Strona główna

Jonas: "Lubię mieć wpływ na wynik meczu"

Kamil Guziak | 07.09.2011; 17:35

Rozmowa z klubową '7'

Ściągnięty zimą z Grêmio Porto Alegre za 1,2 miliona euro król strzelców ligi brazylijskiej sezonu 2010/11 miał uzupełnić lukę po odejściu Davidów Villi i Silvy. Po półrocznym pobycie w Valencii udowadnia, że jego transfer był ruchem niemal doskonałym. Dziś śmiało stawia sobie cele na aktualny sezon - przekroczyć granicę 10 bramek i asyst.

Odkąd trafiłeś do Valencii minęło siedem miesięcy. Czy dostosowałeś się już całkowicie do klubu i miasta?

Czuję się tu naprawdę świetnie. Moje przybycie tutaj w lutym, w połowie sezonu, było dobrą decyzją, ponieważ miałem czas, by dostosować się do nowego klubu, systemu gry oraz partnerów z drużyny. Teraz znam ich lepiej, wiem czego oczekują. Te miesiące bardzo dobrze wpłynęły na moją aklimatyzację w Valencii.

Brazylijczycy są zawsze związani z ojczyzną. Czy nie odczuwasz tęsknoty, takiego brazylijskiego saudade?

Oczywiście, że odczuwam tęsknotę, najbardziej brakuje mi rodziny. W Brazylii zostawiłem moich rodziców i braci, których nie widziałem już kilka miesięcy. Jestem od nich daleko i mogę z nimi rozmawiać tylko przez telefon, ale tęsknota i pragnienie zobaczenia ich są wielkie.

A jeśli chodzi o piłkę nożną? Jesteś tym samym Jonasem z Grêmio?

Gra w Valencii różni się od tej w Grêmio, ale to mi odpowiada, gdyż muszę się bardziej angażować. W Brazylii byłem skupiony na grze wyłącznie z przodu, taka była moja rola. Lubię to, ponieważ mogę asystować przy wielu bramkach. Mój ostatni sezon w Grêmio to nie tylko korona króla strzelców, ale także naprawdę wiele asyst. Uwielbiam być przy piłce i wybierać najlepsze możliwe opcje jej rozegrania. Jestem szczęśliwy w Valencii i nadal będę ciężko pracował, abym był gotowy do gry zawsze, kiedy trener i drużyna będą mnie potrzebować.

Mestalla cieszy się, że na pozycji mediapunta występuje zawodnik, który gra z głową, lubi grać szybko i nie drybluje, kiedy może stracić piłkę.

To prawda, na boisku nigdy nie jestem egoistą, bo przecież piłka nożna jest sportem drużynowym. Niektóre sytuacje wymagają od nas, byśmy byli indywidualistami, ale najważniejsze jest, by osiągać cel jako zespół.

Przez pół roku spędziłeś na boisku łącznie 711 minut, zdobywając trzy bramki oraz trzy razy asystując. Czy to progres odnośnie poprzedniego sezonu?

Moim celem jest ciągła, aczkolwiek stopniowa poprawa gry, bo im więcej i lepiej gram, tym jestem szczęśliwszy. Jednak by tak się stało, każdego dnia muszę ciężko trenować. W tym sezonie chcę dać drużynie wiele goli i asyst, ponieważ wszyscy na tym skorzystamy.

Czy możliwe jest, aby te liczby były dwucyfrowe? Więcej niż dziesięć asyst i więcej niż dziesięć goli w sezonie?

Tak, do tego dążę. To byłoby dobre osiągnięcie.

Zdecydowanie, możliwości gry jest wiele mając w składzie takich graczy jak Piatti, Bernat, Canales, Soldado czy Aduriz.

Tak, ale szeroki skład to konieczność, kiedy mamy grać w trzech różnych rozgrywkach. Konkurencja zwiększa poziom zespołu, nie tylko w przednich formacjach, ale także w środku obrony i na skrzydłach. Valencia będzie silna we wszystkich rozgrywkach, pokazując swoją wysoką jakość. Ale tylko będąc drużyną możemy zakończyć ten sezon sukcesem.

Grałeś już na różnych pozycjach, głównie jako rozgrywający i napastnik. W sparingach pojawiałeś się jednak także na prawej i lewej stronie.

Tak, ale na gra na prawym skrzydle mi się nie podoba. Rozmawiałem o tym z Unaiem. Jeśli kiedykolwiek zajdzie potrzeba, abym zagrał na skrzydłach, to wolę lewą stronę, by schodzić do środka. Swego czasu gra na tej pozycji szła mi całkiem dobrze. W Brazylii grałem jednak jako mediapunta, drugi napastnik, często grałem na szpicy oraz niejednokrotnie na lewym skrzydle. Gra na tych pozycjach nie będzie dla mnie problemem.

Twoje pojawienie się na pozycji rozgrywającego w meczu z Racingiem odmieniło losy spotkania. Kiedy wchodziłeś na boisko na tablicy widniał niekorzystny dla Valencii rezultat 2:3.

