Strona główna

Druga porażka na Mestalla

Lobo | 16.11.2008; 17:19

W 11. kolejce Liga BBVA Valencia przegrała 2 - 3 z beniaminkiem z Gijon. Była to druga ligowa porażka Nietoperzy, i to druga przed własną publicznością. Bramki dla gości strzelali: Moran, Barral i Castro. Dla Valencii trafienia zaliczyli: Villa, dla którego był to setny gol w Primera Division i Mata. Tym samym Los Ches nie powiększą swego dorobku punktowego i na swym koncie nadal mają 23. oczka.

Początkowe minuty nie zwiastowały wyniku jakim skończyło się to starcie. Już w pierwszej minucie strzał głową oddał Raul Albiol, lecz pomimo znakomitego dogrania Albeldy oddał niecelny strzał. W piątej minucie podopieczni Unai Emery postraszyli przyjezdnych aż trzykrotnie niepokojąc portero Sportingu. Kolejne minuty nie przynosiły wyczekiwanych okazji dla gospodarzy. Miast tego po zaledwie kwadransie groźną akcję przeprowadzili goście. Wrzutkę z bocznej strefy boiska zakończył celnym strzałem w światło bramki Luis Moran, lecz golkiper Valencii był na posterunku. Zaledwie cztery minuty później przed znakomitą szansą stanął ponownie Moran i tym razem nie dał szans Renanowi na obronę.

W 20. minucie zapanowała konsternacja na stadionie. Oto beniaminek z Asturii prowadził 1 - 0 na Mestalla. Na tym jednak goście nie zamierzali poprzestawać. W kolejnych minutach to oni stwarzali większe zagrożenie pod bramką Renana. Na pierwszy celny strzał w światło bramki kibice Nietoperzy musieli czekać aż do 30. minuty. Wówczas podanie od Joaquina na strzał zamienił Manuel Fernandes. Piłkę jednak dość pewnie złapał Cuellar. Minuty upływały, a zmiany rezultatu na Mestalla kibice nie oglądali. Na okazje Joaquina z 42. minuty odpowiedź była natychmiastowa. Zaledwie minutę później bramkarza Valencii po raz kolejny przetestował Luis Moran. Jego strzał, szczęśliwie dla Renana, zatrzymał się na słupku. Do przerwy kibice zgromadzeni na obiekcie Valencii musieli przełknąć gorzką pigułkę. To podopieczni Manolo Preciano byli drużyną lepiej zorganizowaną. Obrona gości grała wysoko i nie pozwalała gospodarzom rozwinąć skrzydeł.

Emery widząc co się dzieje z jego drużyną już w przerwie zarządził zmianę. W miejsce Vicente Rodrigueza na placu gry zameldował się Fernando Morientes. Valencia wyszła zmotywowana na drugą połowę i już pierwszych minutach było widać determinację. Goście cofnęli się wyczekując na kontry. W 52. minucie ich pierwszy wypad pod bramkę Renana zakończył się golem. Nie takiego obrotu sprawy oczekiwali kibice. Złe ustawienie brazylijskiego portero i niezbyt udaną interwencję Morettiego wykorzystał David Barral oddając strzał w kierunku bliższego słupka. Efekt był druzgocący, 0:2 na Mestalla. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać. Już w 57. minucie znakomitym strzałem głową popisał się el Moro i piłka o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki przyjezdnych. Z minuty na minutę spotkanie stawało się coraz bardziej otwarte. Okazja Morientesa podziałała mobilizująco na kolegów, ataki Valencii stawały się coraz śmielsze. W 60. minucie boisko opuścił Manuel Fernandes, w jego miejsca wszedł Ruben Baraja. Goście mając znakomity wynik ograniczali się już tylko do kontr, te jednak przeprowadzali znakomicie. Kilka groźnych strzałów z drugiej linii minęło bramkę Renana w niewielkiej odległości. Taki stan utrzymywał się do 70. minuty spotkania. Rzut rożny wykonywał Juan Mata, jego wrzutka była na tyle nieprzyjemna, że piłka po odbiciu się od murawy zaskoczyła obrońców i trafiła aż dwóch z nich w ręce. Gwizdek arbitra głównego, pana Paradas Romero milczał jednak jak zaklęty. Dopiero interwencja liniowego doprowadziła do odgwizdania rzutu karnego. Przed okazją na gola kontaktowego stanął David Villa, i jak zwykle nie pomylił się egzekwując jedenastkę. Było to jego 11. trafienie w obecnym sezonie i zarazem 100. trafienie w historii występów w Primera Division.

Na dwadzieścia minut przed końcem meczu Valencia zdobyła gola kontaktowego i wszyscy fani Los Ches zgromadzeni na Mestalla oczekiwali, że to nie koniec emocji. Pięć minut później na murawie pojawił się Edu i tym samym limit zmian w drużynie Valencii został wykorzystany. W ostatnim kwadransie podopieczni Unai Emery rzucili wszystkie siły do ataku. Gra stała się bardziej otwarta i kolejne okazje były tylko kwestią czasu. Szukając bramki wyrównującej piłkarze Valencii odkryli się, co skrzętnie wykorzystali gracze przyjezdnych. W 81. minucie po kontrze przed szansą stanął Diego Castro, jego strzał w polu karnym próbował jeszcze powstrzymać Albiol, lecz szczęście tego wieczora zdawało się dopisywać piłkarzom z Asturii. Pomocnik Sportingu oddał strzał padając na murawę i pokonał kompletnie zaskoczonego golkipera Valencii. Ten gol odebrał wiarę niektórych kibiców na korzystny wynik. Nie odebrał jej jednak piłkarzom. Zaledwie trzy minuty później refleks Cuellara przetestował Edu. Jego strzał sprzed linii pola karnego zmierzający pod poprzeczkę zdołał jednak sparować na rzut rożny bramkarz gości. W międzyczasie zmian dokonał szkoleniowiec Sportingu. Na boisku pojawili się: Matabuena za Barrala, Pedro za Castro i Mateo za Lusia Morana. Piłkarze Valencii nie zamierzali się poddawać. W 89. minucie kapitalnym strzałem popisał się Raul Albiol. Jego uderzenie zmierzające w światło bramki sparował na rzut rożny Cuellar. Minutę później nadzieję na choćby remis przywrócił Juan Mata. Podanie ze środka pola od Barajy zamienił na gola pewnym strzałem obok interweniującego bramkarza gości. Tym samym w 90. minucie było 2 - 3 i wobec doliczonych 3 minut kibice na Mestalla ożyli.

Ich gorący doping wykorzystali piłkarze. Zaledwie minutę później przed znakomitą okazją do wyrównania stanął Joaquin. Jego strzał z najwyższym trudem zdołał sparować jednak Cuellar. Swą okazję w doliczonym czasie gry miał także Sporting Gijon. Przed szansą stanął Bilic jednak na posterunku był Renan. Po chwili gwizdek arbitra rozległ się po raz ostatni tego wieczora na Estadio Mestalla. Tym samym podopieczni Manolo Preciano zdobyli trzy punkty i pokazali, że są rywalem z którym należy się liczyć.

Bramki Davida Villi i Juana Maty

Kategoria: Ogólne | Źródło: Valenciacf.es/własne