Strona główna

Drużyna 4. kolejki Primera Division

Łukasz Kwiatek | 19.09.2011; 14:03

Kto zasłużył na wyróżnienie?

W trzech rozegranych kolejkach hiszpańskiej pierwszej ligi komplet punktów wywalczyły tylko dwa zespoły. I nie ma w tym gronie ani Realu Madryt, ani FC Barcelony.

Levante miało być dla Realu Madryt łatwym łupem, jednak ekonomiczna przepaść dzieląca obydwa kluby nie przełożyła się na przebieg gry. Granotas, od 40. minuty grający z przewagą jednego zawodnika, zdołali odrzucić piłkarzy Realu na bezpieczną odległość dzięki ofiarnej grze i żelaznej dyscyplinie w defensywie, której trzon stanowili Sergio Ballesteros i Javi Venta. Królewscy słusznie domagali się rzutu karnego po ręce obrońcy Levante w polu karnym, ale nawet niekorzystna dla nich decyzja arbitra nie usprawiedliwia zupełnie bezbarwnej gry podopiecznych Jose Mourinho.

Przed spotkaniem z Osasuną Marca przypominała, że ewentualna wpadka Barcelony będzie oznaczała jej najgorszą serię od ponad trzydziestu miesięcy. Jednak w ramach poprawy nastrojów, popsutych dwoma kolejnymi remisami, zawodnicy Pepa Guardioli zafundowali sobie terapię bramkową. Niemal wszystkie z ośmiu trafień wypracował ofensywny kwartet: Leo Messi, Cesc Fabregas, David Villa i Dani Alves. Oszałamiająco wyglądała zwłaszcza współpraca pierwszej dwójki.

Popisy beniaminków, Betis wiceliderem

Ofiarami Rayo Vallecano, Betisu i Grenady – czyli trójki beniaminków – zostały w tej kolejce Getafe oraz dwa zespoły występujące w europejskich pucharach – Bilbao i Villarreal. Pierwsze z trójki, Rayo, wygrało wyjazdowy mecz z Getafe, w którym całkowicie zawiedli Dani Guiza oraz Pedro Leon, zbyt zagubieni i rozkojarzeni, by mogli pokonać bramkarza Daniego Gimeneza.

Na szczególne uznanie zasługuje Betis, aktualny wicelider klasyfikacji, dzięki trzem punktom wydartym Athletic Bilbao na San Memes. Drużyna Pepe Mela gra wyjątkowo intensywnie, nieustannie na pełnej szybkości i nie marnuje czasu na atak pozycyjny. Piłkarze z Estadio Benito Villamarin, którym nie brak fantazji ani wyszkolenia technicznego, sami pchają się do pojedynków jeden na jeden i brawurowymi rajdami przeszywają defensywne szeregi rywali. Skrzydłowi Jefferson Montero i Jonathan Pereira wyglądają na boisku jak wcielone tornada, emitujące energię jakiej nie powstydziłaby się niejedna bomba termojądrowa.

Takie nastawienie zupełnie wybiło z rytmu Bilbao, w którym jedynie Iker Muniain był zdolny do efektywnej gry w stylu podobnym do preferowanego przez Betis. Z prowadzeniem rozgrywanego w szalonym tempie spotkania nie radził sobie arbiter Ayza Gamez, któremu głównie na niekorzyść Bilbao umknęło kilka kontrowersyjnych wydarzeń.

Żółta Łódź na dnie

Ikechukwu Uche, kupiony przez Villarreal z Saragossy ostatniego dnia okienka transferowego i natychmiast wypożyczony do Granady, osobiście pozbawił swój macierzysty klub punktów w niedzielnym spotkaniu. Villarreal obecnie wyprzedza w tabeli wyłącznie Sporting Gijon, w dodatku od porażki z Bayernem Monachium rozpoczął występy w Lidze Mistrzów. Dzięki bramce Uche Granada pokazała Fernando Roigowi, prezydentowi Amarillos, że gorąco popierana przez niego zmiana sposobu sprzedawania praw do transmisji telewizyjnych nie zagwarantuje Villarrealowi automatycznie zdobywanych punktów. Być może ratowanie ligi hiszpańskiej – jak określa przyświecający mu cel prezydent Villarrealu - Roig powinien zacząć od wymiany trenera swojego zespołu.

Z intensywnej terapii na szczyt tabeli

Valencia nie leży już na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej – mówił niedawno o sytuacji ekonomicznej prezydent Manuel Llorente, człowiek odpowiedzialny za to, że Nietoperze ostatecznie uniknęli bankructwa. Z kolei utrzymanie wysokiego poziomu sportowego Valencii jest dziełem sekretarza technicznego Braulio Vazqueza, który zdołał tanim kosztem zastąpić sprzedane gwiazdy. Uzdrawiający wpływ na cały zespół ma szczególnie nowa para środkowych stoperów: Adil RamiVictor Ruiz. Z tym duetem w składzie Valencia jeszcze nie straciła bramki.

Choć dobrze funkcjonowała również defensywa Sportingu Gijon, a szczególnych cudów dokonywał stoper Alberto Botia, niezawodny Roberto Soldado znalazł drogę do siatki. Jedno trafienie wystarczyło, by Valencia wywalczyła pozycję lidera, którą w środę spróbuje obronić przed rozpędzoną FC Barceloną.

Vicente Calderon ma nowych ulubieńców

Punkty przestały gubić Atletico, Malaga i Sevilla, postrzegane jako kandydaci do gry w europejskich pucharach. O ile obydwa andaluzyjskie kluby zaliczają wahania formy – choć nie tyczy się to wszystkich zawodników, szczególnie Joaquina Sancheza i Diego Perottiego - o tyle Atletico z meczu na mecz rośnie w siłę. W starciu z Racingiem Santander próbkę swoich możliwości zaprezentował tercet nowych zawodników: Radamel Falcao - autor trzech goli - oraz asystujący mu Arda Turan i Diego Ribas. Publiczność Vicente Calderon może szybko przestać ronić łzy po Diego Forlanie i Sergio Aguero.

Drużyna 4. kolejki Primera Division według INTERIA.PL:

Jedenastka kolejki: Dani Gimenez (Rayo Vallecano) – Alberto Botia (Sporting), Sergio Ballesteros (Levante), Victor Ruiz (Valencia) – Dani Alves (Barcelona), Benat (Betis), David Albelda (Valencia), Cesc Fabregas (Barcelona) – Luis Garcia (Saragossa), Radamel Falcao (Atletico), Leo Messi (Barcelona)

Rezerwowi: Vicente Guaita (Valencia), Javi Venta (Levante), Nacho (Betis), Arda Turan (Atletico), Jonathan Pereira (Betis), Joaquin Sanchez (Malaga), David Villa (Barcelona)

Zemsta kolejki, nagroda im. Aleksandra Fredry – Luis Garcia (Saragossa). Nie wiadomo, czy Luis Garcia miał się za co mścić na byłych kolegach z drużyny, ale pewne jest, że bez niego Saragossa nie wygrałaby z Espanyolem. Były kapitan Papużek, po sześciu sezonach spędzonych w Katalonii, ostatniego dnia okienka transferowego przeniósł się do Saragossy, wprawiając w osłupienie kibiców i dziennikarzy. W spotkaniu z Pericos zmarnował rzut karny, ale i tak dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Interia