Strona główna

Wywiad z Aarón Ñíguezem

Po latach spędzonych poza domem, Aarón popłakał się, gdy dowiedział się, że weźmie udział w pretemporadzie Valencii.

Było wspaniale ujrzeć Cię w akcji w końcówce sezonu po tym, jak musiałeś pauzować siedem miesięcy z powodu uszkodzenia więzadeł w kolanie. Jak oceniłbyś zakończenie tego roku?

Czułem się dobrze. Nie odczuwam dyskomfortu podczas treningów, podobnie w trakcie meczów. Prawie nie myślę o tym kolanie, ale wiem, że muszę o nie dbać.

Od powrotu na boisko, czyli 22 maja przeciwko Las Palmas, grałeś bardzo często.

Za każdym razem szło mi lepiej. Początkowo było trochę nieswojo, ale czułem się mocny. Zamierzam się odbudować na start nowych rozgrywek. Zdążyłem zapomnieć o kontuzji.

Czy ktoś z Valencii kontaktował się z Tobą podczas ponad półrocznej rekonwalescencji?

Tak, miałem wystarczający kontakt. Przede wszystkim z Manolo Macią (to on sprowadził do szkółki Valencii Ñígueza, gdy ten miał 11 lat - przyp. red.), José Jiménezem, lekarzami i fizjoterapeutami, oraz, oczywiście, z paroma kolegami. Wiele osób w Walencji martwiło się moją sytuacją i jestem im za to wdzięczny, trudno jest tkwić w bezczynności przez tak długi czas. Poza tym, tam też dochodziłem do zdrowia, zawsze dodawano mi otuchy.

Nie możesz też narzekać na Celtę. Ich zarząd chciałby, abyś przedłużył z nimi kontrakt o dwanaście miesięcy…

Po mojej operacji prezydent, dyrektor generalny oraz dyrektor sportowy odwiedzili mnie i poprosili o zostanie na kolejny rok. Poczułem się dumny i zadowolony, nie zapomnę tego. Celta wspierała mnie na każdym kroku. Publicznie, przesyłam im szczere pozdrowienia i podziękowania.

Co teraz? Co planuje Aarón?

Najpierw zamierzam pomóc drużynie na finiszu Segunda División (rozmowę przeprowadzono parę dni temu - przyp. red.). Liczę na to, że złapię rytm meczowy i, przede wszystkim, przygotuję się do wielkiej szansy, jaką jest dołączenie do Valencii w okresie pretemporady. Jestem związany z klubem od 11. roku życia i nareszcie pojawia się perspektywa występowania w pierwszym zespole. To mój cel. Chcę dojść do pełni sprawności i być przygotowanym - tak, aby Unai Emery i jego sztab przekonali się do mnie.

Co właściwie przekazała Ci Valencia?

Powiadomiono mnie, że znalazłem się w kadrze na pretemporadę. Mam nadzieję, że zostanę w Valencii i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby tak się stało. Po trzech latach spędzonych na wypożyczeniu nadchodzi życiowa szansa, dam z siebie wszystko.

Kiedy dostałem tę wiadomość, popłakałem się. Będę walczyć, aby dojść do jak najlepszej dyspozycji, nie poddam się.

Jak sam wspomniałeś, zdążyłeś pojawić się w Xerez, Iraklisie, Glasgow Rangers i Celcie, a masz dopiero 21 lat… Nie jesteś tym zmęczony?

Cóż… Każdy piłkarz jest inny. Niestety, w ostatnim klubie odniosłem poważny uraz… Teraz dostaję możliwość gry w Valencii… Kiedy dostałem tę wiadomość, popłakałem się. Będę walczyć, aby dojść do jak najlepszej dyspozycji, nie poddam się.

Transfery były dla Ciebie nauką. Dla przykładu, poznałeś język angielski.

Kiedy byłem młodszy, mówiono mi, że przyswojenie języka angielskiego jest ważne. Przekonałem się o tym po opuszczeniu Hiszpanii. To ma swoje zalety.

Uczyłeś się języka greckiego podczas pobytu w Iraklisie? Jest trudniejszy?

