Strona główna

Drużyna 20. kolejki Primera Division

Łukasz Kwiatek | 25.01.2011; 13:06

Kto zasłużył na wyróżnienie?

Status quo na szczycie tabeli utrzymane – pierwsze pięć zespołów Primera Division wygrało swoje mecze, choć tylko Barcelona bez większych kłopotów. Espanyol i Villarreal musiały odrabiać straty, Valencia drżała o wynik do ostatnich minut, a Real niemal połamał sobie nogi na ruchomych zasiekach Realu Mallorca. Którzy piłkarze znaleźli się w naszym tradycyjnym zestawieniu?

Iker Casillas, raz uratowany przez słupek, nie pozwalał sobie chociażby na cień błędu. Bramka „Królewskich” nie była nadmiernie ostrzeliwana, ale „Święty” zachował pełną koncentrację do ostatnich minut meczu. Gdyby Iker miał tak kiepski dzień jak jego koledzy z ataku, Mallorca wracałaby z Madrytu ze zdobyczą punktową.

Chica bardzo często zapędzał się prawym skrzydłem, wzmacniając siłę natarcia Espanyolu, jednak gdy przychodziło do kontrataków Getafe, prawy defensor „Papużek” zawsze był na swoim miejscu. Fernando Navarro wywalczył rzut karny dla Sevilli i paraliżował ofensywne zapędy Levante w pierwszej połowie sobotniego meczu na Sanchez Pizujan. Po przerwie wprawdzie zaspał przy pułapce ofsajdowej i rywale trafili do siatki, ale losy spotkania i tak były już rozstrzygnięte.

Wręcz nieprawdopodobną liczbą interwencji w meczu z Realem Madryt ratowali Mallorkę Jose Nunes i Ivan Ramis. 34-letni Portugalczyk i 26-letni Hiszpan znienacka wyrastali przed Benzemą, Cristiano Ronaldo, Di Marią czy Kaką, bezlitośnie odbierali im piłki lub przejmowali skierowane do napastników Realu podania. W całej kolejce żadni inni środkowi obrońcy nie zagrali tak pewnie i skutecznie, przy konieczności zachowania ekstremalnej koncentracji.

W meczu z Racingiem kolejną bramkę na swoje konto zapisał Andres Iniesta. Z całej Barcelony to właśnie Andres najczęściej brał udział w akcjach, wykonał największą liczbę podań i przeprowadził najwięcej dryblingów. Wielką formę utrzymuje również Javi Martinez. 22-letni baskijski środkowy pomocnik znowu fantastycznie organizował grę Bilbao, a mimo odpowiadania przede wszystkim za ofensywę, zanotował większą liczbę przechwytów i odbiorów niż niejeden stoper. I nie dał szans bramkarzowi Herculesu Alicante, uderzając głową po rzucie rożnym.

Jednym ze smaczków meczu Villarrealu z Realem Sociedad była rywalizacja dwóch prawoskrzydłowych, pretendujących do gry w reprezentacji Hiszpanii. W porównaniu z Xabim Prieto, wychwalanym w prasie za elegancję stylu i inteligencję w grze, o niebo lepiej wypadł Santiago Cazorla, którego dwa spektakularne podania fantastycznie wykorzystał niezawodny Giuseppe Rossi.

Hiszpańskie media nadzwyczaj chętnie nadużywają wyrazu „pesadilla” (zmora, koszmar) na określenie tego, kim dla obrońców jednej drużyny był napastnik zespołu przeciwnego. Z wyświechtanego wyrażenia skorzystali redaktorzy „Superdeporte”, jednak prawdopodobnie żaden inny wyraz nie mógłby lepiej oddać przerażenia, jakie w oczach Angela Dealberta wzbudzał widok Salomona Rondona. Wenezuelczyk dwukrotnie pokonał Vicente Guaitę, a tylko nadzwyczajny refleks młodego bramkarza Valencii uniemożliwił gwiazdorowi Malagi skompletowanie hattricka. Ta sztuka udała się za to odbudowującemu formę Luisowi Fabiano, napastnikowi Sevilli. Brazylijczyk niemal w pojedynkę rozgromił Levante. Potężnie strzelił głową z kilkunastu metrów, pewnie wykorzystał „jedenastkę” i trafił do siatki precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego, po odebraniu piłki obrońcy rywali.

Jedenastka kolejki: Casillas (Real Madryt) – Chica (Espanyol), Nunes (Mallorca), Ramis (Mallorca), Navarro (Sevilla) – Cazorla (Villarreal), Martinez (Bilbao), Iniesta (Barcelona) – Rossi (Villarreal), Rondon (Malaga), Luis Fabiano (Sevilla)

Rezerwowi: Valdes (Barcelona), Eguren (Sporting), Muniain (Bilbao), Jose Callejon (Espanyol), Ulloa (Almeria), Messi (Barcelona), Soldado (Valencia)

Podobnie jak Casillas, Victor Valdes nie musiał nieustannie fruwać od słupka do słupka wymachując wszystkimi kończynami, by odbijać bombardujące go strzały, ale gdy Racing dochodził do bramkowych sytuacji, Valdes spisywał się na medal. Dobrą dyspozycją bramkarz Barcelony udowadnia, że jego niska średnia straconych bramek na mecz to nie tylko efekt pacyfikowania przez ofensywę „Blaugrany” kolejnych rywali.

Atletico Madryt wyglądało na boisku jeszcze gorzej od wyniku, jakim zakończył się mecz ze Sportingiem Gijon. „Los Colchoneros” zupełnie nie kleiła się gra w środku pola, za co pochwały od swojego trenera mógł uzyskać Sebastian Eguren, defensywny pomocnik Sportingu. Iker Muniain szalał w „Katedrze Futbolu” - jak Baskowie nazywają klimatyczny San Mames - niczym piłkarski demon, przyłapany w świętym miejscu. O tym, że Muniain jest szybki, zwrotny, waleczny i nieustępliwy, wiadomo było od początku sezonu. Teraz okazuje się, że może też być bramkostrzelny.

Leo Messi do siatki trafił jedynie z rzutu karnego, ale po jego akcji do pustej bramki z najbliższej odległości piłkę skierował Pedro. Kilka innych podań Argentyńczyka wywoływało zamęt w szeregach defensywy Racingu. Pod nieobecność Pablo Osvaldo najgroźniejszym piłkarzem Espanyolu znów był Jose Callejon. Elektryzujący występ skrzydłowy „Pericos” zakończył z bramką i asystą na koncie. Zaledwie siedem minut po wejściu na boisko Roberto Soldado perfekcyjnie wykorzystał swoją pierwszą sytuację, a w 90. minucie wypracował bramkę Aritza Aduriza. Gol z poprzedniej kolejki w meczu z Realem Madryt ewidentnie dodał Ulloi skrzydeł. W spotkaniu z Osasuną uniwersalny napastnik Almerii znów trafił do siatki. Nawet dwukrotnie.

Nagrody specjalne i indywidualne wyróżnienia:

Pudło kolejki, nagroda im. Wiliama Szekspira – Dani Parejo (Getafe). Są dziwy na niebie i ziemi, o których nie śniło się filozofom. Są na boiskach sytuacje, o których zmarnowaniu nie śniło się nawet największym partaczom. Akcja Daniego Parejo do takich sytuacji z pewnością należy.

Nagroda im. Polskich Kolei Państwowych – Luis Perea i Raul Garcia. Piłkarze Atletico obrali słuszny cel – piłkę – ale nie pomyśleli, że ich krzywe czasoprzestrzenne przetną się w jednym punkcie. Zachowali się tak, jak powinny się zachować dwa pociągi jadące z naprzeciwka po wspólnym torze. Katastrofę w ruchu lądowym bez skrupułów wykorzystał David Barral.

Stypendium Ministerstwa Głupich Kroków – Angel Dealbert. Nieśmiertelny skecz grupy Monty Pythona zyskałby na jakości, gdyby mógł w nim zagrać Dealbert. Obrońca Valencii nieustannie sprawia wrażenie, jakby za moment miał się wywrócić. „Nie mogłem zasnąć całą noc” – przyznał Dealbert po meczu z Malagą, w którym został zmieniony już w przerwie. Oglądający popisy swojej defensywy trener Unai Emery też wyglądał tak, jakby za chwilę miał się przewrócić.

Nagroda im. Trzystu Spartan – Malaga. Od 14. minuty w dziesiątkę, od 64. – po niezrozumiałej decyzji arbitra - w dziewiątkę bronili się przed atakującą Valencią piłkarze Malagi. Zdołali nawet strzelić wyrównującą bramkę, ulegli dopiero w 90. minucie. Dramatyczne wyszarpywanie punktów to dla Valencii nie pierwszyzna – w pięciu ostatnich ligowych meczach „Los Ches” cztery wygrali dzięki trafieniu w samej końcówce. Kolejny raz dzięki przychylności sędziów.

Nagroda im. Williama Wallace’a – Sergio Sanchez. W grudniu 2009 roku u obrońcy Sevilli zdiagnozowano wrodzoną wadę serca. Uparł się, że wróci do futbolu. Przeszedł ryzykowną operację i pojawił się na murawie po długiej rehabilitacji. Najpierw w Pucharze Króla, w sobotę w Primera Division.

Artykuł napisany dla portalu Interia.pl

Kategoria: Felietony | Źródło: Interia.pl