Strona główna

Nie będzie Valencii CF w Lidze Mistrzów. Mimo porażki z Atlético Madryt w poprzedniej kolejce, wierni kibice wierzyli jeszcze w rozwój wypadków korzystny dla Blanquinegros: Valencia wygrywa z Villarreal, Atlético traci punkty na San Mames, Nietoperze wracają na czwarte miejsce. Nic takiego się nie wydarzyło. Nasza drużyna sromotnie przegrała z „Żółtą Łodzią Podwodną”, stawiając pod wielkim znakiem zapytania przyszłość klubu.

Emery’ego na pewno niezmiernie ucieszył powrót do składu Carlosa Marcheny. Brak kapitana był dobitnie widoczny w spotkaniu na Vicente Calderon, gdzie brakowało zawodnika, który podjąłby walkę ze środkowymi pomocnikami Rojiblancos. Szkoleniowiec Valencii zapewne też miał już dość nijakiej gry Edu i na pozycję mediapunta przesunął z lewego skrzydła Juana Matę, ustawiając na jego miejscu Pablo Hérnandeza. Manuel Pellegrini nie miał żadnych problemów kadrowych i na murawę El Madrigal wybiegła ta sama jedenastka, która tydzień temu wygrała z Realem Madryt.

Już na samym początku spotkania gospodarze mogli objąć prowadzenie. W 3. minucie po uderzeniu zza pola karnego Giuseppe Rossiego César wypuścił piłkę. Dopadł do niej Joseba Llorente, jednak piłka przetoczyła się obok bramki Valencii. Co nie udało się na początku, wyszło napastnikowi Los Submarinos Amarillos w 15. minucie. Piękna kombinacyjna akcja Villarreal: Ariel Ibagaza wypuścił prawym skrzydłem Javi Ventę, ten dograł do Llorente, który zupełnie niepilnowany płaskim strzałem po długim słupku wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Przy tej akcji jak dziecko we mgle zachował się Hedwiges Maduro, który w ogóle nie wiedział, gdzie znajduje się snajper Villarreal. Zawodnicy Valencii starali się szybko odpowiedzieć i ratować ten mecz, ale strzał z powietrza Davida Villi w znakomitym stylu obronił Diego López. Los Ches szukali swojej szansy w zupełnie nieracjonalnych sytuacjach – strzał Alexisa z 40 metrów czy uderzenie Joaquína z zerowego kąta dobitnie świadczyły o tym, iż piłkarze zdali sobie sprawę, że awans do Ligi Mistrzów stał się mission impossible.

Sytuacja była zupełnie odwrotna dla Villarreal. Żółci nabrali wiatru w żagle i atakowali bramkę Césara z coraz większym rozmachem. Najpierw cudowny lob Caniego minimalnie minął bramkę Valencii, lecz po chwili było już 2:0. Kopia akcji z 15. minuty. Venta z prawego skrzydła popisał się perfekcyjną centrą na głowę Llorente, a ten nie miał najmniejszych problemów z wpakowaniem piłki do siatki. Nasi chłopcy postanowili dokonać jeszcze jednego zrywu, co przyniosło upragnionego gola. Pablo świetnie odnalazł w polu karnym Matę, a ten idealnie dograł do Villi. El Guaje najpierw trafił w słupek, ale dobijając własny strzał dał Blanquinegros bramkę kontaktową. 2100 valencianistas, którzy przybyli na El Madrigal, miało jeszcze nadzieję na prawdziwą przemianę swoich ulubieńców i ostateczne zwycięstwo. Podsycił ją bardziej nasz portero, który w sytuacji sam na sam z Rossim spisał się fenomenalnie. Do przerwy 2:1, a na San Mames 0:0. Nikła wiara jeszcze się tliła.

Druga połowa rozpoczęła się od fatalnej decyzji sędziego bocznego. Pablo świetnie dograł do Rubéna Barajy, który nie był na spalonym i znalazł się w sytuacji sam na sam z Diego Lópezem. Arbiter podniósł jednak chorągiewkę i przekreślił idealną sytuację na wyrównanie. Mimo to podopieczni Emery’ego starali się za wszelką cenę zdobyć drugą bramkę. Aktywny był Villa, który próbował strzałów z praktycznie każdej sytuacji. W 65. minucie idealną wrzutką w pole karne popisał się Mata, jednak Alexis, który zawędrował pod bramkę gospodarzy, nie trafił w piłkę. W odpowiedzi ładną akcję prawym skrzydłem przeprowadził Robert Pirès, dograł w pole karne do Caniego, który nie dał szans Césarowi. W tym momencie nawet najwięksi optymiści zostali pesymistami. Było już wiadomo, że Liga Mistrzów uciekła. Tym bardziej, że Atlético urządziło sobie na San Mames festiwal strzelecki. A na El Madrigal Villarreal całkowicie kontrolował przebieg wydarzeń, i choć pojawienie się na boisku Fernando Morientesa i Asiera Del Horno wniosło trochę ożywienia w poczynania Los Ches, to wynik nie uległ już zmianie.

Po ostatnim gwizdku w głowie każdego kibica Valencii kołatało się tylko jedno pytanie: co teraz? Jak będzie wyglądać ekonomiczna i sportowa przyszłość klubu? Czy gwiazdy rzeczywiście odejdą? Jak będzie wyglądać Valencia w nowym sezonie? Niepokój jest obecny w każdym z Nas…

Raport pomeczowy

Skrót spotkania: VCF Video

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne