Strona główna

Puchar pocieszenia

benji | 17.04.2008; 00:06

Na ten sukces kibicom Valencii dane było czekać 9 lat. Szesnasty finał rozgrywek pucharu Hiszpanii okazał się być szczęśliwy dla klubu ze stolicy Lewantu, w którym pokonali oni Getafe 3:1. Trofeum niewątpliwie można uznać za największe osiągnięcie obecnego sezonu, lecz w obliczu fatalnej wręcz postawy w rozgrywkach ligowych trudno było wyobrazić sobie konsekwencje finałowej porażki. Tryumfując na Estadio Vicente Calderon piłkarze Ches pozwolili więc swoim kibicom spoglądać w przyszłość w nieco spokojniejszym tonie.

Spotkanie dla obu ekip miało niezwykle istotne znaczenie. Kluby w tabeli la Liga zajmują podobne lokaty, które dalekie są od przedsezonowych oczekiwań. Zdobycie pucharu Hiszpanii było więc jedyną możliwością zaistnienia w przyszłorocznej edycji rozgrywek europejskich zarówno dla podopiecznych Ronalda Koemana jak i Michaela Laudrupa. Trudno było również przed spotkaniem w pozycji faworyta stawiać którykolwiek z zespołów. Za Valencią przemawiało większe doświadczenie w rozgrywkach pucharowych, lecz słaba postawa w lidze nie pozwalała kibicom na zbytni optymizm. Z kolei zespół Getafe obecnie znajduje się w lepszej dyspozycji ale napięty terminarz ostatnich spotkań oraz kontuzje kilku kluczowych zawodników z pewnością osłabiały szanse klubu z przedmieść Madrytu.

Jak się okazało, to właśnie zmęczenie zawodników sezonem odegrało największą rolę w spotkaniu. Pamiętający jeszcze pechową porażkę z Bayernem Monachium, piłkarze Getafe rozpoczęli mecz bardzo rozkojarzeni, co ich niezwykle drogo kosztowało. Już bowiem w 4 minucie Oscar Ustari zmuszony był wyciągać piłkę z siatki, po trafieniu Juana Manuela Mata. Wychowanek Realu Madryt uderzeniem głową wykończył bardzo składną akcję Davidów Villi oraz Silvy i po dośrodkowaniu tego drugiego pokonał młodego Argentyńczyka. Była to zaledwie pierwsza akcja Valencii, która ustawiła klub w bardzo dogodnej pozycji. Niecałe 10 minut późnej piłkarze i kibice Ches mogli znów cieszyć się ze zdobycia bramki za sprawą ex-zawodnika Getafe Alexisa Ruano. 22-latek wykorzystał dośrodkowanie Silvy z rzutu rożnego i z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce. Błyskawiczny niemal obrót spraw spowodował, iż zespół blanquinegos mógł dyktować warunki gry przeciwnikowi i grać tak, jak lubi najbardziej. Podopieczni Koemana zacieśnili więc szyki obronne i czekali na dogodne okazje do kontrataku. Pierwsza groźna okazja przeciwnika była efektem akcji z 20 minuty, kiedy to po dośrodkowaniu Granero na bramkę główkował Cosmin Contra. Uderzenie Rumuna mogło znaleźć drogę do bramki, lecz przytomne zachowanie Albiola zażegnało niebezpieczeństwo. Chwilę później role obu skrzydłowych Getafe odwróciły się i uderzeniem głową Hildebranda zaskoczyć próbował Granero, lecz piłka po jego strzale minęła bramkę Niemca.

W kolejnych minutach gra przesunęła się bardziej w kierunku środka boiska powodując zaostrzenie się widowiska oraz mnożące się faule. Żółte kartki obejrzeli wówczas Miguel oraz Licht. Po faulu tego drugiego rzut wolny wykonywał Villa, lecz jego uderzenie minęło bramkę Oscara Ustari. Przez kolejne minuty to zawodnicy Getafe wkładali więcej energii w grę starając się uzyskać kontaktowe trafienie jeszcze przed przerwą. Udało się to im tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego za sprawą rzutu karnego po faulu Morettiego na Cosminie Contra. "Jedenastkę" wykonywał Granero i pewnym uderzeniem pokonał Hildebranda. Bramka spowodowała nieco zamieszania na boisku i zapowiadała bardzo zacięte widowisko w drugiej odsłonie meczu. Od rozpoczęcia 45 minuty to właśnie piłkarze Getafe starali się przejąć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami a szczególnie aktywny był strzelec bramki - Granero. W 47 minucie skrzydłowy wykonywał rzut wolny z okolic 30 metra, który sprawił nieco problemów niemieckiemu portero Valencii. Odpowiedź blanquinegros była jednak niemal natychmiastowa i w 52 minucie idealną szansę na podwyższenie rezultatu otrzymał Villa. "El Guaje" obsłużony został fantastycznym długim podaniem przez Rubena Baraja, lecz w sytuacji sam na sam z Ustarim nie był w stanie skierować piłki do siatki. Minutę później ulubieniec Mestalla raz jeszcze mógł wpisać się na listę strzelców lecz tym razem świetnym refleksem wykazał się młody golkiper Getafe.

Z minuty na minutę spotkanie robiło się coraz bardziej interesujące, a to głównie za sprawą Estebana Granero, który najpierw trafił w poprzeczkę a następnie dokładnym dośrodkowaniem obsłużył Rubena de la Red. Po uderzeniu główką wychowanka stołecznego Realu najwyższym kunsztem wykazać się musiał Hildebrand i to dzięki niemu właśnie wynik nie uległ wyrównaniu. W międzyczasie boisko z powodu urazów opuścić musieli Albiol oraz Moretti a w ich miejsce zameldowali się Edu oraz Caneira. Chwilę później Ronald Koeman dokonał ostatniej już zmiany wprowadzając Fernando Morientesa za Daivida Villę. Ta zmiana okazała się kluczowa dla losów spotkania, bowiem już w 10 minut po pojawieniu się na boisku "el Moro" zdołał ustalić wynik spotkania. Po piekielnie mocnym uderzeniu Baraji piłkę przed siebie wypiąstkował Ustari a w odpowiednim miejscu znalazł się Morientes. Bramka dobiła już ostatecznie przeciwnika, co spowodowało, iż ostatnie 10 minut spotkania odbyło się pod dyktando Valencii. Rozgoryczeni wynikiem piłkarze Getafe nie byli już w stanie przeciwstawić się Ches a dodatkowo, po faulu na Silvie boisko opuścić musiał Celestini. W ostatnich minutach szanse na podwyższenie rezultatu miał jeszcze Baraja, lecz kapitanowi Nietoperzy zabrakło celności.

Tym sposobem zespół Ches odpłacił choć trochę swoim kibicom fatalny ligowy sezon, lecz przyszłość klubu oraz Ronalda Koemana nie jest jeszcze przesądzona.

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne