rezerwowych: Javi Varas (Sevilla), Borja Ekiza (Bilbao), Martin Caceres (Sevilla), Angel Di Maria (Real Madryt), Jose Barkero (Levante), Cristiano Ronaldo (Real Madryt), Manu del Moral (Sevilla)

Nagroda im. związku zawodowego szewców – Adil Rami. Francuz, zbulwersowany kontrowersyjnym rzutem karnym, poważnie obraził przodków arbitra głównego, za co prawdopodobnie przyjdzie mu pokutować przez dwie kolejki. To może być dla Valencii bardziej bolesna strata niż dwa zgubione ma Majorce punkty.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Interia