Strona główna

Wywiad z Místerem

Trener Valencii CF po raz pierwszy podczas swego pobytu w stolicy Turii przyznaje, iż są realne szanse na to, aby wygrać ligę. Bask wierzy, że jego drużyna może osiągnąć tytuł tak jak ekipa Beníteza kilka lat temu.

Przeszkadza Tobie, że porównują obecny zespół z tym za czasów Beníteza?

Nie lubię takich porównań. Tamta ekipa była jedną i ta jest inna. Różnią się, tak jak ich szkoleniowcy. Ale mimo tego to, co zdobył Benítez było wspaniałe, nie ukrywam, że zaimponował mi.

Czy ta drużyna może być zatem mistrzem ligi?

Musimy być ostrożni, wtedy gdy idzie nam dobrze, jak i w tych złych momentach, ale zawsze tak samo ambitni. Tutaj piłkarze, trenerzy, prezydenci bez mentalności zwycięzcy nie są nic warci. Cele muszą być zawsze najwyższe. Mierzymy się z Realem Madryt i Barçą, którzy znajdują się na chwilę obecną o krok wyżej, ale chcemy im dorównać.

Powiedzmy sobie wprost – sny o wygraniu La Liga nie są szaleństwem.

Valencia po ostatnie trofeum sięgnęła dwa sezony temu, wcześniej zdobyła jeszcze ligę i w obu rozgrywkach udział także brały Real Madryt i Barcelona. Oczywiście, że możemy tego dokonać. Będzie to trudne, ale nie odrzucamy wyzwania.

Pepe Carrete oskarżył pana na łamach Las Provincias o zbytni konformizm w wypowiedziach na temat celów zespołu. Chciałbyś mu w jakiś sposób odpowiedzieć?

(Na jego twarzy rysuje się uśmiech z lekkim grymasem) Już sam system prowadzenia mojej drużyny przeczy opiniom Carrete. Czuję się skrzywdzony jego słowami, bo nawet mnie nie zna, nie wie o mnie wiele, a ja mogę jedynie zapewnić, że nie jestem konformistą.

Przyszłość skrywa wiele wątpliwości, ale teraźniejszość… uważasz, że posiadasz w swojej drużynie piłkarzy, których pozazdrościć może Real czy Barcelona?

Taka jest rzeczywistość, polegamy na wielkich piłkarzach…

Podobnie jak drużyna, której trener jest odbiciem jej wnętrza.

Mieliśmy mały kryzys, gdyż potknęliśmy się ze Sportingiem, Getafe i Atlético. Lecz ja zawsze widziałem, że drużyna wygląda dobrze, pracuje solidnie, z odpowiednim podejściem, optymizmem i pewnością siebie. Ufaliśmy sobie nawzajem. W każdym razie nie byliśmy wtedy źli, tak jak teraz nie potrzebujemy specjalnych pochwał.

Przeżywasz obecnie jeden z lepszych momentów w swojej karierze trenerskiej w Valencii?

Nigdy nie uciekam od zespołu. Gdy wszystko idzie dobrze zachowuję spokój, tak jak wtedy gdy rzeczy mają się trochę gorzej. Nie chcę nikogo stawiać na piedestale. Sukcesy są dziełem wszystkich.

Ale czy Unai jest lepszym szkoleniowcem, niż rok temu?

Moim osobistym celem jest to, by dzisiaj być lepszym, niż wczoraj, a jutro lepszym, niż dziś. Każdy dzień służy temu, by pogłębiać wiedzę, zbierać doświadczenie…

Przybyłeś do Valencii obiecując piękną grę i prawdziwe spektakle. Zrzekłeś się tego na korzyść wyników?

Najpierw, tak jak mówiłem, liczą się zwycięstwa, a potem z kolei styl, który cieszy oko kibica i inne doznania… ale powtarzam, że na pierwszym miejscu stoją wygrane.

Przeciwko Barcelonie niesamowity pressing, Zaragozie kontratak, Osasunie twarda gra… Dlaczego tak wiele kosztowało odkrycie tego, co trzeba zrobić w danym momencie?

Musimy prezentować nasze walory, jak najlepiej przy tym ukrywając nasze wady. Podam przykłady. Dysponujemy czymś niezwykle istotnym, posiadamy bardzo szybkich piłkarzy, stwarzających mnóstwo zagrożenia. W spotkaniu z Osasuną trzeba było jednak udowodnić, że solidnie gramy w defensywie i potrafimy wyprowadzać skuteczne ataki. W dodatku kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Znacznie ciężej nam się gra, gdy przeciwnik jest cofnięty i zostawia mało wolnej przestrzeni. Atak pozycyjny staramy się ciągle poprawiać.

Porozmawiajmy o meczu w Pampelunie. Pomysł z wystawieniem pary Albelda – Marchena udał się, ale w przypadku klęski, ludzie wieszaliby na tobie psy i wyszli na ulice z kijami.

Biorę to na siebie, przed meczem zawsze analizujemy własną grę, jak i grę rywala, więc zawsze, gdy wygramy okaże się, ze wykonaliśmy zadanie świetnie, a gdy przegramy, spotkam się z ostrą krytyką. Moja analiza nie zależy jednak od zwycięstw albo porażek. Zawsze szukam najlepszego rozwiązania.

Liczby nie kłamią. Wyniki Unaia Emery’ego są imponujące. Na chwilę obecną plasuje się w dziesiątce, a konkretnie na dziewiątej pozycji w klasyfikacji najlepszych trenerów Valencii CF w historii. W 49 meczach Los Ches pod jego wodzą zdobyli 86 punktów. Dla urodzonego 38 lat temu w Fuenterrabia (Guipúzcoa) trenera jest to drugi sezon w stolicy Lewantu. Jeżeli jutro ekipa zwycięży z Mallorcą, do lidera drużyna zbliży się już na jeden punkt. Unaiowi pozostaje jeszcze tylko kilka miesięcy kontraktu i na razie odmawia rozmów na temat swojej przyszłości.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Las Provincias