Strona główna

Opiekun wczorajszego przeciwnika Blanquinegros, FC Sevilli, Manolo Jiménez, lamentował nad stanem murawy, kontuzją Romarica i wydaleniem z boiska Kanouté. To właśnie te czynniki zaważyły jego zdaniem na losach pojedynku.

„Pierwszy raz od dłuższego czasu mieliśmy tak mało okazji pod bramką rywala, a co więcej kontuzji nabawił się Romaric, z kolei sędzia wyrzucił Kanouté” – żywiołowo komentował rozgoryczony trener Sevilli.

Hiszpan zaznaczył, że czerwona kartka „była decydująca” w klęsce jego zespołu na Mestalla, oprócz tego dodaje jednak, iż miejscowi „zasłużyli na triumf. Wiemy, że było to brzydkie spotkanie, tylko z odrobiną piękna” – uważa.

Jeśli chodzi o kontrowersyjną sytuację wydalenia z boiska Kanouté, mówi: „Arbiter zagwizdał to, co widział. Dobrze obserwowałem całe zdarzenie i gdybym ja był na miejscu sędziego, nigdy bym zawodnika nie wyrzucił. Mój gracz już dotykał piłkę, natomiast Marchena się spóźnił i włożył nogę pod jego stopę” – zapewniał Jiménez, który twierdzi, że kapitan Valencii powinien „grać w teatrze”. „Znam go bardzo dobrze, nie chcę mówić o nim źle, lecz on jest doświadczony i wie, jak skorzystać z takich okazji”.

Manolo przyznał, że „wczorajsza partia była pojedynkiem głównych konkurentów w walce o miejsce w Champions League”.

„Lepiej byłoby zagrać w błocie, niż na tym terenie” – oceniał stan murawy na Estadio Mestalla rozgniewany szkoleniowiec Andaluzyjczyków. „Powinno się zakazywać grać na podobnie przygotowanej murawie, tak jak spotkało to nas w pretemporadzie, kiedy graliśmy w bardzo złych warunkach” - zakończył.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Marca