Strona główna

W poniedziałek minęły dwa miesiące od operacji pachwiny, jaką po kontuzji odniesionej podczas meczu z Betisem przeszedł Alexis Ruano. Jego absencja zbiegła się z zauważalnym regresem formy całego zespołu, szczególnie w grze defensywnej, a wielu zgadza się, że nie jest to zwykły zbieg okoliczności. Młody stoper wrócił już do treningów z zespołem, ale na boisku zobaczymy go dopiero za miesiąc. Piłkarz aż rwie się do treningów, choć ciągle hamują go lekarze, pilnujący, by nie odnowił się nie w pełni wyleczony uraz.

Sam Alexis, choć bardzo pragnie wrócić do gry i pomóc drużynie, nie uważa, iż tylko jego absencja spowodowała spadek formy całej drużyny. Jakkolwiek jest, nie można zaprzeczyć, że defensywa Valencii - pomijając katastrofalny sezon Ronalda Koemana - od lat nie była aż tak dziurawa.

Do teraz, drużyna Emery'ego w 11 spotkaniach na Estadio Mestalla straciła 18 bramek, co daje średnią 1,64 bramki na mecz. Po raz ostatni na zero z tyłu Valencia zagrała u siebie 19 października, kiedy rozbiła Numancie 4-0. Osiągi te nie wyglądają aż tak niepokojąco jak przed rokiem, kiedy w 18 meczach na Mestalla Valencia straciła 31 bramek (1,72 bramki na mecz), ale bardzo dalekie są od ideału. Przypominają lata 1993-94, kiedy w 18 spotkaniach zespół tracił 24 gole, ze średnią 1,3 bramki na spotkanie. Był to też równie niespokojny okres na szczycie klubowej władzy, jak i obecnie - w tym czasie Valecia miała trzech prezydentów, a klubem kierowało kolejno pięciu trenerów.

Obecne wyniki na Estadio Mestalla przypominają też fatalny sezon 1985-86, kiedy Valencia spadła do Segunda Division. W 17. meczach na własnym boisku, klub stracił wówczas 21 bramek. I choć obecna pozycja w lidze jest nieporównywalnie lepsza, to jednak wyniki gry obronnej łatwo uzmysławiają, jak wiele pracy czeka Emery'ego i jego podopiecznych. Poprawa musi przyjść szybciej, niż do gry wróci kreowany na ostoję defensywy Alexis.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Las Provincias