Nie, tylko trochę… Parę słów. Chociaż, moi koledzy często przeklinali. (śmiech)

Trzymając się luźnych tematów… Powiedz mi coś o kobietach, które są najładniejsze? Widziałeś panie z Walencji, Andaluzji, Wielkiej Brytanii, Grecji i Galicji…

(śmiech) Szczerze, nie musiałem szukać daleko, ponieważ mam dziewczynę w Elche (rodzinne miasto Aaróna - przyp. red.) i jest piękna. Czuję się z nią szczęśliwy.

Wracając do poważnych rozmów. Co zmieniło się od 5 grudnia 2006 roku, kiedy zagrałeś w konfrontacji z Romą w Lidze Mistrzów?

Wiele… W szczególności jeśli chodzi o mentalność i profesjonalizm. Grając, opieram się na własnym stylu, ale staram się robić to bardziej rzetelnie i efektywnie. Zawsze opisywano mnie jako zawodnika o świetnych predyspozycjach, teraz próbuję je wykorzystać dla dobra drużyny. Dojrzałem. Celem jest gra z pierwszym zespołem.

Zachowuję się odpowiedzialnie. Przychodzę pierwszy, odchodzę ostatni. Przykładam się do każdego treningu, robię postępy.

Wyjaśnisz nam znaczenie słowa profesjonalizm? Co takiego robisz teraz, czego nie robiłeś wcześniej?

Zachowuję się odpowiedzialnie. Przychodzę pierwszy, odchodzę ostatni. Przykładam się do każdego treningu, robię postępy. Nie ma spotkań ważniejszych od innych, w każdym chcę być najlepszy, bez względu na przeciwnika. Cieszę się grą w piłkę, każdego dnia pragnę więcej. Czasy juniorskie minęły, jestem bardziej ambitny i ukształtowany.

Sława przyszła za szybko?

Wydaje mi się, że to przychodzi samo. Debiutując doznałem kontuzji (to nie do końca zgodne z prawdą - Aarón zataił wcześniejszy uraz, aby zagrać w LM - przyp. red.) i sprawy nie potoczyły się dobrze. Zrozumiałem, że nie będzie łatwo znaleźć się wśród elity. Wszelkie napotkane problemy uczyniły mnie lepszym zawodnikiem. Różnię się od piłkarza sprzed paru lat - umiejętności są podobne, ale nauczyłem się czerpać korzyści ze swojego futbolu. Nie lubię mówić o sobie, chciałem tylko dostać nową okazję, udało się i nie zamierzam jej zaprzepaścić.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo?

Cóż… Jeśli później okaże się, że nie znajdę się w kadrze, przynajmniej będę mógł powiedzieć, że próbowałem zagrać najlepiej jak tylko potrafię.

Valencia musi się zregenerować, przynajmniej w przedniej formacji i to jest okazja dla ludzi z dołu, jak Paco Alcácer czy ja.

Nie ma Villi i Žigicia, jest Soldado. Jak na razie luka w ataku nie jest zapełniona. To dodatkowa motywacja do walki?

To zachęta, i to spora. Trudno będzie zastąpić Villę. Valencia musi się zregenerować, przynajmniej w przedniej formacji i to jest okazja dla ludzi z dołu, jak Paco Alcácer czy ja.

Alcácer olśniewa w wieku 16 lat, jedzie na pretemporadę. Ta historia brzmi znajomo, prawda?

Tak, oczywiście. Jego wiek jest zbliżony do mojego w tamtych latach. Paco radzi sobie znakomicie, śledziłem mistrzostwa Europy do lat 17 i mogę powiedzieć, że ma spory potencjał. Przypomina mi się, gdy również byłem kapitanem, strzelałem wiele goli i zagrałem w pretemporadzie…

Jaką radę dałbyś Paco?

Osobiście, sugerowałbym, żeby robił wszystko tak jak do tej pory, bo wychodzi mu to fantastycznie. Oby przyszłość dla Paco i Valencii była możliwie najlepsza. Powinien cieszyć się tymi chwilami. Udział w przygotowaniach do sezonu z takim klubem i w takim wieku to wielkie wyróżnienie, niech będzie tego świadomy i wykorzysta tę okazję.

Rywalizacja będzie duża. Kupiono Soldado, czy sprawdzi się jako Nietoperz?

Myślę, że tak. Wydaje się być klasyczną 9. Zdobywanie bramek przychodzi mu z łatwością, to urodzony egzekutor, którego podziwiam.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Superdeporte