Strona główna

Joaquín Sánchez zapewniał na dzisiejszej konferencji prasowej w loży prasowej Miasta Sportu, że jego zachowanie po zmianie we wczorajszym meczu spowodowane było złością na słaby występ, nie zaś na decyzję trenera. W 54. minucie niedzielnego pojedynku z Sevillą na placu gry pojawił się Pablo Hernández, który zmienił Joaquína. Andaluzyjczyk zareagował impulsywnie, nie podał ręki Unaiowi Emery’emu, a po chwili udał się do szatni. Dziś 27-latek przyznaje: To było niewłaściwe.

Byłem rozgoryczony, ponieważ szło mi słabo. Poza tym nikt nie lubi być zmieniany tak wcześnie. W poprzednich latach w Valencii nieraz bywałem zastępowany przez kogoś z ławki i nie było żadnych problemów. Moja reakcja była wynikiem zdenerwowania, z tego samego powodu nie chciałem zostawać na boisku.

Piłkarz dodaje, że kiedy jeszcze podczas pierwszej połowy zobaczył rozgrzewającego się Pablo, wiedział, że nie idzie mu dobrze i spodziewał się rychłej zmiany, co nie było dla niego motywacją do poprawy gry.

Co więcej, najdroższy nabytek w historii Valencii zdaje się być pogodzony z myślą utraty miejsca w podstawowej jedenastce na najbliższy mecz. Nie oswaja się jednak z rolą stałego rezerwowego: Trenuję po to, by móc grać każdej niedzieli. Nie zamierzam rzucać ręcznika. Niemniej, Pablo zagrał wczoraj świetną partię.

Ximo ostrzega, że zadowolenie się czwartą pozycją może być niebezpieczne i deklaruje, że obecnym celem zespołu jest jak najszybsze doścignięcie trzeciej w tabeli Sevilli.

Spotkanie z Betisem będzie trudne, ponieważ rywal ma wysokie morale i dodatkowo walczy o to, by oddalić się od strefy spadkowej – twierdzi ex-Betico.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Super Deporte