Strona główna

Po definitywnym odpadnięciu z walki o udział w eliminacjach Ligi Mistrzów piłkarze Valencii w ostatniej kolejce musieli dać z siebie wszystko, by zapewnić klubowi awans do Ligi Europejskiej. W przypadku porażki i zwycięstwa Deportivo nad Barceloną, to właśnie klub z Riazor oglądalibyśmy w przyszłym sezonie w europejskich rozgrywkach. Zawodnicy Los Ches jednak nie wypuścili ze swoich rąk szansy i pewnie pokonali Athletic Bilbao 2:0. Obie bramki zdobył David Villa, dla którego być może był to ostatni występ w koszulce z nietoperzem na piersi.

Unai Emery dokonał kilku roszad w składzie. Na lewą obronę powrócił leczący kilka tygodni kontuzję Emiliano Moretti, w związku z czym do środka przesunięty został jego dotychczasowy zastępca – Alexis Ruano. Parę defensywnych pomocników tworzyli Carlos Marchena i Brazylijczyk Edu. Pod nieobecność pauzującego za kartki Juana Maty i zmagającego się z urazem Davida Silvy kolejną szansę dostał młodziutki Míchel Herrero. Tak jak w ostatnim spotkaniu przeciw Villarreal, skrzydła zostały obsadzone przez Joaquína i Pablo Hérnandeza. Ci zawodnicy musieli stawić czoła grającym już tylko o honor i prestiż Baskom, których poprowadzić do zwycięstwa mieli tacy zawodnicy jak Fernando Llorente, Carlos Gurpegui czy Francisco Javier Yeste.

Już na samym początku spotkania zarysowała się lekka przewaga Valencii. Choć w 3. minucie Llorente wychodził sam na sam z Césarem (ofiarna interwencja Raúla Albiola zapobiegła niebezpieczeństwu), to jednak drużyna Nietoperzy błyskawicznie objęła prowadzenie. W 7. minucie Carlos Marchena zagrał do Joaquína, ten popędził prawym skrzydłem i z niezwykłą precyzją zagrał piłkę do Villi. El Guaje dostawił nogę i pokonał rozpaczliwie interweniującego Gorkę Iraizoza. Szybko zdobyty gol dodał naszym chłopcom pewności siebie – teraz nawet ewentualna strata bramki nie zabrałaby Valencii miejsca w Lidze Europejskiej, tym bardziej, że na Riazor utrzymywał się wynik bezbramkowy. W 15. minucie César znakomicie wygarnął piłkę spod nóg Markela Susaety, co uruchomiło szybką kontrę Blanquinegros. Villa zagrał do wchodzącego w pole karne Pablo, którego strzał o centymetry minął bramkę przyjezdnych. Baskowie nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, a podopieczni Emery’ego cały czas stwarzali sobie groźne sytuacje. W 22. minucie po ładnej wymianie podań sprzed pola karnego uderzał Edu, ale niestety niecelnie. Chwilę potem po podaniu Michela znakomitą sytuację miał Villa, jednak posłał piłkę nad poprzeczką. Pod koniec pierwszej połowy Pablo zmarnował kolejną dogodną okazję. Przewaga Valencii była bezdyskusyjna, lecz nasi zawodnicy wciąż musieli być maksymalnie skoncentrowani, gdyż po golu Rodolfo Bodipo Deportivo niespodziewanie prowadziło z Barceloną.

Unai Emery w przerwie z pewnością podał rezultat z La Coruńii swoim podopiecznym, gdyż w drugiej połowie robili oni wszystko, by podwyższyć prowadzenie i nie dopuścić tym samym do nerwowych sytuacji. W 52. minucie płaski strzał Edu z dystansu z najwyższym trudem sparował Iraizoz. Zaraz potem przez niefrasobliwość środkowych obrońców Valencii w sytuacji sam na sam z Césarem znalazł się Ion Vélez. Nasz portero skutecznie zastopował napastnika Bilbao. W odpowiedzi pod bramkę gości zagalopował się Moretti, jednak uderzenie Włocha złapał golkiper Athletic. Po chwili znów zagotowało się w polu karnym Blanquinegros. Po raz kolejny bohaterem był César, który sparował sytuacyjne uderzenie Llorente. Była to ostatnia groźna sytuacja dla gości. Od tej pory trwał już tylko festiwal niewykorzystanych sytuacji Davida Villi. W 66. minucie Asturyjczyk mocno uderzył na bramkę, lecz Iraizoz obronił to uderzenie. Dobitka najlepszego strzelca Nietoperzy była już mocno niecelna. W międzyczasie drugą żółtą kartkę dostał Balenziaga, dzięki czemu piłkarze Los Ches mieli więcej miejsca na rozegranie piłki. Partnerzy idealnie obsługiwali główne żądło Valencii, ale bramkarz przyjezdnych był prawdziwą zmorą Davida, dwukrotnie broniąc w sytuacjach jeden na jednego z trzecim snajperem Primera Division. Mimo tego w 90. minucie Guaje dopiął swego. Akcję zapoczątkował wprowadzony w drugiej połowie Vicente. Lewoskrzydłowy popędził środkiem i zagrał na prawe skrzydło do Pablo. Ten znakomicie dograł wzdłuż bramki do Villi, który po raz drugi wpakował piłkę do siatki. Zaraz potem arbiter Velasco Carballo zakończył spotkanie. Piłkarze cieszyli się z awansu do europejskich pucharów, a na środek boiska wkroczyli żegnający się z klubem Fernando Morientes i Curro Torres, którym całe Estadio Mestalla podziękowało długimi oklaskami za serce wkładane w wieloletnie reprezentowanie barw Valencii.

Takim oto pozytywnym akcentem zakończył się sezon 2008/09. Oczekiwania były nieco wyższe, jednak ze względu na różnorodne czynniki zajęcie miejsca premiowanego awansem do eliminacji Champions League okazało się zadaniem ponad siły przechodzącego w tym sezonie burzliwe chwile klubu. Pozostaje wiara i nadzieja – nieodłączne przymioty prawdziwego kibica - na lepsze wyniki w kolejnych rozgrywkach. Wszyscy ponownie zjednoczymy się w przyszłym sezonie, dopingując najwspanialszą drużynę świata. AMUNT!!!

Skrót spotkania: VCF Video

Raport pomeczowy

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne