Strona główna

Przed meczem: Valencia vs Espanyol

Dawid Siedzik | 02.01.2011; 09:52

Pierwszy mecz ad 2011

Uporządkowanie wszystkich niuansów (całego ich bagażu), chaotycznie rozrzuconych wokół potyczki Valencii i Espanyolu, musi przysparzać ciężkiego bólu głowy. Bo i czym ustanowić oś zapowiedzi, co szczególnie wytłuścić? Sparafrazować złotą myśl noworoczną i uznać, że jaki pierwszy mecz, taki cały rok? Skupić się na pozycji ligowej obu zespołów? A może wyróżnić papuziego stręczyciela? Jedno jest pewne, mecz zapowiada się szalenie intrygująco.

Małysz a sylwester

Trudno zakładać, jakim pocieszeniem dla piłkarzy Los Ches, ale i całej La Ligi, stanowiłaby znajomość biografii najlepszego polskiego skoczka, w perspektywie witania Nowego Roku. Małysz w jednym z wywiadów wyznał, iż sylwester ad. 2010 był już jego 17. spędzonym poza domem i uczczonym najdalej skromną lampką szampana. Co prawda wątpliwym jest, iż sylwestrowe plany piłkarzy Valencii wpisały się w małyszową tradycję, jednak poranny sobotni trening nie wydawał się być sprzymierzeńcem żywiołowej zabawy. Emery, zapytany na przedmeczowej konferencji prasowej o jego ostatni wieczór 2010 roku, odparł, iż najlepszą imprezą sylwestrową będzie zwycięstwo nad Espanyolem. „Przełom lat nie ma żadnego znaczenia. Przygotowywaliśmy się do tego meczu cały tydzień i liczy się tylko zwycięstwo. Trzy punkty zastąpią nam najlepszą zabawę" – powiedział. Bask daje jasno do zrozumienia – liczy się tylko wygrana. Łatwo jednak nie będzie, bo…

Bezpośredni rywale

Valencia i Espanyol to bliscy sąsiedzi w tabeli. O ile czwarte miejsce "Nietoperzy" w przedsezonowych zapowiedziach nie zdziwiłoby nikogo, o tyle forma „Papużek” i ich piąte miejsce zaskakuje nie lada. Jeszcze przed poprzednią kolejką to Katalończycy ugniatali Los Ches, zajmując miejsce premiowane awansem do Ligi Mistrzów. Dopiero derbowa trauma i historyczne lanie (1:5 u siebie) - przyjęte pokornie z rąk Blaugrany, wywróciły sytuację, wynosząc na wyższą pozycję dzisiejszego gospodarza. Mecz ma jednak stawkę większą, aniżeli czwarte miejsce - przegrany może od poniedziałku oglądać nie tylko plecy dzisiejszego rywala, ale i czających się tuż „za rogiem” Atlético i Getafe (po dwa punkty straty do zainteresowanych) oraz baskijskiego Athletiku (trzy punkty). Spłaszczona górna część tabeli nie wybaczy strat. Choćby dwupunktowych.

Walka na noże

Podejście Emery’ego już znamy, ale Bask nie zapomniał zmotywować też swoich piłkarzy. Zapytany przez dziennikarzy o priorytety na najbliższy rok, Mata wymienił jako pierwszy dobry start Valencii w Nowym Roku, stwierdzając, iż styczeń i luty będą kluczem dla reszty sezonu. Zwycięstwo nad Espanyolem w oczach „10” jest niezbędne. Dokładnie takie same plany nakreślono w obozie gości. Echo pewności siebie niesie się szczególnie z ust bocznego obrońcy Papużek - Javiego Chiki, który wyznał dziennikarzom wprost: „Będziemy mieli wiele do powiedzenia na Mestalla”. Wtórował mu jego trener, Mauricio Pocchetino: „Musimy stale się rozwijać, a mecz z Valencią będzie świetną okazją, by zaprezentować naszą siłę i awansować w tabeli”. Mimo, iż argentyński trener, nota bene łączony ostatnią z Valencią, podkreślał też klasę sportową gospodarza, dał jasno do zrozumienia, iż Espanyol na Mestalla bronić się nie zamierza.

Emery katem Papużek

O ile nastawienie bojowe zdradzają obie strony, o tyle statystyki zuchwale sprzyjają jednej.

  • Pierwszy z interesujących bilansów dotyczy samego Emery’ego. Otóż trener "Nietoperzy" to jeden z tych, który powinni śnić się po nocach sympatykom przyjezdnych. W dotychczasowych sześciu meczach prowadzonych przezeń zespołów przeciw Los Pericos, aż pięć zakończyło się zwycięstwem ekip Baska, przy jednym wyniku nierozstrzygniętym (bramki 9-5). W ubiegłym sezonie Valencia wygrywała 1:0 oraz 2:0.

  • Kolejny pozytywny to seria bez porażki gospodarzy, począwszy od roku 2003, w meczach otwierających piłkarski Nowy Rok. Wpadka Valencii po raz ostatni przydarzyła się z Realem. Później było już tylko lepiej – pięć zwycięstw i dwa remisy. Dokładanie przed rokiem, Valencia po golu Żigica odprawiła… Espanyol. Warto napomknąć, iż wtedy jednak Los Ches zajmowali trzecie miejsce, zaś Espanyol wstydliwie plątał się w ogonie tabeli.

  • Valencia cały rok 2010 zamknęła zaledwie trzema domowymi porażkami, w obecnym sezonie uznając wyższość tylko Mallorki. Z kolei Espanyol to zespół, który nijak nie radzi sobie z meczami wyjazdowymi. Zaledwie dwa zwycięstwa i jeden remis chluby Katalończykom nie przynoszą. Szczególnie stosunek bramkowy przyprawia o purpurę: 5-15.

Mimo, iż w meczach domowych Valencia lubiła zaskakiwać swoich fanów, trudno o inne oceny, aniżeli umiejscowienie jej w roli dzisiejszego faworyta. Espanyol ewidentnie nie radzi sobie na wyjazdach, strzela mało bramek (jako piąty zespół La Ligi ma ujemny bilans bramowy: 18-22!). Ponadto, Papużki mają za sobą dwa nieudane mecze (przywoływana już porażka derbowa oraz w Pucharze króla z Atlético), zaś Valencia (mimo remisu) porywający mecz z Villarrealem. Faworytem Valencia.

Personalia

Emery na konferencji prasowej zapewniał, iż mimo problemów kadrowych ufa swojemu zespołowi bezgranicznie. A do narzekań podstawy ma, bo na Mestalla nie zobaczymy dziś na pewno obu portero - zarówno César, jak i Moyá leczą urazy. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku podstawowych środkowych pomocników: Tino i Albeldy. Do końca nie był pewny występ kontuzjowanego ostatnio Banegi, zaś ze względu na karencję za żółte kartki nie zobaczymy dziś Navarro i Soldado - absencja tego ostatniego otwiera drogę debiutu młodzianowi Paco (co może ciekawić, Marca awizuje do pierwszej jedenastki zapomnianego przez Emery'ego Vicente). W ekipie gospodarzy zabraknie dziś Víctora Ruiza, Javiego Lopeza i Davida Garcii.

Prawdopodobne składy:

Guaita; Bruno, Stankievicius, Costa, Mathieu; Maduro, Banega, Joaquin, Mata, Pablo; Aduriz

Kameni; Chica, Amat, Forlín, Dídac; Baena, Javi Márquez; Luis García, Verdú, Callejón; Osvaldo

Kategoria: Ogólne | Źródło: Superdeporte | własne