Tak (śmiech)... Spojrzałem na tablicę wyników i powiedziałem "Jest 2:3! Mój Boże! Musimy poprawić naszą grę!". Ostatni fragment meczu był kluczowy, byłem bardzo zadowolony widząc wbiegającego w pole karne Soldado. Cieszę się, że mogłem pomóc zespołowi podnieść się, co przyniosło następną bramkę. Valencia odniosła wielkie zwycięstwo, a to bardzo ważne na początku sezonu.

Atak Jonas-Soldado. Brzmi nieźle. Jak to widzisz?

Rozumiemy się doskonale, łatwo jest mu odegrać piłkę, ponieważ świetnie się ustawia. Soldado w ataku jest bardzo inteligentny, podobnie zresztą jak Aritz (Aduriz), Piatti... wszyscy napastnicy są szybcy, ruchomi i mądrze prowadzą grę, jednak to Soldado przeżywa fantastyczny okres w swojej karierze, strzela mnóstwo goli, co jest niezbędne dla zespołu.

Powiedziałeś: "Zwycięstwo jest ważne na początek". Czy możesz sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby Valencia nie odrobiła tej straty?

Uff, trudno byłoby wytrzymać tyle dni bez możliwości rehabilitacji, z myślą o porażce. Teraz jednak wiemy, że możemy dodać trzy punkty w klasyfikacji.

Zwycięstwo stawia Valencię w komfortowej sytuacji, ale Real i Barcelona wygrały bardziej zdecydowanie.

To prawda. Mecz Barça-Villarreal widziałem w TV. Zobaczyłem imponujący zespół, który jest w stanie utrzymać piłkę w środku pola przez cały mecz, z akcentami szybszej ofensywnej gry. Real i Barça to wielkie zespoły, prezentują niesamowicie wysoki poziom i trzeba będzie dać z siebie wszystko, by im sprostać. Musimy jednak stanąć z nimi do walki, nie dać się zaskoczyć i być blisko nich w klasyfikacji, choć wiem, że będzie to bardzo trudne.

Ale jest to możliwe?

Oczywiście, ale jest to bardzo skomplikowane. Wiemy, że w szeregach Barcy i Realu są najlepsi gracze. My również mamy warunki, by walczyć o tytuł, a już na pewno, by zająć trzecie miejsce. Naszym celem jest zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie.

W swoim debiucie w Lidze Mistrzów zagrałeś 16 minut w przegranym spotkaniu z Schalke. Wiem, że drużyna będzie teraz bardziej zmotywowana, by udowodnić, że ta porażka była tylko wypadkiem przy pracy, a Valencię stać na więcej.

Musimy pokazać, że mamy ambicje. Jednym z powodów, dla których przybyłem do Valencii była właśnie możliwość gry w Lidze Mistrzów. Dla mnie udział w tych rozgrywkach już od fazy grupowej będzie jak spełnienie snów, ponieważ są to największe rozgrywki klubowe na świecie. Cały świat ogląda te zawody. Mam nadzieję, że tym razem zrehabilitujemy się za porażkę z Schalke i dojdziemy dalej niż w zeszłym sezonie. Naszym wspólnym celem jest zagrać w finale Ligi Mistrzów.

Co się dzieje w głowie, kiedy pomyślisz, że rok czy dwa lata temu Ligę Mistrzów mogłeś oglądać tylko w TV?

Śniły mi się osiągnięcia w Europie i gra w Lidze Mistrzów. W Brazylii wszyscy się fascynują tymi rozgrywkami, to jest wspaniałe. Dzisiaj jestem tutaj, mogę mówić o niej w pierwszej osobie i w pełni korzystać z okazji, jaką otrzymałem od życia.

Chelsea, Bayer Leverkusen i Genk. Co sądzisz o rywalach w grupie E?

To trudna grupa, ponieważ mamy w niej Chelsea. To bardzo dobry zespół, ale nie zapominamy o reszcie. Przed nami trudne mecze z Bayerem Leverkusen, gdzie gra bardzo dobry brazylijski piłkarz Renato Augusto oraz mistrz Belgii - Genk. Są to trzy bardzo dobre drużyny, reprezentujące różne style gry. Nie zmienia to jednak faktu, iż naszym celem jest awans do fazy pucharowej turnieju.

Miguel został w klubie, przynajmniej chwilowo. Myślę, że jest szczęśliwy, odgrywa znaczącą rolę w integracji zespołu.

Kiedy tu przybyłem pomógł mi mówić tym samym językiem. Hiszpański nie jest trudny, teraz mogę patrzeć i komunikować się ze wszystkimi. Czuję się spokojny, dostosowany, po prostu świetnie. Miguel bardzo mi pomógł, zna ten klub, w końcu spędził tu ostatnich sześć sezonów i wciąż chce grać dla Valencii i zdobywać z nią tytuły.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Superdeporte