Strona główna

Kolejny krok ku Lidze Mistrzów

Rivv | 25.03.2010; 19:24

Valencia CF 1:0 Malaga CF

Valencia pokonała Malagę i jeszcze bardziej odskoczyła goniącym ją drużynom. Pomimo tradycyjnych już dla drugiej połowy sezonu problemów kadrowych, Nietoperze zagrały dobry mecz, a wynik 1:0 jest najmniejszym wymiarem kary dla Boquerones.

Unai Emery nie mógł narzekać na niedobór zawodników w formacji ofensywnej, natomiast w obronie nie było już tak kolorowo. Trapiące od dłuższego czasu defensorów Blanquinegros kontuzje wciąż wymuszają na naszym szkoleniowcu nowe rozwiązania. Przeciw Maladze na lewej obronie po raz kolejny pojawił się nominalny lewoskrzydłowy – Jordi Alba. Parę stoperów stworzyli Alexis oraz Hedwiges Maduro i tylko Miguel był zawodnikiem, który miałby pewne miejsce w optymalnym ustawieniu defensywny. W 13. minucie spotkania również i to się skomplikowało – Portugalczyk, jakby mało było nieszczęść w piłkarskim światku Valencii, doznał urazu i zastąpić go musiał Ángel Dealbert.

Trzynasta minuta, oprócz pecha, przyniosła także wielką radość całego Estadio Mestalla. Maduro popisał się bardzo sprytnym zagraniem do Juana Maty, ten zagrał wzdłuż bramki do Davida Villi, a El Guaje z zimną krwią wykonał swoją powinność. Chwilę później dobrą okazję miał Rubén Baraja, który występował w środku pola z Everem Banegą. Weteran hiszpańskich boisk niecelnie uderzył głową po dośrodkowaniu Davida Silvy. W 24. minucie miała miejsce akcja Nietoperzy łudząco podobna do tej z 13. minuty. Z tą różnicą, że w miejscu skutecznego Villi znalazł się Silva, który strzela gole tylko leżąc (patrz – mecz z Almerią), natomiast w prostych sytuacjach przychodzi mu to o wiele trudniej. Pierwszą połowę zakończyło zaskakujące, genialne uderzenie z dystansu Alby, które z najwyższym trudem sparował Gustavo Munúa.

Na początku drugiej części gry kolejną okazję miał Baraja. Z rzutu wolnego dośrodkował Joaquín, główkował Rubén, lecz portero Malagi wyłapał ten strzał. Równie dobrą okazję miał Alexis, który po zamieszaniu w polu karnym posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką bramki gości. W 66. minucie bardzo bliski gola był wypożyczony z Manchesteru City do ekipy Boquerones Felipe Caicedo, jednak César był na posterunku i wygarnął piłkę spod nóg Ekwadorczyka. To właśnie Caicedo sprawiał najwięcej problemów naszej defensywie, prąc do przodu niczym Monster Truck, lecz na szczęście Dealbert i Maduro radzili sobie z nim całkiem zgrabnie. W końcówce spotkania po raz kolejny przed znakomitą szansą stanął Silva. Po akcji Ximo i Villi piłka trafiła pod nogi Kanaryjczyka, który zamiast skierować ją do bramki, ponownie popisał się indolencją strzelecką. Właśnie przez nieskuteczność – główne, obok kontuzji, zmartwienie Emery’ego - Valencia nie wygrała tego meczu wyżej i pewniej. Na szczęście jedno trafienie wystarczyło do zgarnięcia pełnej puli, co przyszło tym łatwiej, że gra ofensywna Malagi była zwyczajnie mizerna.

Dobrze, że Blanquinegros pewnie gromadzą punkty i żmudnie powiększają przewagę nad goniącym ich peletonem. Wkrótce zacznie się bardzo ciężki okres, gdzie mecze z ligową czołówką przeplatać się będą z pucharowymi potyczkami z Atlético. Do tego czasu Los Ches powinni nazbierać jak najwięcej punktów, by później móc pozwolić sobie na potknięcia, które przy tak napiętym i trudnym terminarzu wydają się nieuniknione.

Skrót spotkania: VCF Video

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne