Strona główna

Z obozu rywala - Sevilla

Ediss | 22.11.2008; 11:46

Dzisiejsze spotkanie, które odbędzie się na Estadio Pizjuan dla obu stron będzie niezwykle ważne. Po pierwsze naprzeciw siebie wyjdą dwie drużyny, które do tej pory zdobyły taką samą liczbę punktów (przyp. 23 w 11 kolejkach), a na koniec sezonu chcą uplasować się w pierwszej czwórce, gwarantującej udział w elitarnej Champions League. Po drugie owe spotkanie będzie pierwszym dla obu zespołów, z bezpośrednim rywalem do zajęcia wymarzonego miejsca w pierwszej czwórce, bowiem do tej pory Sevilla jak i Valencia grały z mniej znaczącymi zespołami ligi, co nie daje pełnego obrazu możliwości obu ekip. Jakim wynikiem zakończy się dzisiejsze spotkanie? Czy łapiąca drugi oddech Sevilla będzie w stanie zabrać punkty przyjeżdżającej na Pizjuan Valencii?

Zdanie na ten temat, na zwołanej w piątkowe przedpołudnie konferencji prasowej wyraził trener Sevilli, Manolo Jimenez, który stwierdził: „Valencia to wielki zespół, który pozbył się problemów nękających go w ubiegłym sezonie. Mecz przeciwko Valencii nie będzie łatwy, choćby z uwagi na wspaniałych piłkarzy, jacy występują w tym zespole”. W związku z niekorzystnym ułożeniem terminarza ligowego Jimenez zapowiada: „W nadchodzących spotkaniach musimy dążyć do celu. W meczach z takimi drużynami jak np. Valencia celem zawsze będzie zdobycie punktów, zwłaszcza, że mecz rozgrywać będziemy na własnym terenie. Jednak pokonanie tylko tych czterech przeciwników (Valencia, Real, Barcelona, Villarreal) nie gwarantuje nam jeszcze niczego, co nie zmienia jednak faktu, że będziemy walczyć”. Manolo wyraził także zadowolenie z postawy swojej linii obronnej, która bez wątpienia w najbliższych meczach będzie miała wiele okazji do potwierdzenia swojej klasy: „Krytyka i debaty pojawiają się zawsze, jednak ja jestem szczerze zadowolony z gry prezentowanej przez moją obronę. Najlepszym dowodem na to niech pozostanie fakt, iż do tej pory straciliśmy tylko 8 bramek”.

Niestety, dla trenera oraz wszystkich sympatyków Sevilli, linia obronna, którą tak chlubił się Jimenez, w meczu z Valencią może być zupełnie przemodelowana, a to z uwagi na urazy jakiś doznało kilku zawodników, na co dzień broniących dostępu do bramki Blanquirrojo. Silny dyskomfort w trakcie czwartkowych zajęć odczuwali Konko, Escude oraz Crespo a od dłuższego czasu wiadomo było, że Jimenez nie może też liczyć na Ivicę Dragutinovicia. Do dyspozycji trenera pozostali, więc Prieto, Squillaci, Fernando Navarro oraz niemiłosiernie w ostatnich dniach krytykowany, Mosquera. Tak, więc powstrzymanie Davida Villi czy Juana Maty będzie wymagało od desygnowanych do gry zawodników pełnej koncentracji. O ile w przypadku linii defensywnej Jimenez ma realny kłopot i zestawienie bloku obronnego może być czystą improwizacją o tyle w przednich formacjach zagrają najlepsi zawodnicy, jakimi Savilla dysponuje, a mianowicie Aldo Duscher, Fazio, Jesus Navas, Diego Capel oraz para atakujących Frederic Kanoute-Luis Fabiano, co z kolei zapowiada ciężkie zadanie, przed jakim staną defensorzy Ches.

Zawodnikiem Sevilli, który jako jeden z pierwszych odniósł się w wypowiedzi prasowej do meczu z Valencią, był Diego Capel. Skrzydłowy andaluzyjskiego zespołu stwierdził, że: „Drogę do mistrzostwa otwieramy trudnym meczem z Valencią. Później czeka nas jeszcze gra z innymi potentatami ligi. Te mecze dadzą nam realny obraz poziomu, jaki prezentujemy w obecnej chwili. Chcemy się przekonać, czy możemy rywalizować o najwyższe trofea. Mam wielką nadzieję, że od sobotniego meczu będziemy wspinali się w górę tabeli, co pozwoli nam się bardziej zrelaksować w trakcie zimowej przerwy”. Prawda pozostaje jednak taka, że pomimo zwycięstw, gra Sevilli wygląda bezbarwnie i pomimo dwóch zwycięstw z rzędu nie napawa optymizmem, jednak dla Capela powiązanie pomiędzy wynikami a pięknym futbolem nie istnieje: „W piłce nożnej ważne są wyniki, a nie fakt jak grasz. Real Madryt wygrywał dwa razy mistrzostwo, a nie grał dobrze w piłkę. Ja też chcę wygrać ligę. Nawet bez dobrej gry”- dodał Capel. Pomimo przerwy w występach, skrzydłowy Sevilli zapowiada, że w meczu z Valencią będzie w pełni zdrów: „Mam dobre przeczucia. Co prawda nie gram jeszcze na sto procent możliwości, ale myślę, że w sobotę pokażę tyle na ile mnie stać”.

Powagę oraz trud sytuacji, w jakiej znalazła się Sevilla poczuł także, sam Jose Maria del Nido, który w przemówienie dla Sevilla FC Radio prosił kibiców o tak wielkie wsparcia dla drużyny, jak tylko to możliwe: „Zapewniam, że jeżeli wspomożecie naszych piłkarzy gorącym dopingiem, oni wzniosą się na szczyt swoich możliwości. Tylko wasz wsparcie pozwoli nam na walkę o najwyższe cele”. Prosząc o pomoc kibiócw, Del Nido wykazał widoczną obawę o los swojego zespołu w nadchodzących czterech spotkaniach, czego kolejnym dowodem była dalsza część jego wypowiedzi: „Musimy zapomnieć o tym jak zespół grał kiedyś. Kiedy grasz skutecznie nikt nie patrzy na wyniki. Aktualna Sevilli, gra tak a nie inaczej i trudno to zmienić. Mamy pięć punktów straty do prowadzącej Barcelony i jedyne, co mogę zrobić, to prosić piłkarzy o zwycięstwa”. Prezydent klubu starał się także bronić, stale krytykowanego Mosquerę, którego postawa mocno zawodzi sympatyków klubu oraz dziennikarzy: „Przestańcie go traktować tak niesprawiedliwie. Musimy dać mu czas, tak samo jak w przypadku Luisa Fabiano czy Daniela Alvesa, którzy wykorzystali ten okres. Mosquera to bardzo dobry piłkarz i zawodowiec”.

Mecz zapowiada się więc niezwykle ciekawie, gdyż piłkarze zarówno Sevilli jaki i Valencii będą starali się udokumentować swoją przewagę nad przeciwnikiem, czym zbliżą się do upragnionej lokaty na koniec sezonu. Jednak czy zapowiadane przez Jimeneza i Capela zwycięstwo Blanquirrojo stanie się faktem i piłkarze Sevilli w rzeczywistości podtrzymają korzystną statystykę konfrontacji z Valencią? Tego dowiemy się dopiero po zakończeniu spotkania, około godziny 24, kiedy to po raz ostatni gwizdka użyje desygnowany do prowadzenia meczu sędzie, Teixeira Vitienes.

Kategoria: Ogólne | Źródło: różne